Rozdział 12: A potem nie ma już nic.

452 18 33
                                    

Hej Wszystkim!

Jak zwykle zapraszam i zachęcam do komentowania i zostawiania gwiazdek!

Pod rozdziałem wyjaśnię kilka rzeczy. Od razu informuje, że następny rozdział pojawi się pewnie dopiero w grudniu, chociaż jest szansa na szybsze pasanie. Wiecie co robić, aby tak się stało!

Zapraszam!


Siedzę na siłowni już kolejną godzinę. Jestem zmęczona i spocona. Mam już dość. Hunter od dobrych dwóch godzin uczy mnie samoobrony. Nie jestem pewna co do moich precyzyjnych ciosów, ale wyglądają dużo lepiej niż uderzenia Jaxona. Chłopak jest wyjątkową pierdołą, gdy się stara. Lepiej, gdy robi wszystko spontanicznie.

– Włóż w ten cios całą siłę. - Mówi Hunter i pokazuje kolejną pozycję.

Naśladuję mojego przeciwnika. Wykonuje kolejne uniki i ciosy. Nie mam pojęcia mają one jakieś nazwy czy nie. Jedyne o czym myślę to moje łóżko i serial. O jak bym obejrzała Przyjaciół!

– Skup się. – Warczy brunet.

– Łatwo ci mówić. – Prycham pod nosem. – Jakbyś nie zauważył, to ja i sport się nie lubimy.

Zaplatam ręce pod biustem i czuje jak pot spływa ze mnie. Obrzydliwe uczucie. Mam wrażenie, że moje leginsy wżarły się w moją skórę, a sportowy stanik zostanie na mnie już na zawszę.

Chłopak zaciska mocno powieki. Wzdycha ciężko. Zdaje sobie sprawę, że mam już go dość.

– A jak ktoś cię napadnie to mu powiesz „poczekaj, bo zmęczona jestem"? – Patrzy na mnie z kpiącym uśmieszkiem.

Z wrodzoną gracją i pełną kulturą pokazuje mu środkowego palca. Schodząc z maty potykam się o własne nogi. Jestem cholernie zmęczona. Podziwiam tych wszystkich ludzi co mogą trenować i trenować. Mi od samego patrzenia robi się niedobrze. Przechodzę obok reszty chłopaków, a Hunter krzyczy na mnie abym wracała z powrotem. Niezadowolona opadam na ławkę pod oknem siłowni. Biorę do ręki butelkę z wodą i na raz wypijam połowę jej zawartości.

Obserwuje ćwiczące osoby. Pełno jest tu chłopców oraz mężczyzn. Kobiety również ćwiczą, ale siłownia jest oblegana głównie przez brzydszą płeć. Moje oczy natrafiają na czarnoskórego mężczyznę bez koszulki. Jedyny plus sytuacji, w której się znalazłam, to widoki jak te. Mężczyzna podnosi ciężary napinając przy tym wszystkie mięsnie. Kiedyś słyszałam, że nazywa się to martwy ciąg. Nie jestem ekspertką więc nawet nie wiem czy dobrze zapamiętałam nazwę ćwiczenia. Mimo to nie mogę oderwać wzroku od jego profilu. Jest naprawdę gorący.

– Zrób zdjęcie, starczy na dłużej. – Słyszę irytujący głos Huntera.

Salvatore patrzy na mnie z politowaniem. Wyciąga do mnie swoją dłoń, którą niechętnie przyjmuje. On robi coś czego się nie spodziewam. Przygniata mnie do ściany i unieruchamia. Na plecach czuję chłód ciągnący od ściany. Moje ręce są powykręcane chyba w każdy możliwy sposób. Chłopak jedną rękę ma wolną, a drugą mnie obezwładnia. Zastanawia mnie jak on szybko to zrobił.

– Puść. Mnie. Do. Jasne. Cholery. – Wypowiadam każde słowo osobno nie szczędząc sobie jawnej nienawiści.

– Uwolnij się. – Rozkazuje brunet.

Ride or dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz