Zarówno Adam, jak i Juliusz byli dosyć zaskoczeni tym, jak wyglądał ojciec Ludwiki. Ale, uwierzcie, też spodziewalibyście się kogoś zgoła innego, przedtem nasłuchawszy się tyle o tym, że jest profesorem na szanowanej uczelni, a prywatnie to przemiły i wrażliwy człowiek, którego Cyprian próbuje nauczyć piec wegańskie ciasteczka i tym podobne.
— Euzebiusz i Antoni, tak? Ludwika nieco mi o was napomknęła.
Pierwszy na odwagę i wymianę uścisków dłoni z mężczyzną zdobył się Mickiewicz, zauważając przy tym, że jego całkiem spore, jak mniemał ręce, wydają się drobne przy tych należących do Arkuszewskiego. Sam Leopold Arkuszewski był o jakieś półtora głowy wyższy od przeciętnego człowieka (przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy biednego wieszcza) i znacznie szerszy w barkach. Starannie przystrzyżona, acz imponująca broda, kręcone ciemne włosy zebrane w mały koczek i tatuaże na przedramionach nadawały mu wyglądu bardziej pasującego do stereotypowego członka gangu motocyklowego, a nie znawcy literatury.
— Nam o panu też, profesorze Arkuszewski. Miło pana poznać.
Juliusz, który miał więcej czasu na przyswojenie sobie sytuacji, podszedł do tematu bardziej profesjonalnie. Nie spodziewał się jednak, że jego niezwykle dyplomatyczne powitanie spotka się z nieudolnie stłumionym śmiechem mężczyzny.
— Wystarczy psorze, albo mówcie mi po imieniu, jak wolicie. Winia, skąd Ty bierzesz zawsze takich elokwentnych kolegów?
— Kraków to straszne miejsce, tato. Niepojęte, co obwarzanki i pomnik Mickiewicza robią z ludźmi.
Adam, który najwyraźniej chciał dodać coś o pomniku, zapewne coś co pozwoliłoby go bez problemu zidentyfikować jako wieszcza, zainkasował szybkie dźgnięcie łokciem Juliusza w brzuch. Całe szczęście, że Leopold akurat zajął się luźną rozmową z córką. Mickiewicz mruknął coś o tym, że pójdą po walizki i faktycznie zniknął za samochodem. Słowacki, nie mając wielkiego wyboru, podążył za nim i uniósł brwi, widząc z jakim skupieniem tamten lustruje zawartość bagażnika, czyli ledwie dwie walizki.
— Euzebiuszu, która była nasza?
— Seledynowa.
— No wiem, ale która to jest?
Dłoń młodszego poety zaliczyła wyjątkowo spektakularne spotkanie z jego czołem.
— Zielona.
— Mogłeś tak mówić od razu.
— Mógłbyś rozróżniać kolory.
— Rozróżniam je, a nie rozbijam na miliony innych!
Adam uniósł oba bagaże w akompaniamencie własnego, dramatycznego prychnięcia, na co jego towarzysz przewrócił tylko oczami i zamknął klapę od bagażnika — Ludwice niech będą dzięki za szybkie przeszkolenie techniczne. Kiedy wrócili do reszty towarzystwa, ojciec dziewczyny wydawał się absolutnie ukontentowany ich poczynaniami. Trzeba przyznać, była to miła odmiana od zwyczajowej opinii jego córki na ten temat. Aczkolwiek, patrząc z drugiej strony, jeszcze nigdy nie był świadkiem próby podpalenia jakiegoś alkoholu w salonie tudzież innych, równie mało bezpiecznych rytuałów. No cóż, wszystko jeszcze przed nami.
— Jak już będziesz szukać żony, Winiu, to szukaj w tym Krakowie. To miasto ma jakiś zbawienny wpływ na ludzi.
— Tato!
— No co, jesteś w takim wieku, że już niedługo…
— To ja może pokażę chłopakom ich pokój?
Z całkiem sporą siłą, o którą nigdy nie podejrzewaliby tej drobnej istoty, Arkuszewska wręcz wepchnęła ich do przedpokoju małego domku na przedmieściach Opinogóry. Dała im może siedem, osiem sekund na zdjęcie butów i już po chwili prowadziła ich po wąskich, drewnianych schodach na piętro. Kiedy weszli do jednego z pokojów, Ludwika odebrała od Mickiewicza swoją walizkę (białą, pokrytą naklejkami jeszcze dziwniejszymi niż te na zderzaku jej auta — studentka wyraźnie lubiła naklejki) i zachichotała lekko.
![](https://img.wattpad.com/cover/278674829-288-k711621.jpg)
CZYTASZ
𝐂𝐀𝐃𝐀𝐕𝐄𝐑𝐀. 𝐬𝐥𝐨𝐰𝐚𝐜𝐤𝐢𝐞𝐰𝐢𝐜𝐳 𝐟𝐚𝐧𝐟𝐢𝐜𝐭𝐢𝐨𝐧
Ficción histórica━ adam mickiewicz × juliusz słowacki ━ zakończone ━ fluff w większości 30.07.2021 - #1 w #ocs 31.07.2021 - #1 w #juliusz 7.08.2021 - #1 w #wawel 12.12.2021 - #1 w #modernau 17.02.2022 - #1 w #adammickiewicz 13.03.2022 - #1 w #mickiewicz 29.09.2022...