|2|

320 35 6
                                    

~Pov Sapnap~

  Obudził mnie dźwięk budziku w telefonie z dobrze znaną mi piosenką. "Road trip" bo tak się nazywała. Lubiłem ją głównie dlatego, że była wykonana przez Dreama. Jego głos brzmiał w niej tak pięknie, naprawdę dobrze mu poszło. Musi robić więcej utworów i ogólnie bardziej wejść w branżę muzyczną, na pewno dobrze by mu poszło. Wsłuchiwałem się jeszcze chwilę aż w końcu trzeba było wstać. Niechętnie podniosłem się do pozycji siedzącej i oparłem o tył łóżka. Przetarłem oczy dłońmi, żeby choć trochę się przebudzić. O dziwo pomogło mi to. W końcu wstałem i podszedłem do szafy. Wziąłem z niej pierwszą-lepszą ciemną bluzę i tak samo postąpiłem ze spodniami. Padło na szare dresy, nic specjalnego. Z wcześniej wymienionymi rzeczami i bielizną udałem się do łazienki. Wszedłem do niej i zamknąłem drzwi przekręcając w nich zamek. Takie przyzwyczajenie. Wolę mieć je zamknięte. Bo nie wiesz kiedy jakiś włamywacz wbije ci do domu i jak będzie sprawdzał czy ktoś jest w mieszkaniu to zobaczy cię w nieodpowiedniej chwili. W końcu podszedłem do umywalki i przemyłem sobie wodą twarz. Chciałem się jeszcze bardziej rozbudzić, sam nie wiem czemu. Przecież i tak nie mam dziś nic zaplanowanego. Moment, pomyślmy chwilę. George nagrywa dziś odcinek z Dreamem i Antem, Bad będzie się "męczył" ze Skeppym, do Karla przyjechał Quackity, więc pewnie też są zajęci. Czyli dzisiejszy dzień mogę pobyć sam. Z jednej strony się cieszyłem ale z drugiej nie. Co prawda nie musiałbym udawać znowu głupiego i niedorozwiniętego matoła ale mimo to uwielbiam rozmawiać z ludźmi z Dream smp. Nawet czasem z Tommym się da pogadać. No cóż, nie będę im dziś przeszkadzać bo robią na pewno bardziej wartościowe rzeczy i nie mają czasu na rozmowę. 
  Otrząsnąłem się z tych myśli i ubrałem się. Nie miałem za bardzo ochoty się myć z rana, sam nie wiem czemu. Po tym wyszedłem z łazienki i rzuciłem piżamę do pokoju, nawet nie mam pojęcia gdzie wyląduje ale mówi się trudno. Poszedłem do kuchni w celu zrobienia sobie śniadania. Nie jestem jakimś mistrzem gotowania a wręcz przeciwnie, więc mam wybór pomiędzy płatkami z mlekiem a kanapkami. Chyba zdecyduję się na to drugie. Podszedłem do lodówki i otworzyłem ją. Zaczyna mi się kończyć jedzenie co oznacza, że trzeba będzie pójść do sklepu. Na samą myśl o wyjściu z domu trochę się wzdrygnąłem a bo moim ciele przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Strasznie nie lubiłem wychodzić gdziekolwiek w obawie, że ktoś by mnie rozpoznał. Nigdy nie wiesz jakie osoby spotkasz. Swoich widzów lub fanów a może największych hejterów i psycholi, którzy będą chcieli ci coś zrobić. Starałem szybko wyrzucić te myśli z głowy ale niezbyt mi to wychodziło przez co moje robienie śniadania zamiast zająć jakieś dziesięć minut trwało prawie pół godziny. A to wszystko dlatego, że co chwilę się zacinałem i myślałem o czymś. Dobra, mówi się trudno. Teraz przynajmniej mogę zjeść. Postawiłem sobie talerz z kanapkami na stolik obok kanapy po czym sam na nią usiadłem z telefonem w ręku. Głównie przeglądałem tweetera i to co się tam działo. Jak zwykle nic nowego. Kolejna kłótnia Skeppiego i Bada a bardziej wkurzanie siebie nawzajem. Tommy skończył siedemnaście lat, gratuluję. Quackity wstawił fotkę ze śpiącym Karlem, szanuję go, że wytrzymuje z tym idiotą. A Dream i George się znowu nawzajem podrywają, znowu. Strasznie mnie to irytowało. Potrafili to nawet robić podczas normalnych rozmów, bez żadnej publiki tylko dla siebie. Dlaczego aż tak bardzo mi się to nie podoba? Czy ja czuję zazdrość? Wczoraj o tym poważnie myślałem ale nie wywnioskowałem zbyt wiele. Doszedłem jedynie do tego, że żywię do Claya jakieś przelotne uczucia, coś jakby zauroczenie? Nie wiem, dawno nie myślałem o miłości. Odkąd dziewczyna mnie zostawiła nie obchodzą mnie takie sprawy. Czemu ja tak wiele się nad tym zastanawiam? Jest jakieś uczucie i niech sobie będzie. Poza tym po co mi to i tak? Nawet jakbym zakochał się w Dreamie to przecież on nigdy nie odwzajemni moich uczuć. Poczułem delikatne ale jednocześnie głębokie ukłucie w sercu, tak jakby ktoś lekko wbił w nie szpilkę. Skoro mnie to nie obchodzi to dlaczego poczułem ten ból? Z moich oczu poleciała samotna łza. Jedyne pytanie jakie krążyło po mojej głowie to dlaczego? Dlaczego mnie boli fakt, że Clay mnie nie pokocha? Dlaczego czuję do niego coś więcej? Dlaczego ja tak reaguję? Dlaczego jestem o niego zazdrosny? Dlaczego to wszystko się dzieje?! Ja już naprawdę nic nie rozumiem. 
  Po paru minutach ogarnąłem się i w jakby tej samej sekundzie zadzwonił mój telefon. Ciekawe kto to. Spodziewałem się, że będzie to Karl lub Darryl. Oni najczęściej dzwonią do mnie na normalny telefon a nie messengera czy discorda. Wziąłem urządzenie do ręki i zamarłem. Na ekranie pojawiło się przychodzące połączenie od mojej matki? Ciężko było ją tak nazwać. Ona jak i reszta "rodziny" jest dla mnie nikim innym jak obcymi ludźmi połączonymi ze mną węzłami krwi, nikim więcej. Nie mieliśmy ze sobą kontaktu od dobrych dwóch lat. Pamiętam jak wyprowadziłem się w dzień moich osiemnastych urodzin.

~Wspomnienie~

  Powoli już nie dawałem rady żyć w tym domu pełnym nienawiści w moją stronę. Odkąd pojawił się ten cały Josh to już nie daję rady. Urodził się jak miałem trzynaście lat i od tamtej pory rodzice kompletnie zapomnieli o mnie. Przez to, że byłem jedynakiem to zwracali swoją uwagę na mnie, interesowali się mną i kochali mnie. Jednak kiedy on się zjawił wszystko zostało mi zabrane. Uwaga, czas i miłość. Wszystko czego potrzebowałem nagle zniknęło i zostało przelane na tego zakłamanego gremlina. Zawsze udawał przed rodzicami ofiarę a ze mnie robił okropnego starszego brata. Przez co rodzice zaczęli na mnie zwracać uwagę. Tylko w taki sposób jak ja bym chciał. Dokładniej mówiąc to krytykowali mnie, karcili za wszystko co zrobię lub nie, śmiali się i wygadywali głupoty swoim znajomym tylko po to abym spadł jak najniżej się da w ich oczach. Ja już nie dawałem rady psychicznie. Jednak przed nauczycielami czy obcymi ludźmi udawali idealnych rodziców. No właśnie, tylko kłamali. Ja nie byłem w ich cudownym życiu potrzebny. Jedyne kim mogłem się nazwać to ciężarem i przybłędą, która musiała z nimi żyć. Z dnia na dzień miałem ochotę zakończyć to wszystko, to co nazywałem swoim "życiem". Jednak dzięki wielkiemu wsparciu Claya nigdy nie posunąłem się aż tak daleko. Jako jedyny wiedział o moich stosunkach z resztą rodziny i podtrzymywał przy życiu i będę mu za to wdzięczny do końca mojego życia. W końcu w moje osiemnaste urodziny postanowiłem się wyprowadzić. Miałem już kupione małe mieszkanie, więc nie miałem żadnego problemu. Chyba nie przejęło ich to z bardzo. Z jednej strony mi to pasowało jednak z drugiej wolałabym jakby zareagowali jakoś mocniej by pokazać, że jestem jednak dla nich choć trochę ważny. I w taki sposób zakończyłem wszystko z moją "rodziną". Przynajmniej tak mi się wydawało.  

  Z tego transu wyciągnął mnie ponowny dźwięk telefonu i jak można było się domyśleć był on spowodowany ponownym telefonem matki. Przełknąłem ślinę i westchnąłem ciężko wiedząc, że ta rozmowa nie doprowadzi do niczego dobrego. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć to usłyszałem chłodny i poważny głos mojej rodzicielki:

- Jutro przyjeżdża do ciebie Josh, więc lepiej ogarnij swój dom - co? Ona się dobrze czuje? Nie mieliśmy kontaktu od dobrych dwóch lat a tak nagle dzwoni do mnie i każe się zająć tym gnomem? Muszę wymyśleć jakąś wymówkę bo nie mam zamiaru żyć z nim w jednym mieszkaniu i to do tego moim. Boję się, że mój komputer, pokój, rzeczy i ogólnie wszystko co należy do mnie może bardzo ucierpieć. Poza tym nie wiadomo na ile ma przyjechać a ja mam pracę. Znając go będzie próbował mi uprzykrzyć życie tak jak się tylko da. Nie chciałem tego. Fakt, żyłem sam i chciałbym mieć w domu jakieś towarzystwo ale na pewno nie jego. Za nic. W końcu się odezwałem.

- Nie ma mowy, pa - i po powiedzeniu tego się rozłączyłem. Czego oni ode mnie chcą? Dlaczego dzwonili? Przecież równie dobrze mogliby wynająć jakąś opiekunkę do niego a nie mnie. Może nie chce im się płacić? Nawet jeśli to i tak nie podjąłbym się próby opanowania tego knypka za darmo. Nawet jeśli jesteśmy "rodziną" to nie mam zamiaru być dla nich miły. Oni mieli mnie gdzieś przez dwa lata odkąd się przeprowadziłem, więc po co mają mnie obchodzić? 
   Wstałem i wziąłem pusty talerz po jedzeniu po czym skierowałem się w stronę kuchni. Włożyłem naczynie do zmywarki i udałem się do pokoju. Położyłem się na łóżku i zacząłem myśleć. Chciałbym coś zmienić w swoim życiu ale nie wiem dokładnie co. Mam przecież pieniądze, swego rodzaju sławę i przyjaciół jednak czegoś mi brakuje. Może miłości? Nie poza tym i tak mało ma to sensu. Nie jestem za bardzo doświadczony w związkach. Miałem tylko jedną dziewczynę, która w dodatku chciała mnie tylko zaliczyć po czym złamała mi serce. Od tamtego czasu sprawy sercowe odłożyłem na bok mówiąc, że nie są one niczym dobrym. Ale może właśnie tego potrzebowałem?
  Może potrzebowałem miłości od kogoś?

--------------------------------------------------------------------------

DOBRY WIECZOREK

Witam w drugim rozdziale :3 Mam nadzieję, że się podobało i dało w ogóle przeczytać. Gwiazdką nie pogardzę ale mam pytanko -w- Bo ogólnie wbiło mi 100 obserwacji i się tak zastanawiam co zrobić. 
Mogłabym w sumie napisać one-shoty za niedługo ale mam wrażenie, że to mało. Może facereavel? Ale to dopiero w wakacje bo wtedy trochę zmienię swój wygląd itp...
Tak, więc wybór pozostawiam Wam bo ja szczerze nigdy nie potrafiłam się zdecydować w takich sprawach TuT

Ilość słów: 1555 

Czyś czyś  i papa :DD

Z uczucia blisko do grobu | Hanahaki | DreamnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz