𝐗𝐈𝐈𝐈

983 83 27
                                    

—Malina?

—Pytasz się o tą malinę tysięczny raz. Próbuj dalej — zaśmiałam się.

   Zawartość pomadki musiałam kolejny raz użyć na mych wargach, ponieważ Karl próbował zgadnąć jej smak. Niestety, na marne. Akurat on to nie ma dobrze rozwiniętego zmysłu smaku.

—Hmm — oderwał swoje usta od moich. — Już wiem!

—Czym mnie teraz oświecisz? — parsknęłam niemile.

—Brzoskwinia?

—W końcu zgadłeś — rzuciłam się na łóżko ze zrezygnowaniem. — Nie wiem jak można porównywać smak brzoskwini do maliny. Lub co lepsze, do cytryny.

—Aj tam przesadzasz — zaśmiał się cicho i wtulił się we mnie. — Robiłem to tylko dlatego, by móc cię dłużej całować, a odpowiedź już wcześniej znałem.

   Na te słowa moja twarz zaczęła mnie piec, więc podejrzewam, że byłam cała czerwona — wątpie, że byłbyś taki mądry, by wiedzieć co to był za smak.

—Może byście do jasnej cholery przy czymś pomogli? Nic tylko siedzicie w tym pokoju i bóg wie co robicie bezbożnicy. Już lecieć na podwórko lampki świąteczne zawieszać, a później przyjedzie Techno więc się sprężajcie — Dream wyjrzał zza drzwi nieco wkurzony. Szczerze? Nie dziwię się jemu, jak i reszcie. Święta już za niedługo, a my z Karlem odkąd jesteśmy razem nic nie pomagamy w domu. Trza to chyba zmienić.

Wraz z moim chłopakiem czym prędzej wyszliśmy na zewnątrz, aby pozawieszać lampki. Większość była już powieszona — zostały tylko małe drzewka do oplecienia. Do pomocy wzieliśmy sobie dodatkowo Sapnapa, aby szybciej to zleciało. Skoro mamy mieć gościa, to lepiej się z tym teraz uwinąć.

—Może byście częściej z nami siedzieli? Odkąd jesteście znów razem, poświęcacie sobie maks czasu, a nas odstawiacie na ostatni plan — oznajmił Nick.

—Widzę, że ktoś tutaj jest zazdrosny o Karla — wykpiłam z wyższego.

—C-co? O co tobie do cholery chodzi?

—O nic, o nic.

—Dobra możecie skończyć tą bezsensowną konwersację? Zostały nam jeszcze dwie paczki światełek do zawieszenia — dodał Karl, a na jego słowa wszyscy ucichliśmy.

W milczeniu wykonywaliśmy przydzielony nam obowiązek. Czasem warto się tak wyciszyć, aby móc coś dokładniej zrobić. W dodatku pogoda dopisywała. Mimo tego, że pruszyło delikatnym śniegiem, wiatru nie było wiec można było przebywać wśród takiego morźnego powietrza.

Aż chciałoby się do tych dawnych, beztroskich chwil. Jak się lepiło bałwany, na język łapano drobne śnieżynki, wędrowało się po lesie a później ciężko było z drogą powrotną, jak śnieg osypał ślady wyniszczonych trepów. Nie myślało się wtedy "co będzie za kilka lat".

—Y/n? Zawiesiłaś się czy co? — szarooki zaczął mi wymachiwać zaczerwienioną dłonią przed oczyma, na co ocknęłam się z chwilowego "transu".

—Najwidoczniej tak — złapałam się niezręcznie za kark.

—To się odwieś i pomóż nam — uśmiechnął się do mnie szczerze i chwicił za nos. Jak ja tego nie lubiłam.

***

Po upływie dwóch godzin wszyscy ogarnęliśmy dom, jak i podwórko, przez co w końcu mozemy razem usiąść i wyciekiwać przyjazdu Techno.

—Ktoś puka do drzwi. Pewnie to Techno, więc lecę otworzyć — Clay gwałtownie wstał, a za nim poleciałam ja wraz Georgem.

Kiedy otworzyliśmy drzwi, ukazał nam się techno z walizkami oraz w czapce mikołaja. Bardzo zabawnie wyglądał.

—Witamy Techno w naszych skromnych progach! — Dream obiął ramionami Dave'a.

—Skromnych? Widzę, że nieźle się tutaj urządziliście — poklepał właściciela domu po plecach, a po chwili skierował się w moją stronę. — Miło mi cię widzieć, Y/n!

—Mi ciebie również! — odwzajemniłam uścisk. — To są twoje wszystkie walizki?

—To wszystko.

—W porządku. Na razie je tutaj zostaw, a później zaprowadzimy cię do twojej tymczasowej sypialni. Teraz chodź z nami do salonu, tam siedzi reszta.

   Tak też Techno uczynił. Podążył za naszymi śladami do reszty i tam się ze wszystkimi przywitał. Nie spodziewałam się, że jest on taki wesoły w realu. Niestety przez internet ciężko ocenić czyiś charakter oraz osobowość.

   Z tego co nam nasz gość opowiadał, podróż jemu minęła bardzo przyjemnie. Z Californii, do Nowego Jorku jest dużo kilometrów, więc pewniw podróż musiała być męcząca. Ale dla Techno nic trudnego. Jak to w chłodny, zimowy dzień, każdy z nas wypił po kubku gorącej herbaty, a przy tym towarzyszyły nam ciekawe rozmowy.

   Ale z tyłu głowy ciągle miałam "Cholera już za niedługo święta"

SHOW ME YOUR SMILE, AGAIN | KARL JACOBSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz