~Pov Sapnap~
Leżałem na łóżku i gapiłem się w sufit. Czułem się okropnie. Z każdą sekundą coraz gorzej mi się oddychało i miałem wrażenie, że zaraz się uduszę. Do tego plecy mnie strasznie bolały bo siedziałem prawie trzy godziny w łazience. Nie widziałem ani razu brata odkąd siedzieliśmy razem w łazience. W sumie cieszę się, że nie ma go w moim polu widzenia. Mój stan zdrowia pogorszyłby gdybym go zobaczył. Leżałem tak i rozglądałem się po pokoju. Coś tu mało tych kwiatków- CHWILA. Czy to znaczy, że to małe coś zwane moim bratem mi posprzątało tu?! Czyli musiał tu przyjść. Gdyby nie to, że ledwo się jeszcze trzymam już by siedział na ulicy i czekał na swoją mamusię. Ugh.. masakra. Nawet zasad się nie potrafi trzymać. Pft głupi gówniak.
Usłyszałem dzwonek od telefonu. Kto mógłby do mnie teraz dzwonić? Jest prawie 23 z tego co pamiętam. Mówiłem reszcie, że dziś nie będę aktywny, więc po co? Z niemałą trudnością podniosłem się i zaczął powoli iść w stronę biurka na, którym leżało to małe, przeklęte czasem urządzenie. W połowie drogi przestał ale od razu ponownie zadzwonił. W końcu udało mi się przyjść do tego głupiego biurka. Wziąłem cegłę do rąk nie patrząc nawet kto dzwoni. Po prostu odebrałem i przyłożyłem do ucha.- Hejka Sap! - odezwał się Bad. Oh.. czyli miła pogawędka przed śmiercią? Dobrze, że z nim. Chociaż nie ukrywam, że wolałbym, żeby tą ostatnią osobą był Clay. Chciałbym mu wyznać co czuję już teraz, bez wahania. W końcu mam wrażenie, że jeszcze dziś umrę, więc trzeba zrobić to jak najszybciej. Rozmawialiśmy przez dłuższą chwilę o różnych głupotach. Nadal nie wierzę jakim cudem Darryl potrafi wywołać na mojej twarzy uśmiech mimo takich okoliczności. Podziwiam go za to. Podczas rozmowy poczułem jak znowu w moim gardle pojawia się uścisk. Ale to nie był taki zwyczajny albo nawet wtedy kiedy zasłabłem podczas rozmowy z chłopakami. Ten ból tym razem był dużo gorszy, nie podobny do poprzednich. Czułem jakby ktoś zaciskał bardzo grubą liną na mojej szyji coraz ciaśniej i ciaśniej aż w końcu upadłem. Jedyne co zdołałem zrobić ostatkiem sił do doczołgać się do ściany i oprzeć o nią. Czyli wygląda na to, że jest to już mój koniec? Heh.. fajnie. Przestanę w końcu czuć ten ból i pustkę, dziękuję. Ale nie powiedziałem Clayowi co do niego czułem.. ale cóż. Coś za coś. Nie powiedziałem mu ale przynajmniej uwolniłem się od tego wszystkiego co mnie przytłaczało. Ale będę mieć chyba wyrzuty sumienia do końca pośmiertnego życia. Heh.. trudno. Mam tylko nadzieję, że nie będzie się obwiniał o to co się wydarzyło. Nawet jeśli, ja już mu wybaczyłem. Nieważne co by zrobił, co powiedział, jak zareagował jak zawsze będę po jego stronie. Jeśli mnie nie zaakceptuje albo wręcz znienawidzi nie będę miał mu tego za złe. Jak nagada coś innym, nie obchodzi mnie to.
Wszystko dlatego, że go kocham i nigdy nie przestanę..~Pov Dream~
Jechałem właśnie do Nicka. Martwiłem się cały czas czy nie jest za późno. Nieważne co mnie tam czeka, ja się nie poddam. Powiem mu wszystko co o tym myślę, pomogę mu. Chcę sprawić by się uśmiechnął i skończył to cierpienie, nie zasłużył na to. Było już bardzo późno, zbliżała się 23. Na szczęście nie mieszkałem jakoś daleko co bardzo mnie cieszyło. Teraz każda sekunda się liczy bo od nich właśnie zależy życie Sapnapa. Jechałem coraz szybciej, można powiedzieć, że już nie do końca zgodnie z przepisami. Ale nie obchodzi mnie to. Żadna policja, mandat, światła czy cokolwiek co jeszcze może zesłać na mnie ten świat nie jest w stanie mnie zatrzymać, nie teraz. Po jakichś dwudziestu minutach dojechałem na podany mi adres. Zacząłem się powoli stresować, że nie jest on dobry ale teraz już nic z tym nie zrobię. Szedłem schodami coraz wyżej i wyżej a z każdym kolejnym krokiem czułem jak moje nogi zmieniają się w watę. Bałem, tak się cholernie bałem tego co mogę zobaczyć. W końcu doszedłem do podanego mieszkania. Zapukałem parę razy ale nikt nie odpowiadał. Jeszcze bardziej zacząłem się niepokoić. Sappy zawsze chodził spać koło drugiej w nocy a jest dopiero jakieś piętnaście minut po północy. Zapukałem jeszcze parę razy ale bez żadnego rezultatu. Złapałem za klamkę i okazało się drzwi są otwarte. Kto normalny nie zamyka ich o tak późnej godzinie. Bezszelestnie wszedłem do mieszkania i zacząłem się rozglądać. Wszędzie było ciemno, że wręcz człowiek bał się chodzić po mieszkaniu. Jedyne co to delikatne światło z najpewniej komputera wydobywające się z małej szczeliny pokoju Nicka. Udałem się tam powoli a moja głowa kreowała mi najmroczniejsze obrazy tego co tam mogę znaleźdź. Jedyne na co liczyłem to to by chłopak był dalej żywy. Jeśli tak będzie to zrobię wszystko dla niego, będę wdzięczny całemu światu. W końcu stałem przed drzwiami, które uchyliłem i zamarłem. Pod ścianą, bezpośrednio na przeciwko mnie siedział Nick. Z jego ust wyrastało mnóstwo kwiatów i jakieś dziwne pnącza. Patrzyłem na niego jak głupi a łzy zaczęły powoli spływać po moich policzkach. Zamiast podejść do niego, sprawdzić czy jeszcze żyje czy cokolwiek. Po prostu się patrzyłem na niego. Jego włosy były pozlepiane najpewniej od łez i trochę od krwi, oczy były martwe i puste a kwiaty po prostu wylatywały z jego ust. Stałem tak chwilę aż nagle moje nogi zaczęły po prostu iść do niego. Klęknąłem przed nim i go po prostu przytuliłem. Nie czułem jego oddechu, on odszedł. Teraz już dostałem swego rodzaju atak histerii. Płakałem, trząsłem się i wrzeszczałem. Zacisnąłem swoje ręce na jego plecach modląc się by Sapnap mi odpowiedział lub odwzajemnił uścisk. Siedzieliśmy tak dwadzieścia, może trzydzieści minut? Z każdą kolejną sekundą moja nadzieja spadała coraz bardziej. Nie mogłem przyjąć do siebie, że już go nie ma.
Ja nigdy tego nie chciałem..--------------------------------------------------------------
HEMLO
No cóż, ostatni rozdział. Ta książka miała być dłuższa jednak stwierdziłam, że lepiej będzie bez przesadzania z historią. Wyszło nawet "realnie" i całkiem mi się podoba. No cóż, macie jeszcze epilog, żeby było ładnie i estetycznie. Mam nadzieję, że się podobało ale błagam. Nie zabijajcie za to zakończenie :'3 Ono serio najlepiej pasowało..
No cóż, życzę dobranoc i lecę ogarniać następne książeczki.
Mega się cieszę, że wróciłam do pisania tego co oddało mi moją motywację do tworzenia dla Was książek :DD Z góry dziękuję @czarodziej_pieczarki za wznowienie motywacji i przypomnienie o tej książeczce. Dziękuję i to bardzo!
A i z góry ostrzegam, żeby przygotować sobie chusteczki i jakiegoś pluszaka czy coś tego typu na epilog :'3Ilość słów: 1070
I po raz ostatni tutaj czyś czyś <33
CZYTASZ
Z uczucia blisko do grobu | Hanahaki | Dreamnap
FanfictionCzuł teraz tylko pustkę, nic więcej. Ani smutku, ani radości. Kompletnie nic. Patrzył przed siebie i tyle. Z jego oczu leciały łzy, sam nie wie nawet dlaczego. Nic go już nie obchodziło. Wszystko co go otaczało było czarno białe, pozbawione życia. T...