𝐕𝐈

1.3K 107 40
                                    


Czasem bywają takie dni, że wszystkich ma się dość, nieprawda?

Z racji iż zauważyłam, że Karl zbyt bardzo jest przytłoczony rzekomą 'opieką' i 'troską' nade mną, chciałam jemu dać trochę luzu. Może to nie jest tak, że sama go zatrzymuję. On sam wychodzi z inicjatywą pomocy w każdej sprawie.

Dzisiaj całe szczęście ma jakiś wywiad wraz z Nickiem i Alexem do Waszyngtonu. Nie będzie ich 3 dni, ponieważ tam się mają jeszcze spotkać z Tiną i Pokimane. Sama nie wiem co to za wywiad, ale jakiś chyba do telewizji. W sumie, zbytnio mnie to nie interesowało. Przez to że pojechali, on sobie chociaż chwilę odpocznie ode mnie, a ja też od niego.

—Skoro reszty nie ma, co robimy ciekawego? — spytał George mnie i Clay'a, wyglądając za okno.

—Jest ładny zachód słońca. Może się przejdziemy? — zaproponowałam akurat taką opcję, ponieważ nieźle mnie nosiły nogi, a chodzenie wokół salonu mnie nudziło.

—Nie uważasz że jest za zimno? — spytał Clay, siorbiąc przy tym herbatę. Ah ta dusza introwertyka.

—Będziemy w domu gnić? Proszę, przejdźmy się gdzieś. Zawsze można się cieplej ubrać.

Mężczyźni popatrzyli na siebie nawzajem, aż po krótkim rozmyślaniu w końcu przytakneli. Szybko narzuciliśmy na siebie jakieś ciepłe ubrania i wyszliśmy z domu.

—Co jak co, ale tutaj są o wiele lepsze zachody słońca niż tam, gdzie kiedyś mieszkałem — George głęboko nabrał powietrza do płuc.

—Racja. Jakoś tutaj te zachody są inne niż na Florydzie — zaczął trochę analizować Clay.

—Nie widziałam innych zachodów słońca. Nie pamiętam, jak to w Polsce wygląda — wzruszyłam tylko ramionami.

Szliśmy przed siebie, rozmawiając o głupotach, nawet nie myśląc o dokuczającym chłodzie. Bardzo lubiłam spędzać czas z Clayem i Georgem. Znaczy z każdymi uwielbiałam coś robić. Ale oni się zachowywali niezbyt opiekuńczo, ale dalej z takową troskliwością. Poza tym bardzo do siebie pasują. Jakby byli bratnimi duszami, a na pewno są. Lecz tak jak potwierdzili, są straight. No to też nie ma czego oczekiwać, poza przyjaźnią.

   Po naszej prawicy dostrzegliśmy plac zabaw. Bez żadnej dziczy. Uzgodniliśmy, że pójdziemy tam się trochę powygłupiać. A ten plac zabaw wcale nie był taki mały. Wszystko, dosłownie wszystko tam było.

***

—O jezu, wykończona jestem — rzuciłam się na huśtawkę po niezłej bieganinie.

—Ta, a najlepsze było jak Dream wypadł z tej wieży. Szkoda, że tego nie nagrałem — Gogy próbował się uspokoić.

—Dobra, usiądźmy i odpocznijmy. Trochę za dużo tego wysiłku, jak dla introwertyków — zaproponował Clay.

—Chciałam wam jak i reszcie podziękować. Za wszystko. Mimo, że nie płynie w nas ta sama krew, jesteście dla mnie rodziną. Dobra. Może nie wiem, jak wyglądają rodzinne relacje, ale tak po prostu czuję. Kocham was — posłałam do wyższych ciepły uśmiech, ale zapewne nie był widoczny, iż był zmrok.

—Jeju kochana jesteś — wtulił się we mnie Dream, a George jak to George, zbyt jest wstydliwy na takie gesty. —Staramy się tobie odpłacić, za wszystko złe co ci się przytrafiło.

–Racja! A takie jedno pytanie mam do ciebie, y/n — dodał George. —Jak wygląda twoja relacja pomiędzy Karlem? Wiesz, teraz możesz nam powiedzieć wszystko, co ci siedzi na sercu. Nie ma go tutaj, więc śmiało mów.

—Powiem tak. Jeszcze nie wiem, co to oznacza "miłość". Chodzi o to inne kochanie, nie tak jak was na przykład kocham. Wiem, Karl chciałby związku. Jego uczucia nie wygasły. Ale ja sama nie wiem, co do niego czuję. Nie wiem, jak go bardziej pokochać. Może to się zmienić za tydzień, dwa, czy nawet w ogóle. Mimo to i tak jest dla mnie na pierwszym miejscu.

—Karlos ostatnio wspominał, że chciałby znowu cię pocałować. Brakuje jemu tego. Ale nie chce zrobić tych dwóch kroków w przód. Boi się po prostu twojej reakcji.

—Rozumiem. No cóż, zobaczy się co przyniesie przyszłość — wzruszyłam ramionami, analizując w głowie, co czuję do Karla.






---



Hej wybaczcie za nieaktywność, ale mam doła + zepsuł mi się telefon ale na szczęście mam nowy i będą rozdziały

Kocham Was

SHOW ME YOUR SMILE, AGAIN | KARL JACOBSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz