Rozdział 15

6.5K 231 34
                                    


- Adeline, wstawaj. - słyszę szept chłopaka, a po chwili czuje jego rękę na moim ramieniu. Wtulam się bardziej w poduszkę. Ignorując jego głos. - Za dwadzieścia minut powinniśmy wyjeżdżać. - dzisiaj mało spałam w nocy, więc potrzebuje snu. Teraz. Po chwili czuje jego, jedną rękę pod moimi kolanami, a drugą pod moimi plecami. Podnosi mnie, przyciskając do siebie. Wtulam się w jego klatkę piersiową, zaciągając się zapachem. Nawet nie przeszkadza mi, że to Black mnie trzyma.

Zakręcił nas wokół własnej osi. Przez co otworzyłam oczy, prawie krzycząc.

- Dobra, dobra już wstaje. - ziewnęłam, schodząc z jego rąk. Przetarłam zaspane oczy widząc, że chłopak jest w pełni ubrany, a ja w piżamie. Opuścił mój tymczasowy pokój, aby po chwili wrócić do niego z jego bluzą. Rzucił mi ją, przez co złapałam, posyłając mu pytające spojrzenie.

- Zakładaj. Zimno jest. – powiedział, jak gdyby nigdy nic. No tak jest za dwadzieścia piąta. Zmrużyłam oczy, patrząc raz na materiał, raz na chłopaka. Weszłam do łazienki, zakładając czarne jeansy, wraz z bluzą. Związałam włosy, przemywając twarz. Na długie rzęsy nałożyłam tusz do rzęs. Puder wraz z rozświetlaczem był tylko dodatkiem. Na koniec musnęłam usta owocowym błyszczykiem.

Czułam się ładnie. Ładnie od kilku miesięcy.

Ostatni raz zerkam w lustro, otwierając drzwi od łazienki. Widzę brązowookiego siedzącego na łóżku.

- Możemy już jechać? - przytaknęłam, zmierzył mnie wzrokiem, lekko się uśmiechając. - Tobie bardziej pasuje.

- Dzięki.

Kilka minut później wjeżdżaliśmy na parking szkoły.
Spojrzałam w prawo widząc Avę, Williama i Chrisa razem. Wysiadam z samochodu, odbierając walizkę od Black'a, słysząc wołanie, odwracam się w stronę przyjaciółki.

- Adeline! - macha do nas ręką, chcąc abyśmy przyszli, również wyrywając mnie z zamyślenia.

Biorę głęboki wdech. Wytrzymam. Po czym chwytam rączkę walizki, kierując się w ich stronę. Brunet robi to samo idąc po mojej prawej stronie.

- Ładna bluza. Prawda Christian? - słyszę rozbawiony głos Williama, przez co unoszę kącik ust.

- A bardzo ładna. - odpowiada, zakładając mi kaptur na głowę. Spoglądam na niego, z mordującym spojrzeniem, ale on nic sobie z tego nie robi.

- Zbiórka. Teraz. - słyszę głos trenera drużyny. - Mamy mało czasu do odjazdu, więc zaczynam.
Nie chce widzieć żadnego alkoholu w waszych rękach, ani żadnych papierosów, a jak nie widzę to inna sprawa. W samolocie nie podrywać stewardess, żadnego seksu w samolotowych toaletach, Christian. - usłyszałam parsknięcie śmiechem z mojej lewej strony. - Kontynuując. Nie ma darcia się na cały samolot. Jak dojedziemy macie czas wolny. Pokoje nie dzielone ze względu na płeć. Śpicie jak chcecie, max w pięć osób. No to chyba tyle. Możecie podawać walizki do autokaru.

- A jakbym zapomniał, jak usłyszę jakieś zastrzeżenia od innych, to będziecie biec za samolotem. - odparł, odchodząc od nas.

Tuż po zapakowaniu bagażu siadamy wraz z nimi na tyle autokaru. Przy oknie siedzi Black, obok niego ja, następnie Jacob, William i Ava. Nie wiem, dlaczego siedzę akurat obok niego. Zaciągnęłam rękawy bluzy bardziej na nadgarstki, mając zamiar iść spać.

- Chodź do mnie na kolana, jak chcesz spać. Będzie ci wygodniej. - szepnął, po czym chwile później znalazłam się na jego kolanach. Rozłożył swoje ramiona, przez co się w niego wtuliłam. Brunet położył swoje ręce na mojej talii, a swoją brodę położył na mojej głowie. Zasnęłam.

Obudziło mnie lekkie smyrganie po policzku, jęknęłam, bardziej się w niego wtulając.

- Już jesteśmy na miejscu. - powiedział do mojego ucha, którego po chwili przygryzł. - Skarbie, wstawaj.

Otworzyłam zaspane oczy, orientując się, że jesteśmy już na lotnisku. Wstałam, wychodząc z autokaru. Po chwili zrobili to wszyscy, idąc w stronę wejścia na lotnisko.

Godzinę później trzymam w ręce bilet lotniczy, szukając swojego miejsca.

- Czy to dziwne, że chce, aby ten wyjazd trwał wiecznie?

- Nie, to zupełnie normalne, ja też chcę. - usłyszałam odpowiedź blondynki obok.

Patrzę w okno, widząc kołowanie samolotu. Marszczę brwi, mając nadzieje, że ojciec będzie się zachowywał normalnie i nie spalił domu, przy każdej możliwej okazji. Staram się odpędzić wszystkie myśli z nim związane i przestać się nad tym zwodzić.

Przed sobą widzę Christiana rozmawiającego z jakimś blondynem, chyba z drużyny. Wdaje się z nim w krótką dyskusję. Nie mam pojęcia, dlaczego cały czas się mu przyglądam, zamiast zająć się czymś innym. W pewnym momencie jego wzrok przekierowuje się na moją osobę. Lekki uśmiech, widnieje na jego ustach. Ostatni raz mówi coś do swojego kolegi, po czym kieruje się w moją stronę. Dobrze, że Ava jest przy mnie i mi pomoże. Odwracam głowę w prawą stronę, nigdzie jej nie widząc. Kurwa.

- Podziwiasz jaki jestem przystojny? - unosi brew, siadając na miejsce przyjaciółki.

- Tak. - odpowiadam spokojnym tonem.

- Mam nadzieje, że wzięłaś kostium kąpielowy. Dla mnie. Jutro jedziemy na plaże. - odpowiada, patrząc na coś w telefonie.

- Wzięłam i nie dla ciebie. - uśmiechnęłam się słodko. 

Opadam na dno Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz