Obudziłem się w ciemnym pokoju, małym pokoju. Znowu w tym pomieszczeniu, w którym wszyscy mnie wyzywali. Tylko z taką różnicą, poza mną nie było tu nikogo. Siedziałem tak parędziesiąt minut i kiedy w końcu stwierdziłem, że pójdę spać bo i tak nie mu tu nic ciekawego do roboty to zabłysło jasne światło, które mnie oślepiło. Kiedy trochę się uspokoiło spojrzałem w stronę źródła tego blasku i zamarłem. Był to mój pokój i on, ten mały szczyl. Siedział on na krześle przy moim komputerze i coś grzebał. Zerknąłem co on tam robi a na widok tego mój gniew coraz szybciej i mocniej wzrastał. Pisał on do moich przyjaciół na discordzie. Przyjrzałem się i chciało mi się płakać. Napisał do Karla, że wszystko robi źle, że lepiej by umarł i tego typu rzeczy. Nie, to nie jest prawda. Łzy leciały mi z oczu a on nie hamując się pisał do reszty podobne obrzydlistwa. W końcu doszedł do Claya, tego którego kochałem jak nie wiadomo kogo. Jak na ironię losu mu pisał najgorsze wyzwiska ze wszystkich, chciałem go powstrzymać ale byłem jak duch. Tak jak w ostatnim koszmarze, byłem bezsilny. Znów przypomniała mi się poprzednia noc, ja nie chcę by to była prawda, nie pozwolę na to! Jednak nie mogłem nic z tym zrobić.
Obudziłem się cały spocony. Czyli ro był koszmar, znowu. Chociaż tyle, że to nie była prawda bo wszystko wyglądało realistycznie. Zbyt realistycznie. Szybko wstałem, wziąłem ubrania z szafy i udałem się do łazienki. Zdjąłem z siebie piżamę i wszedłem pod prysznic. Zacząłem się zastanawiać nad moim koszmarem. Czy to może być prawda? Czuję jakieś dziwne deja vu co wczoraj. Chwila.. TEN MAŁY SZCZYL MA DZIŚ PRZYJECHAĆ. Nie nie nie nie nie. Jest źle, jest źle. Szybko skończyłem się myć i ubrałem się. Kwiaty w moim gardle się trochę uspokoiły, więc mam nadzieję, że nie wrócą już. Ruszyłem do kuchni jednocześnie zahaczając o moją sypialnię, do której wrzuciłem swoją piżamę. Wziąłem z szafki jedno, małe opakowanie z zupką chińską i odstawiłem na blat. Wlałem wodę do czajnika i czekałem aż się zagrzeje. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. No nie, nawet śniadania nie mogę sobie zjeść. Niechętnie podszedłem do drzwi i je otworzyłem. Przede mną stała kobieta nieco wyższa ode mnie o czarnych, średniej długości włosach spiętych w krótką kitkę. Trzymała w ręce za sobą niedużą niebieską, walizkę, która najpewniej należała do mojego "brata". Zaś obok niej właśnie on stał. Niziutki chłopczyk o ciemnobrązowych włosach, w bluzie z merchu Bada?! Czyli on go ogląda?! Ale idąd takim tokiem rozumowania najpewniej mnie też zna. NIE, nie nie nie. Nie podoba mi się. Josh pomachał do mnie i wszedł do mieszkania. Teraz dopiero zauważyłem, że ma jak na niego nawet duży plecak z narysowanym uśmiechem Dreama!? No to już jestem pewien, że on mnie zna. Po prostu genialnie. Kiedy młody zniknął z naszego punktu widzenia zamknąłem drzwi. Teraz byłem sam na sam z matką. Przełknąłem ślinę i otworzyłem usta z zamiarem jak najszybszego pożegnania się z nią jednak ona była pierwsza:- Witaj Nick - jej głos jak zawsze był zimny i odpychający. Nie chciałem go słuchać ale przecież nie wejdę do domu i zamknę jej drzwi przed nosem. Nie będę chamem, nie chcę być jak ona.
- Hej - odpowiedziałem krótko i równie zimno. Staliśmy jakieś parę minut w ciszy aż w końcu ona zaczęła się wycofywać w stronę windy i rzuciła mi na odchodne.
- Opiekuj się nim, on ci powie na ile zostaje.
Po prostu genialnie, będę musiał gadać z tym szatanem. Nie odpowiadając jej nic wróciłem do mieszkania. Zacząłem się za nim rozglądać modląc się by nie dotykał mojego komputera. Na szczęście był w salonie, siedział grzecznie sobie na kanapie i patrzył w jakiś nieokreślony punkt. Nie zwracałem na niego większej uwagi, ważniejsze dla mnie jest teraz jedzenia. Woda oczywiście zdążyła się już zagotować i wystygnąć, więc musiałem po raz kolejny włączyć czajnik. Nie miałem za bardzo co robić, więc stwierdziłem, że zapytam go ile ma zostać. Mam nadzieję, że jak najkrócej bo nie chcę nawet go widzieć.- Na ile zostajesz? - zapytałem zimno i poważnie. Nie mam zamiaru być dla niego miły, przeżyje takie samo piekło co ja. Może trochę mniejsze bo nie chcę być aż takim potworem jak on. Chłopiec odwrócił się w moją stronę i zbladł. Aż tak jestem straszny? W sumie nawet fajnie. Usłyszałem tylko z jego strony przełknięcie śliny po czym w końcu udało mu się odezwać.
- Mama ci nie p-powiedziała? - ja spojrzałem na niego pytająco i odpowiedziałem pokręceniem głową na nie. On stał się jeszcze bardziej biały o ile to w ogóle możliwe.
- M-Miała ci powiedzieć, że zostaję z t-tobą na zawsze? - jego głos był cichy i bardzo wystraszony. Co ta kobieta mu nagadała o mnie? Że jestem jakimś mordercą i pedofilem? Może i przesadzam ale ona jest do tego zdolna. W sumie nie wiem co jest gorsze. Ale chwila- CZY ON POWIEDZIAŁ, ŻE NA ZAWSZE?! Nie nie nie nie nie. To nie może być prawda, nigdy się od niego nie uwolnię. Muszę znaleźdź jak najszybciej klucz by zamykać mój pokój zawsze kiedy wychodzę z niego, nie tylko na noc. Całego mnie rozpierał okropny gniew i chyba było to po mnie widać bo młodszy się odsunął jak najdalej ode mnie. I dobrze, niech się do mnie ten mały gnojek nie zbliża, nigdy. W końcu udało mi się w miarę uspokoić.
- No cóż, możesz tu zostać ale pod paroma warunkami - on tylko kiwnął głową na tak. - Po pierwsze nie wolno ci wchodzić do mojego pokoju i zanim zapytasz czemu to po prostu ci nie wolno. Po drugie, nie możesz korzystać z mojej kuchni sam, o wszystko musisz się pytać. A po trzecie i najważniejsze, jeżeli ktokolwiek do mnie przychodzi nie wolno ci z nimi rozmawiać o mnie. Mam na myśli to, że masz nie kłamać o mnie bo nie chcę stracić kolejnych przyjaciół. Jeśli złamiesz jedną z tych zasad wysyłam cię z powrotem do matki. Zrozumiano - on ponownie kiwnął głową.
-------------------------------------------------------
HEYOO
PRZEPRASZAM ZA SPÓŹNIENIE DD:
Macie kolejny rozdział i ostatni na teraz bo kark mi zdycha i będę musiała sobie zrobić przerwę ale napiszę ten rozdział może jutro. Postaram się ale dziś już nie ma szans na ten rozdział bo inaczej będę mieć garba :'3
przepraszam za krótki rozdział :cALE NAPISZĘ WAM GO JUTRO, OBIECUJĘ
Ilość słów: 1057
Czyś czyś ❤❤
CZYTASZ
Z uczucia blisko do grobu | Hanahaki | Dreamnap
FanfictionCzuł teraz tylko pustkę, nic więcej. Ani smutku, ani radości. Kompletnie nic. Patrzył przed siebie i tyle. Z jego oczu leciały łzy, sam nie wie nawet dlaczego. Nic go już nie obchodziło. Wszystko co go otaczało było czarno białe, pozbawione życia. T...