Rozdział 71

2.7K 107 5
                                    

  Podchodząc do szafy obok, wyciągnąłem spodnie i włożyłem je.

  - Niech Sydney wejdzie. 

  Sydney natychmiast weszła. Jej oczy przesunęły się na Hycinth, a potem z powrotem na mnie.  Pochyliła lekko głowę, czekając na mój rozkaz.

  „Skontaktuj się ze mną, jeśli pojawi się jakakolwiek oznaka tego że się budzi lub, że mnie potrzebuje”.

  - Oczywiście, alfo. 

  Rzuciwszy ostatnie spojrzenie na Hycinth, przeszedłem przez pokój i wyszedłem. Zamykając za sobą drzwi, nie byłem zaskoczona, że ​​Asher, mój ojciec i Luca zebrali się razem, ale uniosłem brwi i spojrzałem na Tommy'ego. 

   Dlaczego motocyklista tu był? 

   Niezależnie od tego, kim byli, w pobliżu naszej partnerki było zbyt wielu samców.

– Nie zostaną długo, synu – uspokajał mnie mój ojciec. W jego oczach pojawiły się tęczówki jego wilka, bestii kierującej do mnie pociechę. Za jego ostrym spojrzeniem kryła się również obietnica brutalnej ochrony. 

  W jego sztywnej postawie nie było mowy o lojalności.  Za wszelką cenę bestia stałaby przy swoim synu, by chronić to, co było nasze.

  Jego słowa pomogły. 

„Wiemy, że nie chcesz wyjeżdżać na długo” – wyjaśniła cicho Ever, gdy podeszłem na drugą stronę pokładu, na której stali – „więc chcieliśmy omówić jak najwięcej tematów, aby uniknąć wielokrotnych nieobecności twojej partnerki.  ”

  Rozumiałem, że muszą porozmawiać, ale najpierw potrzebowałem wyjaśnienia od Grace. Odwróciłem się do niej i przemówiłem przez zaciśnięte zęby:

- ​​A teraz powiedz mi, co się dzieje. Czego nie mogłaś powiedzieć przy Hycinth? 

- Leander, dobrze wiesz, że Hycinth powinna już się obudzić... – zaczęła Grace niskim głosem. Powiedziała to, co oczywiste, ale mimo to nie mogłem powstrzymać moich dłoni przed zwijaniem ich w pięści. 

  Zmusiłem się, by nie reagować, gdy kontynuowała: „Ponieważ jesteśmy teraz na niezbadanym terytorium dotyczącym jej opieki, pomyślałem, że najlepiej będzie podjąć jak najwięcej środków ostrożności w odniesieniu do jej zdrowia psychicznego, a tę rozmowę prowadzić poza jej potencjalnym słuchem.

– W porządku – mruknąłem. – Co sugerujesz?

– Musimy wprowadzić pewne zmiany dotyczące jej opieki i wezwać  doktora – mówiła rzeczowo. Jej słowa oblały mnie. O ile wiedziałem, w żadnym z okolicznych stad nie było medycznie wyszkolonego lekarza wilkołaka, a nawet jeśli był nie sądziłem, że mógłbym zaufać komukolwiek z innego stada, nie teraz.

„Jak dokładnie mamy go znaleźć?”

„Jedyną rzeczą, o której myślę, jest sprowadzenie ludzkiego lekarza.”

   Ludzki lekarz?

„Nie"- warknąłem. „Nie mogę powierzyć jej żadnemu człowiekowi.  A co sprawia, że ​​myślisz, że ludzki lekarz może zrobić wszystko dla wilkołaka?

  Grace odetchnęła ciężko, stres ujawnił się w jej oczach. 

- Nie możemy skontaktować się z żadną inną sforą, nawet zapytać o jej opiekę, ponieważ nie chcemy, aby ktokolwiek z nich znał zakres jej stanu

  Jej słowa miały sens, ale nadal nie mogłem sobie wyobrazić, jak mielibyśmy przekonać ludzkiego lekarza do leczenia jej, a następnie  utrzymać go w milczeniu. Ostatnią rzeczą, jaką chciałem zrobić, to przelać niewinną krew, szczególnie kogoś, kto nam pomógł.

Po zmroku...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz