Plask.
Adam westchnął tylko z rezygnacją, po raz kolejny tej dłużącej się niemiłosiernie nocy zrzucając dłoń młodszego poety z jego twarzy. Szczerze mówiąc, myślał jednocześnie że będzie gorzej, i że będzie lepiej. Gorzej, bo Juliusz zawsze mógł brutalnie kazać mu spać pod wycieraczką. A lepiej, bo…
Plask.
No właśnie. Prawa ręka Słowackiego, jak zdążył błyskotliwie zauważyć przez te kilka godzin, miała niezwykłą wręcz tendencję do lądowania z pewnym impetem na jego szyi, policzku, względnie nosie i części czoła. Tym razem, oberwał w bok twarzy, więc przemyślnie postanowił zostawić ją tam na chwilę. Skoro zrzucanie jej nic nie dawało, może sama się cofnie. Może. Jakby się zastanowić, cała sytuacja miała pewne pozytywy, które z braku laku i możliwości spokojnej drzemki zaczął dostrzegać. Po pierwsze, dobrze dla niego i dla jego kości czaszki że Juliusz zdecydowanie nie należał do zawodników wagi ciężkiej. Wtedy takie wielokrotne obrywanie bezwładną dłonią mogłoby być o wiele groźniejsze niż teraz.
Masa dłoni poety A wynosi tyle i tyle. Opada ona na twarz poety B z takim i takim przyśpieszeniem. Oblicz kąt, pod jakim może złamać się nos poety B, zakładając że przedtem był jeszcze całkiem zdatny do użytku.
Zaśmiał się cicho na własne porównanie, co spowodowało drgnięcie ciała Słowackiego i jakiś niewyraźny bełkot. Chyba mówił coś o malinach, ale ręki Mickiewicz by sobie nie dał uciąć. No właśnie, Mickiewicz. Kolejny wątpliwy, ale wciąż, plus tego dziwnego tiku nerwowego — sytuacja podkreślała dojrzałość, opanowanie i dobroć serca Pierwszego Wieszcza, co jednak mile łechtało jego ego.
Gdyby zamienić ich rolami w tej sytuacji, w Juliusza zapewne wstąpiłby sam Lucyfer, Beelzebub, Mefistofeles, czy inna siła piekielna, a biedny Adam w najlepszym wypadku wyleciałby przez okno. Oblicz prędkość Adama spadającego z drugiego piętra. A przynajmniej tak postrzegał to w tej chwili, nadal mając w pamięci to, jak młodszy potrafił się czasami zdenerwować. Jeżeli spojrzeć na to z perspektywy osoby trzeciej, Słowacki zachowałby się tak samo jak jego towarzysz teraz. No, może rzuciłby pod nosem jakąś drobną inwektywą, ale taka już jego natura. Samym wieszczem rzucać na pewno nie miałby zamiaru (ani siły, ale to już temat na kolejny esej).
I tutaj właśnie pies był pogrzebany — nawet gdyby ktoś wyjaśnił to Mickiewiczowi spokojnym tonem podchodzącym pod nauczyciela ze szkoły specjalnej, ten i tak upierałby się przy swojej wersji hipotetycznych wydarzeń. A dlaczego? Szczerze mówiąc, sam poniekąd odpowiadał sobie na to pytanie długimi rozmyślaniami, które można opatrzyć roboczym tytułem czemu to wszystko wygląda tak, jak wygląda?, niezwykle trafionym, swoją drogą.
Zaczęło się, jak wszyscy zapewnie dobrze wiedzą, od nieopatrznego zabójstwa. No dobrze, nie stawia to poety w najlepszym świetle, nawet jeżeli mówimy wyłącznie o zbrodni na kartach Mickiewiczowskiego dramatu. Krótko mówiąc, piorun strzelił tam drugiego męża pani Salomei Słowackiej, Augusta Bécu. Oczywistym więc było, że jej syn uzna to za zniewagę i natychmiast odpowie na ogień ogniem we własnym dziele. A potem wszystko jakoś samo nabrało niespodziewanych wymiarów, paryskie salony jednogłośnie okrzyknęli front Mickiewicz—Słowacki dwoma wrogimi obozami, przy czym sami wieszczowie podsycali atmosferę swoim zachowaniem. Bitwy na improwizacje, kolejne ukryte między wierszami prztyki w stronę tego drugiego, inne, mniej ważne słowne utarczki… Cały spór, przynajmniej z ich strony, zaczął wygasać razem z chorującym wtedy na gruźlicę Juliuszem.
Potem, jak można było przewidzieć, młodszy poeta w końcu się poddał. Adama nie było na pogrzebie. Wolał się do tego nie przyznawać, nawet samemu przed sobą, zacierając te fakty w pamięci, ale przez te sześć lat dzielące daty ich śmierci praktycznie o tym nie myślał, jakby jego najbardziej znany rywal z którym znał się jeszcze od jego czasów chłopięcych był jedynie kolejnym marnym artystą, którego nazwisko ledwo obiło mu się o uszy. W Europie w tamtych czasach gruźlica płuc była naprawdę częstą przyczyną zgonów, przecież Chopin też na nią chorował, albo chociażby Garczyński, nie było więc czego roztrząsać.

CZYTASZ
𝐂𝐀𝐃𝐀𝐕𝐄𝐑𝐀. 𝐬𝐥𝐨𝐰𝐚𝐜𝐤𝐢𝐞𝐰𝐢𝐜𝐳 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧
Ficção Histórica━ adam mickiewicz × juliusz słowacki ━ zakończone ━ fluff w większości 30.07.2021 - #1 w #ocs 31.07.2021 - #1 w #juliusz 7.08.2021 - #1 w #wawel 12.12.2021 - #1 w #modernau 17.02.2022 - #1 w #adammickiewicz 13.03.2022 - #1 w #mickiewicz 29.09.2022...