Rozdział 6: Lubię cię w czerwonym

518 25 84
                                    

Kochani, witam was bardzo serdecznie w ten dzień! Mam nadzieję, że mija wam równie dobrze co mi! Sierpień jest moim ulubionym miesiącem, a dziś właśnie się zaczął!

Zapraszam na kolejny rozdział!

Zachęcam do komentowania i zostawiania gwiazdek! Każda gwiazdka oraz komentarz to motywacja do kolejnego rozdziału!

Od powrotu do domu analizuje słowa Alice. Nie jestem pewna o kim lub czym mówiła. Obstawiam, że o Troyu. Derek też nie wydawał się spokojny, gdy mówił, że „nie jestem pierwsza". Czarnowłosa mogła, tez mówić o nienawiści, strachu czy innym pieprzonym uczuciu względem mojego starszego brata.

Są chwilę, że nie chcę czuć. Należą do nich sprawy związane z rodzicami oraz Bradem. Ta druga mocno mnie dotknęła. Często się kłóciliśmy, ale trwało to maksymalnie 1 dzień. Jego widziałam ostatnio na wale. Wątpię, żeby dla mnie dostał taki wpierdziel. To niedorzeczne. Po za tym cały czas nie wiem, dlaczego się pobił wtedy w barze. Na pewno poszło o coś innego, niże o parę słów za dużo.

Siedzę na parapecie i rzucam piłkę tenisową psu. W między czasie dostaje wiadomości od Troya odnośnie naszej kolacji. Jest tak przystojny, że grzechem jest odmówić. Nie wiem w co się ubiorę. Sukienka z urodzin Veronicy nie jest zbyt dobra jak na taką restauracje, a to nie jest żadne Preety Woman.

Do: Troy Davis

Jaka dokładnie jest to restauracja? Nie chce wyglądać źle

Od: Troy Davis

Na pewno będziesz wyglądać pięknie, a zabieram cię do Luxu

O cholera. Lux. Najdroższa i najlepsza restauracja w Santa Monica. Byłam tam raz. Jako kelnerka. Wytrzymałam jeden dzień, bo ludzie to debile. Praca w gastronomi nie jest dla mnie. Praca z ludźmi nie jest dla mnie. Mogłabym otworzyć hodowlę alpak. Alpaki są fajne, mięciutkie, słodziutkie tylko śmierdzą niemiłosiernie.

Moją zabawę z psem przerywa telefon od pewnego osobnika płci męskiej. Na wyświetlaczu pojawia się nieadekwatna nazwa. Jednak nazwy w kontaktach mają ograniczenie, dlatego zdecydowałam się na „pieprzony dupek".

– Czego chcesz? – Pytam oschle.

– Oj ktoś tu nie w humorze. – Słyszę jego śmiech. Mam ochotę wejść do telefonu i wyrwać mu język.

– Miałam zajebisty humor, ale zadzwoniłeś. – Mówiąc to, wstaję z parapetu i biorę do ręki małą torebkę i pilota do auta.

Przeglądam się w lustrze i stwierdzam, że wyglądam przyzwoicie. Krótkie czarne spodenki i bluza w kolorze pudrowego różu. Dziś włosy spięłam w coś co inni nazywają kokiem, a ja gniazdem. Jest on w idealnym nieładzie.

Z telefonem przy uchu, kieruję się do drzwi wejściowych. Zakładam moje różowe conversy i wychodzę. Nick coś tam pierdoli, bo inaczej tego nazwać się nie da.

– Czy ty mnie w ogóle słuchasz? – Czuje, że się zirytował. Moje usta automatycznie wykrzywiają się w uśmiechu.

– Nie. Wkurwiasz mnie. Pa. – Z takim miłym akcentem rzuciłam mu telefonem.

Wsiadam do volkswagena i jadę w kierunku centrum handlowego. W Luxie trzeba wyglądać. Dobrze, że zarobiłam trochę na wyścigach. Mam zamiar zaszaleć.

Będąc w centrum rozglądam się za sklepem z sukienkami. Trafiam na sklep, gdzie sprzedawane są sukienki na studniówkę. Wchodzę i oczom nie wierzę. Wszystkie są tak piękne i lśniące. Długie lub krótkie, proste lub rozkloszowane, z cekinami lub bez. Zakochałam się.

Ride or dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz