Rozdział Dziewiąty - Mój Mały Gogy

131 12 3
                                    


Macie jakiś krótki za ten polsat i następny będzie długi, miłego czytania <33 (932 słowa)

Co czuł wtedy Clay? Rozpacz, załamanie? Uczucie gdy stoimy podczas trzęsienia ziemi, upadamy. Przybiega pewna osoba, zabiera nas w inne miejsce, gdzie jesteśmy bezpieczni. Ten sam człowiek wybiega ratować innych ale ziemia pod nim się załamuje a on wpada w wielką przepaść. Co mamy czuć gdy nasz bohater, złoty człowiek umiera, a my, ludzie z błędami, niepotrafiący zrobić niczego, być szczęśliwym żyjemy? Poczucie winy, niesprawiedliwość? Jest to naprawdę ciężkie pytanie, ale gdyby ich nie było nasze życie byłoby za proste.

George żył, ale nikt nie wiedział czy ta minuta nie będzie jego ostatnią. Clay z pomocą Darryl'a wrócił do domu, spakował się w dużą walizkę, zabierając najpotrzebniejsze rzeczy i udał się z okularnikiem na lotnisko. Zadzwonił do Willa, który podał mu nazwę lotniska na którym ma wylądować blondyn. Było ono w Miami. Tam miał czekać na niego Wilbur. Po dotarciu na lotnisko Dream kupił bilet na samolot, który startował za godzinę. Na świecie rozpoczynała się pandemia, dlatego ludzie anulowali swoje bilety na lot. Clay działał w tym momencie impulsywnie i nie myślał o tego konsekwencjach. Siedział teraz w samolocie wpatrując się w okno, niedość, że padał lekki deszcz co mogło się źle skończyć. Nie przejmował się tym. Nagle pojawiła się informacja o zapięciu pasów. Dream oczywiście wykonał to, puszczając muzykę. Miał piosenki pobrane więc nawet z trybem samolotowym mógł słuchać muzyki. Nagle maszyna zaczęła się ruszać i toczyć po pasie startowym.  Prędkość. Wbicie w fotele.

-Dream no prooooszeeeeee- powiedział błagalnie brunet do kierowcy.- przyspiesz jeszcze Claaaaay, nie po to ci takie auto żebyś 120km/h jeździł. No prooooszę tylko 180- blondyn widząc jak drugi się niecierpliwy przyspieszył. Na jego twarzy malował się zadziorny uśmiech. Niższy się głośno śmiał, kiedy zielonooki wyprzedził jakieś auto. Czas się dla nich nie liczył, słuchali piosenek w zwolnionej wersji, drąc się przy tym i jadąc sportowym lamborghini Karla. Dostał je od swojego kuzyna i pożyczył im na jeden dzień. Uśmiechali się do siebie, po prostu cieszyli się wzajemną egzystencją. Ta chwila mogła być taką ostatnią.

Samolot wybił się z powierzchni ziemi. Byli już w powietrzu startując, kiedy blondyn odpłynął w objęcia morfeusza.

Obudził się po wylądowaniu. Zabrał swój bagaż podręczny z samolotu, napisał do bbh, o tym że wylądował, a do Willa że ma czekać przy terminalu A. Tam też poszedł. Chwilę musiał czekać gdy pośród walizek zobaczył swoją, którą sprawnym ruchem zabrał i poszedł do wyjścia. Brunet odrazu rzucił mu się w oczy. Nie dziwne był wysoki na amerykańskie standardy. Zielonooki od razu do niego podbiegł przytulając się do niego. Drugi to odwzajemnił, miło się uśmiechając. Oderwali się od siebie i poszli do auta. Ustalili, że Dream będzie spał narazie u nich. Kiedy dojechali na miejsce chłopak przywitał się z Nikki. Miał spać w pokoju gościnnym, do którego zaprowadził go Will. Zostawił tam swoje rzeczy i od razu pojechali do szpitala. Clay był po 2 espresso więc sam fakt że jest 5 rano jakoś go nie ruszał. Teraz liczył się George. Może już się nie przyjaźnili, może nie mieli ze sobą kontaktu, ale i tak im zależało. Mieszkali oni dość daleko od szpitala bo aż godzinę. Dream puścił ich playlistę. It's my party - Lesley Gore. (włączcie to co na górze)

-It's my party, and I'll cry if I want to- zaśpiewał pod nosem Dream, przypominając sobie o wczorajszych urodzinach.

-Nooooo Dreeeeam, powiedz kiedy masz urodzinyyy- powiedział brunet przedłużając samogłoski. Przez ostatnie 20 minut próbował wyłudzić od blondyna tą informację, gdy ten się z nim droczył.

-George po co ci ta informacja, skarbie?- zapytał zadowolony z siebie Dream. okularnik się zarumienił i odpowiedział z entuzjazmem „Kupię ci najlepszy prezent jaki możesz sobie wymarzyć. Sprawię, że będzie to twój ulubiony dzień w roku". Blondyn się zaśmiał.- 26.03.2002- drugi był z siebie dumny że to od niego wyciągnął.

-Dojechaliśmy- oznajmił wyższy i opuścił auto. Blondyn zrobił to samo. Charakterystyczny dźwięk. Auto zamknięte. Szpital. Duży, czteropiętrowy budynek. Sporo okien, dość nowoczesny. Po wejściu do środka można było wyczuć charakterystyczny zapach płynu do dezynfekcji i lateksowych. Podeszli do lady pytając się o bruneta.

-Pan z rodziny?- spytała pracownica. „Daleki kuzyn, mieszkam w okolicy i miałem najbliżej", odpowiedział Wilbur. Czasami warto skłamać. Czasami.

(ten fragment jest ich starymi wiadomościami!!!)

Gogyyy <33

jak się czujesz? Zjadłeś coś? Martwię się

Clayyy <33

Tak, dla ciebie zawsze <33

Czasami można skłamać. Chcemy dobrze dla innych, dla siebie. Ktoś się nie będzie martwił, my nie będziemy mieć wyrzutów sumienia. Po prostu czasami wolimy chować wszystko w sobie. Jest to dla nas wygodniejsze.

-sala 223, proszę być cicho- Dream'a coś zabolało. Tak naprawdę dopiero teraz do niego dotarło co się stało. Szybko udali się do windy, na drugie piętro, aby po przejściu przez kilka korytarzy znaleść salę 223. Znaleźli, i zatrzymali się przed nią.

-Mój mały Gogy- powiedział szeptem zielonooki, łamiącym się głosem. Jedna łza spłynęła mu z oka, powoli tocząc się po jego jasnej skórze. Will gdy to zauważył objął go, próbując go uspokoić. Po kilku minutach blondyn wszedł do sali, w której leżał brunet. Jego nogi były jak z waty. Ręce się trzęsły a on i tak tam wszedł. Wiedział że brunet nie chciałby go tutaj ale nie obchodziło go to. Powoli podszedł do łóżka siadając na krześle obok. Nie powstrzymywał się od płaczu. Było mu to obojętne. Siedział przy nim i trzymał go za rękę. czasami coś do niego mówił ale przeważnie był cicho. Will przyniósł mu jedzenie chwilę zanim opuścił szpital czyli około 6 godzin temu, więc blondyn bez problemu je zjadł. Był głodny, a jedno danie nie zaszkodzi głodówce. Teraz Dream już ledwo kontaktował. Później pamiętał jedynie że coś zaczęło piszczeć, ktoś go szarpał, ktoś na niego krzyczał. Potem jego oczy same się zamknęły.

All the kids are depressed || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz