Rozdział Dwunasty - Londyn. Dzień pierwszy i ostatni?

94 10 0
                                    


Na wstępie przepraszam za moją długą nieobecność. Nie miałam czasu pisać książki, oraz pomysłu na nią. Teraz już ją dokończę w ciągu (mam nadzieję) - tygodnia, może dwóch. Miłego czytania i do następnego <33

Pogoda nie była dzisiaj ciekawa, było pochmurnie, natomiast nie padał deszcz. Pierwszy obudził się George. Spojrzał na leżący na szafce obok telefon.

-7:55- powiedział sam do siebie zaspanym głosem. Zabrał urządzenie ze sobą, po czym wybrał swój outfit. Beżowy, duży T-shirt i do tego czarne dresy - nic specjalnego. Wziął rzeczy i udał się do łazienki. Będąc w niej się ogarnął i umył, aby po 15 minutach zejść na dół. Tam czekał już na niego Wilbur. Siedział na narożniku i przeglądał coś na telefonie. George to zignorował mówiąc szybkie „cześć", by po chwili dostać podobną odpowiedź. Podszedł do aneksu kuchennego, gdzie wczoraj po rozpakowaniu zostawił jakąś bułkę i nutelle. Przeciął pieczywo na pół i posmarował kremem i takie danie przełożył na talerz. Usiadł przy stole, który stał na granicy salonu z kuchnią. Zjadł swój posiłek, wziął słuchawki i wyszedł z domu nie mówiąc nikomu. Teoretycznie obiecał Dream'owi, że nie będzie znikał bez informacji ale teraz czuł potrzebę zrobienia czegoś skrajnie głupiego.

Gogy <33

Jak coś to wychodzę, nie czekajcie na mnie

Był świadomy swojej decyzji, chciał oderwać się od tego związku na chwile, natomiast nie sądził, że chwila zamieni się w wieczność. Był dzisiaj umówiony z Alastair'em - bo tak miał na imię Eret, jego były pracodawca, na wspólny wypad - upić się i przestać się kontrolować. Jego towarzysz był raczej jego przyjacielem. Nie traktowali się jak kogoś wyżej postawionego i jego pracownika, a raczej jak przyjaciół. Było to duże ułatwienie dla obu stron. Umówili się na 18 przy kwiaciarni Alastair'a. Chłopak rozwinął swój biznes, a jego kwiaciarnia zyskała popularność - dlatego też umówili się tak późno, po prostu o tej godzinie Eret kończył prace. Do tego czasu George planował zwiedzić Londyn, a właściwie najważniejsze dla bruneta miejsca. Pierwszym miał być sklep z instrumentami, drugim kawiarnia i trzecim kwiaciarnia. Czwartym miał być klub, w którym już nie raz był, a teraz będzie mógł tam wrócić. Znał to miasto na własną kieszeń. To tutaj się wychował. Jego rodzice byli sceptyczni, przez co George co noc tak naprawdę uciekał z domu. Miał swojego przyjaciela - Luke'a, natomiast wyprowadził się on kiedy byli jeszcze mali i nie utrzymali kontaktu. Rozmyślając tak po chwili był już pod sklepem z instrumentami. Nie wchodził do środka ale przez szybę zauważył małą dziewczynkę ze swoją mamą. Kupowały skrzypce. Nie takie jak te bruneta ale i tak skrzypce. Przypomniał mu się jego pierwszy tego typu instrument. Po jakimś czasie patrzenia się w szybę poszedł dalej. Nie chciał tam wchodzić. Nie widział już tego starszego Pana kasjera. Zamiast niego była tam jakaś blondynka. George ją kojarzył. Nie wiedział skąd ale znał tą twarz. Miała może 14/15 lat. Udał się w stronę kawiarni. Była ona na drugim końcu miasta ale chłopak znał drogę. Wiedział, że zajmie mu ona conajmniej godzinę a była już 10:00 ale to mu nie przeszkodziło. Mijał bloki, które znał aż za dobrze. Szkołę gdzie poznał swojego chłopaka. Stare mieszkanie blondyna w którym przez jakiś czas mieszkał. To miasto dobrze mu się kojarzyło ale po co tkwić w miejscu z dobrymi i złymi wspomnieniami?

George akurat wybrał spontanicznie. Chciał się pozbyć złych myśli a dobre zostawić gdzieś w głębi. Chciał zacząć nowe życie, ze swoimi przyjaciółmi, w nowym miejscu i udało mu się to. Ale potem był wypadek. Nieszczęśliwy wypadek. George swoje spontaniczne życie wolałby skończyć z myślą, że wszystko jest okej, jest w miejscu które kocha. Tak nie było. Chociaż mieszkali na Florydzie już ponad rok i tak nie mógł nazwać go wymarzonym miejscem zamieszkania. A czy było okej? Nie było. Tak, brunetowi łatwiej było trzymać swoje emocje i myśli w sobie jak i nawet je odpędzać, kiedy nie było z nim Dream'a. To oczywiście nie mogło trwać wieczność. George miał wypadek. Został potrącony przez pijanego kierowce, który zmarł na miejscu. Resztę sami znacie. Co teraz? Impreza. Wyjątkowo dzisiaj chłopak chciał się mocno rozluźnić. Nie wiedział jak się to dla niego może skończyć.

George był już niedaleko. Widział ten ciemnozielony, pomieszany z drewnem budynek. Jego ulubiona kawiarnia. Będąc przy niej wszedł tam ostrożnie, rozglądając się naokoło. Nadal nie było tutaj jakoś dużo osób. Usiadł przy swoim ulubionym miejscu, które na szczęście było wolne. Po chwili podeszła do niego kelnerka. Chłopak zamówił latte i ciastko czekoladowe. Sięgnął po telefon.

Telefon - 3 nieodebrane połączenia od Clay <33

Telefon - 8 nieodebranych połączeń od Wilbur

Telefon - 5 nieodebranych połączeń od Nikki

Telefon - 16 nieodebranych połączeń od Eret

Wiadomości - 99+ wiadomości od Eret

Snapchat - Quackity wysłał/a snapa!

Snapchat - Wilbur wysłał/a snapa!

Nie chciał oddzwaniać do jego towarzyszy. Był to błąd. Stwierdził, że pogada jedynie z Eret'em jak wyjdzie z kawiarni. Nie denerwował się. Alastair zawsze był natrętny. Nie mógł zadzwonić raz - wolał 5 razy. Z wiadomościami to samo. W między czasie przyszło jego zamówienie. Siedział w kawiarni 40 minut, przez co była już 11:58. Wyszedł z kawiarni i wracał powoli do domu. W między czasie sprawdził lokalizacja Dream'a i poszedł inną drogą aby go ominąć. Chciał teraz wrócić do domu, gdzie przeczeka do imprezy. Wracając zadzwonił to towarzysza dzisiejszego wyjścia i w dobrym nastroju udał się do apartamentu

W domu był o 12. Tam się ogarnął, przebrał i coś zjadł. O 17:15 wyszedł z domu, wcześniej sprawdzając gdzie obecnie znajduje się Clay. Byli w restauracji, dlatego George musiał iść na około. Nie chciał mieć kontaktu z chłopakiem do końca dnia.

18:00 - George spotyka się z Eret'em przy jego kwiaciarni

18:31 - mężczyźni wchodzą do klubu

21:41

Gogy i Alastair byli już 3 godziny na imprezie. Oboje byli mocno pijani. Ten pierwszy był jednak bardziej. Nie kontrolował tego co robi i stwierdził jedną rzecz - Clay za nim tęskni i musi wrócić do domu. Chciał zrobić coś głupiego, ale to już było niekontrolowane. Nie kontaktował, więc nie poinformował o niczym Eret'a. Ledwo opuścił klub, zaciągając się świeżym powietrzem. Teraz tylko dostać się do domu. Chciał przejść przez pasy, tak jak wtedy.

George właśnie wracał z pracy. Musiał dzisiaj skończyć trochę później ale ostatnio zdarzało się to coraz częściej. Rutynowo szedł tak samo. Musiał dojść na przystanek, który był po drugiej stronie ulicy. Co oznaczało również przejście przez pasy. Ulica była ciemna, mało latarni i pasy bez sygnalizacji. Chłopak nie rozglądając się wszedł na przejście. Był to błąd. Z prawej strony jechał rozpędzony, pijany kierowca, który potrącił George'a. Umarł na miejscu a bruneta wprawił w duże komplikacje. Tym razem brązowooki przeżył

Teraz zrobił ten sam błąd. Wszedł na pasy ruchliwej ulicy nie rozglądając się. Tym razem jednak to on był pijany. Poczuł uderzenie i ból. Usłyszał pisk opon. Zamknął oczy i nic więcej nie zarejestrował.



All the kids are depressed || DreamNotFoundOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz