Rozdział 5

8.2K 250 151
                                    

Słońce przyjemnie ogrzewało moje ciało. Popołudniowa przerwa na lunch, była tym czego potrzebowałam. Popijałam mrożoną kawę, rozmawiając z Avą. Dzisiaj rano, tak szybko wybiegłam z domu, że nawet ojciec tego nie zauważył.

- Odwróć się. - powiedziała, wskazując głową na coś za mną. Odwróciłam się widząc samego Christiana Black'a podążającego w moją stronę z szerokim uśmiechem. Brał coś? To napewno nie jest normalne w jego wykonaniu.

- Jak tam Adeline? - zapytał, przysiadając się do nas. - Możemy pogadać? - zapytał, patrząc na mnie znacząco.

- To ja was zostawię na chwile. - moja przyjaciółka nagle się ulotniła. No świetnie.

- Czego chcesz? - zapytałam znudzona, popijając sok pomarańczowy.

- Mam propozycje. - zaczął, na co uniosłam brew. - Zostaniesz moją udawaną dziewczyną na miesiąc, może dwa? Oboje na tym skorzystamy. Chce udowodnić kilku osobom, że nie jesteś taka zła.

A to ci nowość.

- Sam twierdziłeś, że taka jestem, więc skąd ta zmiana? – uniosłam brew.

- Ale zmieniłem zdanie.

- Szybki jesteś. – szepnęłam, patrząc na godzinę w telefonie.

- Daj znać mi do jutra, czy się zgadzasz. - powiedział, odchodząc w stronę szkoły.

Co jest kurwa?

***

- Czyli od początku. Powiedział Ci, że chce abyś była jego udawaną dziewczyną, bo chce komuś to udowodnić? Co udowodnić? Że osoba, której nienawidzi, może być z nim w związku? I niby ty także na tym skorzystasz? - Ava zmarszczyła brwi w niezrozumieniu, już od pół godziny jej to tłumaczę, chociaż teraz trochę załapała. Na początku zaczęła się tak głośno śmiać, myśląc, że to żart, aż jej matka przyszła do pokoju, spytać czy dobrze się czujemy.

- Tak, można tak powiedzieć. Na odchodne powiedział, żebym dała mu znać do jutra. - zaśmiałam się.

- Robił ci tyle przykrości, a ty chcesz się na to zgodzić? Przecież to jest kurwa absurdalne. - skinęłam głową, przez co jej dłoń wylądowała na jej czole z głośnym hukiem.

- Dobrze wiem, że ten al'a związek będzie udawany, jednak to jest lepsze od jego nienawiści.

- Przemyśl to jeszcze na spokojnie i nie podejmuj pochopnych decyzji. - powiedziała, lekko unosząc kąciki ust.

Uśmiechnęłam się, dziękując, że mnie choć trochę zrozumiała. Słysząc swoje burczenie w brzuchu, uśmiech zszedł mi z twarzy.

- Chodź zjemy coś. - oznajmiła, wstając.

- Nie, nie jestem głodna. - powiedziałam szybko.

Widząc jak patrzy na dziewczyny z idealną figurą, twarzą, dosłownie wszystkim. Chciałam być idealna. Idealna dla niego.

- Większość osób twierdzi, że gdyby Black miał dziewczynę to prawdopodobnie byłabyś nią ty, tylko ty z nim wytrzymujesz, aż tak długo. - dodała.

- Nienawiść to silniejsze uczucie niż miłość.

***

Przymknęłam oczy, siadając na parapecie w moim pokoju. Widok z okna był niebywale zwyczajny. Ludzie chodzący z psami na spacer, spacerujące pary za rękę. Ja też tak bym mogła gdybym się zgodziła na ten układ. Jedno jest pewne, coś mi w tej umowie nie pasuje, nie mam pojęcia co, jednakże coś takiego jest. Westchnęłam, przecierając zmęczone oczy. Jest kilka plusów tej sytuacji, a cała masa minusów. Ten niby związek ma być udawany, co będzie po miesiącu? Znowu zacznie mnie nienawidzić? Ignorować? Wrócimy do punktu wyjścia? Zawsze chodziło o dłuższe poczucie szczęścia, a nie te chwilowe.

Tak dużo pytań, tak mało odpowiedzi.

Muszę się napić. Wzięłam spod łóżka czerwone wino. Otworzyłam je, pijąc z butelki, nawet nie siliłam się iść na dół po kieliszek.

Oboje na tym skorzystamy, te słowa huczą mi w głowie, on na czym? Udowodni komuś, że nie jestem taka zła? Bzdury. Czuje drugie dno, którego mi nie powiedział.

Może przez ten czas, chociaż przez chwile oderwę się od problemów? Może będzie lepiej?

Założyłam słuchawki na uszy, puszczając swoją ulubioną playlistę na spotify. Krople deszczu odbijały się o szybę. Położyłam głowę na framudze okna, rozmyślając nad daną propozycją. Tak jak powiedziała wcześniej Ava, to wszystko było tak absurdalne, że po cicho się zaśmiałam.

Od ponad dwóch lat dogryzamy sobie, a on nagle wyskakuje z czymś takim.

Wtedy nie wiedziałam, po co to robił...

***

Moje dwie godziny spania, dały po sobie znać. Na szczęście ktoś wymyślił coś takiego jak makijaż. Korektor zakrywał moje wory pod oczami. Puder wraz z rozświetlaczem dopełniał wszystko. Moje brwi z natury były ciemne, choć jestem z natury ciemną blondynką. Rzęsy pomalowałam wydłużającym tuszem, a na koniec nałożyłam wiśniowy błyszczyk na moje pełne usta.

Czarne dresy zdobiły moje nogi. Kurtka skórzana, wraz z różowym topem, komponowała się ze wszystkim. Swoje długie włosy spięłam w kucyka na górze głowy.

Czułam się ładnie. Pierwszy raz od kilku miesięcy.

Zabrałam telefon, wkładając go do kieszeni spodni. Zeszłam na dół, wraz z torebką na ramieniu, najciszej jak mogłam podeszłam do salonu. Ojciec spał na kanapie, obok niego był stolik wypełniony masą alkoholu, niektóre butelki były zużyte, a niektóre dopiero kupione. Skąd on ma pieniądze na to?

Nie zastanawiając się, wyszłam z domu. Po kilku minutach byłam już w szkole, podejmując decyzje, że się nie zgodzę. Tak, nie zgodzę się. Chyba..

Podeszłam w stronę szatni przy sali gimnastycznej. Chłopak powinien zaraz kończyć swoje zajęcia. Postanowiłam, że poczekam na niego, dając mu ostateczną odpowiedź.

Ava: Podjęłaś już jakąś decyzje? Pamiętaj na spokojnie wszystko.

Chciała mnie uspokoić. Byłam spokojna, prawie. No dobra nie będę kłamać, strasznie się stresowałam, przecież wystarczy powiedzieć ,,nie'' i odejść z godnością.

Drzwi szatni się otworzyły, kilka osób wyszło z niej, posyłając mi ciepłe uśmiechy. Jako ostatni wyszli William wraz z Black'iem, gdy ten pierwszy mnie zauważył, wskazał głową, mówiąc coś do swojego przyjaciela, na co ten odwrócił się w moją stronę, podchodząc do mnie.

- I jak zgadzasz się? - zapytał, przeczesując swoje włosy. 

Opadam na dno Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz