~Pov Sapnap~
Patrzyłem się cały czas przed siebie. Nie obchodziło mnie co się już dzieje, nic mnie nie interesowało. Wszystko jest mi już obojętne. Patrzyłem a z oczu powoli zaczęły mi się lać łzy. Już sam nawet nie wiem czemu. Wszystko już jest dla mnie takie samo. Chciałbym przestać czuć ból w sercu ale nie wiem jak. Chce przestać być pusty ale nie wiem jak. Chciałbym móc się szczerze uśmiechać ale nie wiem. Chciałbym sam do siebie przyznać bez okłamywania, że jestem szczęśliwy ale.. nie wiem nawet jak. Jestem dorosły a nie wiem tak prostych rzeczy jak to co sprawia mi szczęście. Jestem beznadziejny. Ja już po prostu nic nie czuję, wszystko jest tak samo czarno białe. Nie czuję ani smutku ani szczęścia. Tylko tą okropną pustkę. Znów przypomniały mi się moje koszmary sprzed paru dni. Miałem wrażenie jakby ktoś mnie osaczył ale nie miałem pojęcia kto. Jedyne co słyszałem to jakieś słowa ale nie rozumiałem nic. Nie, bardziej odpowiednim słowem byłoby to, że nie słuchałem. Nie chciałem tego robić.
Nic już nie chciałem robić..~Pov Josh~
(brat Sapnapa)Patrzyłem na Nicka przerażony. Był cały we krwi i jakichś dziwnych kwiatach. Bałem się, że to coś niebezpiecznego. Rodzice nigdy nie mówili o czymś takim, w szkole także. Co ja mam zrobić. On ani razu na mnie nie spojrzał, sprawiał wrażenie odpychającego. Nie chciał mnie tu, tak samo jak matka czy ojciec. Nikt mnie nie chciał. Łzy kapały po moich policzkach ale starałem się nie przejąć tym. To mój brat jest w niebezpieczeństwie a nie ja. Wstałem i zacząłem kierować się do drzwi. Kiedy uchyliłem je i częściowo wyszedłem odwróciłem się do niego i popatrzyłem na niego. Jego Twarz była pusta, bez emocji. W oczach też nic. Patrząc na to jeszcze bardziej chciało mi się płakać. Zawsze myślałem, że fajnie jest patrzeć jak on jest smutny bo myślałem, że on wtedy będzie szczęśliwy. Taka prosta waga, on smutny ja radosny. Od małego już tak miałem a rodzice nigdy nic z tym nie robili, więc byłem pewien, że jest to w porządku. Ale teraz rozumiem, że cierpienie nie jest fajne.
Zamknąłem drzwi i pobiegłem do pokoju brata. Strasznie tam śmierdziało. Wszędzie walały się kwiaty pozlepiane krwią, przerażające. Zacząłem się rozglądać i znalazłem jego telefon. Wziąłem go i na szczęście nie miał blokady. Otworzyłem wiadomości i szukałem kogoś kto mógłby mi pomóc. Zobaczyłem imię "Klej". Była to jedyna potencjalna osoba, którą znam i miałaby jakis kontakt z Nickiem. Otworzyłem wiadomości i faktycznie to był on. Szybko napisałem do niego:Nick: Hej Clay.. posłuchaj, jestem bratem Nicka i potrzebuję strasznie pomocy - czekałem chwilą na odpowiedź ale otrzymałem ją dosyć szybko.
Klej: W czym? W zniszczeniu jego kolejnej przyjaźni? Poza tym Sap nie rób sobie ze mnie żartów - czyli on mi nie wierzy.
Hmm.. co mam niby zrobić? Stałem z urządzeniem w ręce i zastanawiałem się aż w końcu coś przyszło mi do głowy. Stwierdziłem, że wyślę mu zdjęcie Nicka ale od razu przypomniała mi się jedna z jego zasad. "Nie wolno Ci wchodzić do mojego pokoju", więc jakby zobaczył, że mam jego telefon to by mnie zabił. Dlatego zacząłem desperacko chodzić po pokoju w kółko i się zastanawiać co zrobić. Boję się ciągle o jego życie, on chyba w każdej chwili może umrzeć. Szybko zrobiłem jakieś zdjęcia pokoju, zależało mi najbardziej na tych kwiatkach i krwi. Szybko wysłałem je do przyjaciela mojego brata i napisałem:Nick: Tu masz dowód co się dzieje. Uwierzysz mi w końcu czy jeszcze nie? - czułem już niemałą frustrację przez zachowanie tego całego Claya.
Nick zawsze opowiadał o nim, że jest niesamowity, fajny, śmieszny i cieszy się, że przyjaźnią ale ale no błagam. Czemu nie chce mi uwierzyć, tu chodzi o życie mojego brata. Może zadzwoniłbym do mamy albo taty, może oni wiedzą co mu dolega. Kiedy miałem już zacząć szukać ich numerów Clay odpisał mi.Klej: Posłuchaj. Wysłałbyś mi adres gdzie mieszkacie bo kompletnie nie pamiętam jaki był a muszę do was przyjechać. Dałbyś radę? - nie mam pojęcia jaki był adres. Co ja mam niby teraz zrobić? Zacząłem się zastanawiać czy mama na przykład nie zostawiła mi jakiejś kartki z adresem czy coś. Szybko pobiegłem do salonu, w którym miałem wszystkie moje rzeczy. Spojrzałem do plecaka, przegrzebałem cały. Kompletnie nic tu nie ma. Zrezygnowany wstałem i zacząłem wszystko chować z powrotem ale nagle z jednej książki wypadła malutka karteczka zawinięta w pół. Wziąłem i rozwinąłem ją a radość przepełniła całego mnie. To był adres naszego mieszkania. Odblokowałem telefon i wpisałem wszystko co na karteczce. Po parunastu sekundach dostałem odpowiedź.
Klej: Dziękuję młody :)) Będę u Was za niedługo - ucieszyłem się widząc to. Miałem ogromną nadzieję, że pomoże on Nickowi bo boję się o niego. Szybko pobiegłem do jego pokoju i odłożyłem telefon na miejsce by nic nie widział. A co jeśli on napisze do brata, że jedzie a on się zorientuje, że używałem go? Nie nie nie, na pewno tak się nie stanie. Szedłem do salonu ale zatrzymałem się przed łazienką. Może wszedłbym i zobaczyłbym co się dzieje z Nickiem? Zapukałem delikatnie i chwyciłem za klamkę i pociągnąłem ją w dół ale drzwi były zamknięte. Przystawiłem głowę do nich i usłyszałem wodę, czyli się teraz myje. W sumie pewnie temu są drzwi zamknięte. Poszedłem do mojego celu i usiałem na kanapie. Jedyne na co mogłem liczyć to to, że ten cały Clay mu pomoże. Skoro nie chce mnie słuchać to może go posłucha. Wątpię, że kiedykolwiek mi wybaczy ale można zawsze spróbować. Zawsze mu niszczyłem wszystko, patrzyłem jak cierpi i odwracałem rodziców przeciwko niemu ale wybaczy mi jeszcze? To chyba jedyne na czym mi zależy. Oczywiście chciałbym mieć jakieś zabawki, wszystko ale posiadanie brata z tego wszystkiego jest chyba najlepsze. Ciekawe czy mi wybaczy?
No właśnie, ciekawe..?----------------------------------------------------------------
HEWO
Macie kolejny rozdział i przepraszam, że jest krótki ale nie chciałam dodawać nowego pov'a do tego rozdziału bo byłby już trochę syf :'/
Mam nadzieję, że wybaczycie a ja lecę dalej pisać bo następny rozdział będzie ciekawy :DD
Jeszcze 2 rozdziały i koniec :'3
LET'S GO! DAMY RADĘ TO DZIŚ DOKOŃCZYĆ!
mam nadzieję..Ilość słów: 1003
Czyś czyś <33
CZYTASZ
Z uczucia blisko do grobu | Hanahaki | Dreamnap
FanfictionCzuł teraz tylko pustkę, nic więcej. Ani smutku, ani radości. Kompletnie nic. Patrzył przed siebie i tyle. Z jego oczu leciały łzy, sam nie wie nawet dlaczego. Nic go już nie obchodziło. Wszystko co go otaczało było czarno białe, pozbawione życia. T...