Rozdział 43

3.2K 107 7
                                    

*Hycinth*

 
  Słyszałam słowa pociechy Mimi, ale jej to nie powstrzymało mojego gwałtownie narastającego niepokoju.  Nie mogłam oddychać.  Coś było nie tak.  Progresja była subtelna, stopniowo się wzmacniała, a ja byłam tak pochłonięta rytmem bębnów, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że wilgotne powietrze naruszało moje mechanizmy obronne.

  Teraz spalił mnie od środka, dusząc moje płuca, dusząc mnie.  Jak wcześniej mogłam nie zdawać sobie sprawy z jego mocy? 

  Jakiego płynu użyli? 

  To nie mogła być woda, jak wcześniej zakładałam.  Zaczełam się rzucać, woda rozpryskiwała się wokół nas.  Leander natychmiast odwrócił się i i jedną z jego dużych dłoni chwycił tył mojej szyi, jego palce wplatały się w moje unoszące się na wodzie włosy. 

  Jego druga ręka owinęła się wokół mojej klatki piersiowej, blokując moje ramiona po bokach i utrzymując mnie płasko na wodzie. 

– Leander – wydyszałam. 

   Jego uścisk zacieśnił się. 

"Skup się na mnie, kochanie. Musisz się zrelaksować. Musisz się uspokoić. Uspokoić twoje szybko bijące serce." 

  Ściany moich płuc zadrżały, nie mogąc wytrzymać. Moja temperatura wzrosła. Nie mogłam już tego znieść...a potem było jeszcze gorzej.

  Mimi i Gemma ponownie oblały gorące kamienie płynem. Tym razem pióropusze fioletu i błękitu wyrywały się ze skał, a efekt był natychmiastowy.  Jaskrawe kosmyki wiły się i tańczyły w powietrzu, dokładnie w kolorze oczu Leandera. 

  Ale ich piękno było brzydkim kłamstwem.  Bez ostrzeżenia zmieniły kurs i zanurkowały w moje otwarte usta!  Zakrztusiłam się. Iskry eksplodowały w moich płucach i klatce piersiowej, jeszcze bardziej mrowiąc i rozgrzewając. 

  Nie mogłam przełamać uścisku Leandera.  Wywracając dziko oczami, obserwowałam, jak jego pierś unosiła się nieregularnie, a pot spływał mu ze skroni. 

  Więcej piór tańczyło w powietrzu nad moim brzuchem, kusząco owijając się wokół siebie, jakby zachęcając mnie do oglądania. Nawet ze łzami spływającymi z moich oczu, widziałem je wyraźnie, moje spojrzenie było zniewolone ich zmysłowym tańcem. 

  A potem, ku mojemu przerażeniu, wskoczyły do wody między moje miotające się nogi. Zaatakowały do mojego miejsca intymnego i wiedziałam, dokąd się udały.

  Ostry syk bólu wydobył się z moich ust, gdy macki wbijały się głębiej, przekraczając barierę mojej szyjki macicy.  Zanim zdążyłam nawet owinąć głowę wokół tego, co się dzieje, poczułam ten sam nacisk na mój odbyt. 

  Mój opór był daremny, ponieważ nagle zostałam tam przebita, a wąsy z łatwością przebiły się przez barierę mojego ciasnego kręgu mięśni. 

  Mój krzyk nic nie dawał. Nie miałam dość powietrza, żeby nawet kaszleć.  Walczyłam mocniej, ale Leander był niewzruszony, trzymając mnie na plecach w wodzie. 

  Szepnął natarczywie: „Nie walcz z tym. Niech to się stanie”. 

  Niech co się stanie??? 

   A potem, nawet w środku tej udręki, połączyłam jedno i drugie...on wiedział!! 

  Leander wiedział, że będę cierpieć, ale mi o tym nie powiedział.  Nie ostrzegł mnie z góry, nie pomógł mi psychicznie przygotować się na tę torturę. 

  Mój wzrok pociemniał, brak tlenu zmusił mnie do zamknięcia oczu.  Błyski białego światła migotały pod moimi powiekami. A potem odpuściłam...moje ciało opadło bezwładnie w ramionach Leandera. 

Po zmroku...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz