Rozdział 20: Ride or die.

135 10 2
                                    

Hej! Długo mnie tu nie był, ale zapraszam na kolejny rozdiał! Mam nadzieję że Wam się spodoba!


Miejsce, do którego Nicolas mnie zaprowadził jest piękne. Po prostu wspaniałe mieszkanie. Wygląda jak z Pinteresta Zadbane, urządzone w nowoczesnym stylu, przestronne, ale to widok robi całą robotę. Wielkie okna na całą ścianę, a za nią woda. Bezkresny ocean. Marzę, aby budzić się z takim widokiem. Tak zaczynają się idealne dni.

Wyobrażam sobie poranek. Z kubkiem gorącej kawy lub herbaty wychodzę na ten piękny balkon. Czuję bryzę morską na twarzy. Wiem, że w tak sposób chcę zaczynać każdy następny dzień.

Lecz to tylko złudzenie. Marzenie, które nigdy się nie spełni.

– Chciałeś pogadać. – Odwracam się do chłopaka i chowam dłonie w tylnych kieszeniach moich szortów.

– Lubiesz sushi? – Bierze telefon i zaczyna na nim pisać.

– Przywiozłeś mnie tu tylko po to, aby zapytać, czy lubię sushi? – Zaczynam się irytować tą sytuacją. – Co to w ogóle za miejsce? – Wskazuje jedną dłonią na otaczające mieszkanie. – Zajumłeś je komuś? Jak tamtym ludziom?

Mój oskarżycielski ton go wkurwił. Z pięknego oceanicznego błękitu, w jego oczach wita mnie burza. Jakby mógł cisnął by we mnie piorunem.

– Nie. – Mówi ostro. – Kupiłem. – Wkurwiony Nicolas podchodzi do mnie na tyle blisko, że czuję jego piękne perfumy. Jeżeli chciał mnie wystraszyć to jest w dużym błędzie. Jedyne co robię to unoszę wyzywająco brodę. – Serio myślisz, że zabrałbym ciebie to jednego z mieszkań, które niezbyt leganie posiadam? Masz mnie za takiego palanta?

– A co mam myśleć? – Sama robię krok do przodu, ale nie na tyle duży, aby zetknąć się z jego ciałem. – Po tej ostatniej szopce, co mam myśleć Nick?!

I w tym momencie, kurwa, zgłupiałam. Jego oczy, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, stają się z powrotem pięknym bezkresnym oceanem.

– Nick? – Uśmiecha się do mnie. Co więcej, nie widzę wściekłości u niego. – Chyba pierwszy raz mnie tak nazwałaś w sprzeczce.

Chłopak rob mały krok z moją stronę.

Jesteśmy blisko. Za blisko.

Jego prawa ręka bez problemu dotyka mojego kucyka. Nie wiem po co, ale ściąga mi gumkę z włosów, które kaskadą opadają na moje plecy i ramiona. Część kosmyków zawija mi za ucho. Za to moją gumkę nawija na swój nadgarstek.

A ja stoję jak ten debil, co nie wie co się dzieje.

– Nie powinnyśmy. – W końcu przerywam ciszę.

– Tak jak wielu innych rzeczy. – Jego lewa ręka ląduje na moim biodrze. Prawa cały czas bawi się włosami. – Mówiłem już, że lubię twoje włosy? – Uśmiecha się.

Do tej pory jego wzrok błądził po mojej twarzy, ale na ostatnie pytanie zatrzymał się wprost moich oczu.

Te jego piękne błękitne oczy. Chyba do końca życia będę się nimi zachwycać.

– Co najmniej milion razy. – Szepczę i obie dłonie kładę na jego bokach.

Powoli staje na palcach, aby skraść mu jeden pocałunek.

Tylko jeden, mały pocałunek.

Nic więcej.

Jego usta są delikatne i przyjemne. Smakują papierosami, energetykiem i czymś jeszcze.

Ta malutka chwila zapomnienia trwa i trwa.

Nie zdawałam sobie sprawy, że czeka mnie najpiękniejsza noc w życiu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 15 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ride or dieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz