𝐗

1.1K 88 34
                                    


—Daj mi spać do cholery jasnej — wymruczał w poduszkę Karl, gdy próbowałam go wyciągnąć z łóżka.

Dzisiaj w szóstkę mieliśmy pojechać zrobić sobie wspólnie tatuaże. A z racji iż brunet panicznie boi się igieł, ciężko było jego do tego zachęcić.

—Nie daj się prosić — popatrzyłam na niego z lekkim podirytowaniem. Męczyłam się z nim już od dobrej pół godziny.

—Ale dobrze wiesz że boję się igieł. Mam wam przy tym zemdleć?

—Karl.. ustalaliśmy to wcześniej i się na to zgodziłeś — westchnęłam cicho. — Za przytulasa się zgodzisz? — szarooki dla tulasów wszystko by zrobił, dlatego też postanowiłam się mocno do niego wtulić.

—Daj mi spokój. Nigdzie nie idę — odepchnął mnie na bok nogą.

—Ah tak się bawimy? — już po upływie kilku sekund wymyśliłam "zemstę" dla mojego towarzysza.

Powstałam na równe nogi na łóżku, by móc po tym skoczyć na niego i zacząć łaskotać. Tak właśnie zrobiłam. Jego słabe punkty to dwa boki tułowia, które nie potrafiły się oprzeć łaskotkom.

—PROSZĘ Y/N, OSZCZĘDŹ MNIE WIESZ ŻE NIE LUBIE TEGO — brunetowi aż łzy leciały ze śmiechu i zadyszki, a ja nie miałam zamiaru przestać.

—CHYBA ŚNISZ — zakpiłam, a ten przez moją krótką dezorientację, przewrócił mnie na bok i sam zaczął moją osobę gilgotać w tych samych miejscach, co ja jego.

—Kto się śmieje, ten się śmieje ostatni.

Tak dokuczaliśmy sobie, dusząc się z niezłej zabawy. Przez wzajemne obracanie się z boku na bok, wywróciliśmy się na wykładzinę podłogową, co stworzyło aż zbyt bardzo niezręczną sytuację. Karl zawisł nade mną, a pomiędzy jego nogami i rękoma leżała spięta ja. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, a nasze nierówne oddechy zakłócały niezbyt przyjemną ciszę. Na policzkach bruneta można było dostrzec lekkie rumieńce. Oczywiście nie wykluczam opcji, że ja tak samo lub nawet gorzej wyglądałam.

—Śniadanie już goto.. — Quackity otworzył drzwi do sypialni bez pukania, a po jego mimice twarzy można było wywnioskować zmieszanie. Przyglądał się nam z na prawdę wielkim zdziwieniem — eee.. to ja wam nie przeszkadzam.

   Zamknął drzwi i wyszedł, a my spaliliśmy się ze wstydu. Czego zawsze każdy musi wejść do pokoju bez pukania podczas takich niezręcznych sytuacji. Wraz z Karlem szybko się otrząsnęliśmy i powstaliśmy na równe nogi.

***

Podczas jazdy starałam się jakoś uspokoić Karla, ponieważ ze stresu zaczęły go oblewać poty.

—Ej właśnie — zaczął Sapnap. — Gogy ma za 3 dni urodziny.

—Nie no, dlaczego wcześniej nam nie przypomniałeś? — spytałam spod byka, ponieważ jest to zbyt krótki czas na zorganizowanie jakiejkolwiek rzeczy.

—A bo ty nic nie wiesz — spojrzał na mnie Karl.

—Czego nie wiem?

—Kupiliśmy George'owi Tesle, nie pamiętam jaki model więc o szczegóły pytaj Clay'a — odrzekł Sapnap, ostro hamując będąc tuż przed naszym miejscem docelowym.

—Czy ja na prawdę muszę żyć pod kamieniem i ostatnia się dowiadywać?

—Dokładnie — Karl stwierdził z aprobatą.

   Weszliśmy do budynku, w którym zamierzaliśmy zrobić tatuaże. Karla chwyciłam mocno za dłoń, by stres lekko zszedł z niego. Znam jego uczucie. Pamiętam gdy pojechaliśmy na Grand Canyon i myślałam, że tam zawału dostanę przez tą ogromną wysokość. Ale teraz nie o tym mowa.

   Wspólnie z chłopakami postanowiliśmy na najprostrzy projekt. Na nadgarstku wytatuowane serduszko, a w nim znany uśmiech Dream'a. Każdemu podobał się ten pomysł, a wcale nie był czasochłonny.

***

—Ty to wytrzymujesz wszystko, y/n — pochwalił mnie typ od monsterków, kiedy zsiadałam z fotelu.

—Teraz twoja kolej — rzuciłam w jego stronę, ponieważ tylko on został.

   Z niechceniem zastąpił on moje miejsce, chwytając od razu za mą dłoń. Uścisk ten odwzajemniłam i lekko się do niego uśmiechnęłam. Wyglądał na na prawdę zestresowanego i przejętego, a ja już sama nie wiedziałam co robić, by jego stan się polepszył.

—Po prostu tam nie patrz, okej?

—W tym problem, że próbuję.

Kiedy on zaciskał powieki i szczękę oraz kręcił głową na wszystkie strony, udało mi się chwycić jego delikatną twarz i trochę zaspokoić stres. Patrzył mi w źrenice bardzo głęboko, tak jak ja jemu. To chyba był jedyny sposób, aby przestał myśleć o tym bólu.

—Już skończone — tatuażysta zaczą przecierać tatuaż.

   Było słychać ciężki wydech od Karla. Jestem dumna, że to jakoś "przeżył". Wychodząc z lokalu chórem odrzekliśmy — do widzenia!

—Do widzenia! A ta ostatnia para ze sobą na prawdę ładnie wygląda! Powodzenia! — ostatnie słowa krzyknął do nas mężczyzna, a ja wraz z brunetem się zawstydziłam i wymieniłam tylko z nim zmieszane spojrzenie.





---

I'm alive.. still alive..

SHOW ME YOUR SMILE, AGAIN | KARL JACOBSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz