Rozdział 18: Włącz myślenie.

390 13 10
                                    

Hej! Dawno mnie tu nie było!

Co tam u Was?

Zapraszam na kolejny rozdiał o Dalii i Nicku! 

Będzie mi bardzo miło za każdy komentarz i gwiazdkę!


Niby nic takiego, ale jednak jej słowa zabolały. Czy powinnam się nimi przejąć? Nie. Czy to zrobiłam? Tak. Jak zawsze, biorę wszystko do siebie, ale udaję, że nie rusza mnie to. Udaję twardą, chodź nie jestem. Udawane jest proste. Mało osób cię zrani, jeżeli założysz maskę.

Blondynka przygląda mi się spod tej swojej idealnej grzywki. Ja z maską na twarzy staję jeszcze bliżej niej. Moje niezadowolenie z jej obecności wyraża chęć mordu w moich oczach.

– Wiesz, że szmaty służą do wycierania podłóg? – Zadaje pytanie, które brzmi jak luźna rozmowa o pogodzie.

– Ty suko! – Jej ręka wędruje w górę, ale nie uderz mnie.

Bardziej niż jej słowa irytuje mnie osoba, która powstrzymuje blondynkę. Ona z zaskoczeniem spogląda na dużą męską dłoń oplatająca jej nadgarstek.

– Chyba się zapominasz, Clarisso. – Ciężki głos, który kilka miesięcy temu uznałabym za piękny, drażni moje uszy.

Tak samo moje oczy nie są zachwycone oglądaniem tego człowieka. Zadziwiające jak w ciągu kilku chwil można kogoś znienawidzić. Może olałabym to, że przywłaszcza mnie, ale to co zrobił mojemu bratu nigdy nie zapomnę. Znienawidziłam go w tamtym momencie. Tak bardzo, że mam ochotę napluć mu w twarz i rozjechać. Najlepiej czołgiem.

– Czego chcesz, Troy? – Myślałam, że blondyna tylko w moją stronę potrafi pluć jadem. Jednak myliłam się. Gdyby jej głos był jakimś płynem, zdecydowanie byłby to kwas. Bardzo żrący kwas.

Mężczyzna tylko się uśmiechnął i ostrożnie opuszcza rękę kobiety. Za to ja dyskretnie próbuję się ulotnić i jak najszybciej znaleźć Willa lub kogoś z przyjaciół Nicka. No cóż, marzenie ściętej głowy.

Wysoki szatyn łapie mnie za przed ramię i przyciąga do siebie, Z obrzydzeniem na twarzy szarpie się. Szkoda, że tłum, który jest metr może dwa przed nami nie spojrzy nawet w tę stronę. Wszyscy są zaaferowani wyścigiem.

Twarz mężczyzny zbliża się do mojej, a jego usta muskają moją skroń.

– Nie wolno ci bić moje kobiety. – Mówi do blondynki, a mnie zamyka w szczelnym ścisku. Dodatkowo jego lewa dłoń ląduje na mojej buzi, abym przypadkiem nie zaczęła krzyczeć.

– Twoje zabawki mogłyby okazywać szacunek, Ta mała suka sobie zasłużyła na porządne lanie. – Gniew w jej oczach kierowany jest w moją storę.

Coś mi mówi, że nie tylko chciałaby mnie spoliczkować. Oczami szukam znajomej twarzy w tłumie. Liczę na to, że jak zacznę się szarpać jeszcze bardziej, ktoś mnie zauważy. W końcu musi.

Rozpaczliwe szukam w tłumie znajomych twarzy, a w pozostałych wiercę dziury. Nie słucham wymiany zdań między panem i panią psychol.

Moje modlitwy zostały wysłuchane, bo wyścig właśnie się kończy. Z czerwonego auta wychodzi zadowolony z sobie czarnowłosy chłopak, który szuka czegoś w tłumie. Nie zauważa mnie. Za to widzę jak Will i Hunter cieszą się, a za nimi stoi reszta ekipy. Nie ma w śród nich tylko Brada i Alty. Oni zostali w domu, aby ogarnąć cały bałagan związany z nieuniknioną śmiercią Laury.

– Troy, musimy się ruszyć zanim Nicolas i jego smerfy tu przyjdą. – Odzywa się blondyna po kłótni, której nie słuchałam.

– Niech sobie popatrzą co mogę zrobić z ich małą, piękną, rudowłosą koleżanką. – Zamiast na tym skoczyć, to mnie oblizuje od żuchwy w górę aż do linii włosa. – Mogę zrobić z tobą wszytko.

Ride or dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz