Rozdział Czwarty

224 17 13
                                    

Piosenka na górze też się pojawia, tytuł to "walk you home-Sir Chloe". 1205 słów więc trochę mało jak na mnie no ale to dopiero początek tej książki. A więc zapraszam do czytania :)

Dream aktualnie siedział w swoim pokoju grając w Minecraft'a. W ten sposób, ostatnio coraz częściej chłopak spędzał wolne chwile. W ciągu ostatniego miesiąca nie zdarzyło się nic ciekawego. Jego relacja z George'em się znacznie poprawiła, można by było nawet powiedzieć, że zostali dość dobrymi przyjaciółmi. Blondyn oczywiście nie wiedział o tym, iż brunet miał dzisiaj wyjść z sierocińca i zostać sam bez domu i pracy. Dream był pod opieką psychologa, brał tabletki, a jego próby samobójcze i okaleczanie się skończyło się miesiąc temu. Chłopakowi nadal ciężko było patrzeć na żyletki w temperówkach i maszynkach do golenia. Z jednej strony chciał to zrobić, co go męczyło, z drugiej myśl że to znowu wraca męczyła go jeszcze bardziej. Na szczęście zielonooki sobie radził i nie wracał do tego. Tego dnia podczas interesującej rozrywki jakiej dostarczała mu gra, ktoś zapukał do drzwi. Blondyn ode razu pobiegł do drzwi z myślą że to jego przesyłka z aliexpress, na którą czeka już od dwóch tygodni, i pewnie by się nie przejmował tym że nie dochodzi, gdyby nie to iż był to prezent na urodziny bruneta. Dream nie miał pomysłu więc zamówił spersonalizowaną obudowę na telefon, na której znajdował się rysunek wykonany przez jego przyjaciela, na którym znajdowały się ich podobizny. Nie był to mały wydatek a i tak się spóźniał więc było to jeszcze bardziej irytujące. Niestety mylił się - jak zawsze z resztą. W progu drzwi stał okularnik, i wszystko byłoby okej gdyby nie to, że jego oczy były opuchnięte od płaczu, a łzy nadal spływały po jego policzkach. Miał też ze sobą torby z rzeczami i ubraniami. Blondyn się złamał. Nigdy nie widział bruneta w takim wydaniu. Po chwili stania w milczeniu George podszedł do Dream'a i go przytulił płacząc w jego ramię. Wyższy sprawnie przeniósł torby do mieszkania, jednocześnie zamykając za sobą drzwi. Następnie przeszedł razem z nadal płaczącym brunetem do salonu. Posadził go na kanapie a następnie sam na niej usiadł i kontynuował poprzednią czynność obejmując drugiego. Trwali tak przez bliżej nie określony czas gdy zielonooki zamiast cichego szlochu usłyszał unormowany oddech. Postanowił iż przeniesie niższego do jego sypialni a sam zajmie się ogarnięciem dawnej sypialni rodziców. Nie lubił tam przebywać, ale dobrze wiedział że okularnik nie będzie chciał spać z nim, więc nie miał wyboru. Położył młodszego do łóżka i kiedy miał już wychodzić stanął we framudze drzwi i chwilę się tak przyglądał brunetowi. Podszedł do niego i delikatnie go pocałował w czoło. Następnie odszedł po cichu zamykając drzwi. On sam zabrał się do pracy puszczając sobie swoją ulubioną playlistę. Poszło mu nawet sprawnie, wytarł kurze, założył nową pościel i wypakował część rzeczy młodszego do szafek. Nie pozwoliłby aby brunet opuścił jego mieszkanie w takim stanie, poza tym od początku wakacji widywali się coraz rzadziej, można powiedzieć że prawie wcale. Dream czuł się wtedy inaczej jakby brakowało mu George'a? Czuł że jego egzystencja jest mu w jakimś stopniu potrzebna, ale nie sądził że jej brak zmieni coś w jego życiu. Blondyn udał się do kuchni aby przygotować sobie posiłek. Stwierdził że zje zwyczajne kanapki z szynką i pomidorem. Przygotował wszystkie produkty i zaczął przyrządzanie swojej kolacji, bowiem była już 18. Podczas tej czynności nucił sobie jedną z jego ulubionych piosenek.

pov. George (nie było tego w planach ale nawet mi się fajnie tak pisało)

Obudziłem się w wygodnym łóżku. Nie znałem do tej pory tego pokoju więc postanowiłem się trochę rozejrzeć. Pokój miał jasnoszare ściany. Przy jednej z nich stało duże łóżko na którym leżał miś, czyli prezent od mojej osobistości, naprzeciw niego biurko z tablicą korkową na której wisiały zdjęcia Dream'a z Sapnap'em oraz mój rysunek, który przedstawiał zielonookiego a obok niego moje okulary. Byłem mocno zmieszany bo blondyn nigdy nie mówił że przyjaźnił się z gwiazdeczką. No cóż ten temat zostawi się na kiedy indziej. Na biurku był duży komputer a obok krzesło gaming'owe. Byłem pewny iż jestem w sypialni mojego przyjaciela, ale brakowało tutaj jego osoby. Nie wiem również jak się tu znalazłem. Oprócz wymienionych wcześniej mebli znajdowała się tam szafa zapewne z ubraniami a obok niej biblioteczka z książkami. Była zakurzona co oznaczało, że raczej nikt tam nie zagląda. Miałem już wstawać ale zauważyłem moje poskładane ubrania. Zwykłe czarne dresy i bluzę w jakimś nieokreślonym jak dla mnie kolorze, ponieważ jestem daltonistą. Przebrałem się w naszykowany outfit i sprawdziłem godzinę.

-18:12-przeczytałem na głos i opuściłem pomieszczenie. Pokierowałem się do kuchni, słysząc delikatny śpiew Dream'a.

-Just a pretty girl with a shotglass. In your sunday dress and coat- zaśpiewał starszy a mnie przeszły ciarki. Lubiłem jego głos. Zawsze mnie uspokajał i zostawiał poczucie bezpieczeństwa. Wiedziałem że ładnie śpiewa ale nie sądziłem że aż tak-I find you in the bathroom like that. Help you up and say hello-stwierdziłem iż nie ma sensu się ujawniać i stając we framudze drzwi przyglądałem się naprawdę przystojnemu przyjacielowi.-I've been around the block, and i see you cry a lot, can i walk you home?- kolejny wers sprawiał że przenosiłem się w pewien trans. Podobało mi się to-Don't know your name yet, but your head's still resting on my arm. Subway fly by- blondyn odłożył nóż którym przed chwilą kroił pomidora a następnie odwrócił się, zapewne chcąc iść do salonu.

-On the green line no one does you harm- zaśpiewałem kiedy już zauważył że stałem za nim. Blondyn był trochę zaskoczony ale po chwili się uśmiechnął i podszedł do mnie.

-Mogę przejść?-zapytał. Stwierdziłem że chce się z kimś poganiać więc zabrałem mu kanapki z talerza i uciekłem z nimi do salonu. Po chwili po drugiej stronie kanapy znalazł się również mój Dream- dostanę swój posiłek czy powinienem użyć siły?-nadal nie odpowiadałem tylko szybko pobiegłem do łazienki, zamykając przy okazji drzwi na zamek-Okej sam tego chciałeś-powiedział i odszedł. Nie wiedziałem co zamierza zrobić więc po prostu czekałem, zaczynając spożywać jedną z kanapek, ponieważ trochę zgłodniałem. Nagle usłyszałem jak zamek się przekręca i w drzwiach staje blondyn z nożem.

-Naprawdę nie mogłeś kupić lepszego zamka?-byłem trochę zawiedziony bo chciałem mu zjeść te kanapki, ale może innym razem. Odłożył nóż i oparł mnie o ścianę. Byłem zaskoczony i zdezorientowany, ale uznałem że nie ma sensu tego pokazywać, więc z uśmieszkiem na twarzy patrzyłem prosto w jego cholernie piękne oczy.

-Naprawdę nie mogłeś poprosić o jedzenie?- zostawił mnie samego, zabierając tym samym swoje kanapki. Chwilę poźniej udałem się do salonu za blondynem i oglądaliśmy jakieś głupie seriale w telewizji. Około godziny 23 zrobiłem się śpiący co Dream musiał zauważyć bo powiedział mi gdzie będę spać i że jak chcę mogę iść się kąpać. Kiwnąłem głową na znak że zrozumiałem i udałem się w kierunku drugiego pomieszczenia. Nie brałem czystych ubrań bo te miałem na sobie tylko 5 godzin i nie miało to sensu. Rozebrałem się i wszedłem pod prysznic. Pozwoliłem aby strumienie zimnej wody spływały po moim ciele. Po kilku minutach opuściłem kabinę, ubrałem się i umyłem zęby. Po skończonej rutynie udałem się do salonu ale nie zastałem tam Clay'a. Uznałem że jest w swoim pokoju więc zapukałem a po usłyszeniu cichego „proszę" otworzyłem drzwi. Na łóżku leżał blondyn w wydaniu bez koszulki. Jego wyrobiony tors sprawiał duże wrażenie ale szybko wróciłem do normalności i mruknąłem szybkie „dobranoc Dream", a następnie opuściłem pomieszczenie udając się do tymczasowej swojej sypialni. Położyłem się na łóżku, przy okazji sprawdzając wszystkie social media, a następnie udałem się w objęcia Morfeusza.

All the kids are depressed || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz