Rozdział 73

2.4K 100 1
                                    

*Leander*

Grace delikatnie przesunęła prześcieradło i lekki koc, rzucając okiem na pompę, która wtłaczała potrzebne składniki odżywcze do ciała Hycinth. Jej oczy przez chwilę przyglądały się stale ociekającej rurce do karmienia. 

  Zadowolona z działania aparatu medycznego Grace odwróciła się do mnie.  – To na razie tyle. 

  Nie zapomniałem o Luce czekającym na zewnątrz. Po raz kolejny poświęciłem minutę, aby skupić się na emocjonalnej stabilności mojego wilka. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałem, było to, żeby wybuchnął w obecności naszej partnerki. 

  Odetchnąłem z ulgą, ale byłem też zaskoczony, słysząc w jego myślach odrobinę nadziei. Zwierzę nie tylko kontrolowało swoje podstawowe odruchy, ale był gotów spróbować wszystkiego, łącznie z sprowadzeniem niesparowanego samca, jeśli to mogłoby oznaczać, że Hycinth się przebudzi.

  Sydney powiedziała, że ​​Hycinth chce do mnie wrócić, ale to była informacja z drugiej ręki. Może się myliła. Może Hycinth nawet teraz mnie nie chce. Jej niechęć może być tak silna, że ​​nawet ona nie potrafiła przezwyciężyć jej w swoim umyśle? 

  Moje serce ścisnęło się boleśnie na tę myśl. Potrząsnąłem głową, energicznie wypychając niszczycielską myśl. Nie mogłem pozwolić, by moja własna niepewność sparaliżowała mnie emocjonalnie. 

  Nie teraz. 

  Teraz musiałem pozostać silny dla naszej partnerki. Kiedy się obudzi, poradzę sobie z tym co stanie mi na drodze. „Teraz”. - Przekazałem Luce w umyśle. Nie potrzebował wyjaśnień ani zaproszenia.

  Ciche kroki na zewnątrz natychmiast oznajmiły, że wstał i zbliżył się do drzwi. Klamka przekręciła się powoli i drzwi się otworzyły. Jego brwi zmarszczyły się, na czole pojawiły się głębokie zmarszczki, gdy zobaczył jej drobne ciało, blade i chorowite. 

  Wciągając ostry oddech przez usta, przełknął ślinę i wypuścił powietrze.  Jego uwaga wróciła do mnie, jego ton był pełen emocji: „ Mogę?”

  Skinąłem głową na zgodę.  Poruszając się sztywno przez pokój, stanął obok niej i pochylił się do jej ucha, szepcząc cicho: „Jestem tutaj, siostrzyczko...słyszysz mnie?” 

  Mój wilk i ja trzymaliśmy się idealnie nieruchomo, czekając z zapartym tchem na odpowiedź.  Ale nie było nic. Ścisnął delikatnie jej palce i spróbował ponownie, wymuszając lekkość i humor w swoich słowach: „Pamiętasz, o czym rozmawialiśmy, Cinn? Nie leż cały dzień w łóżku. Czas wstać"

  Nadal nie było żadnej reakcji.

  Hycinth pozostała nieruchoma poza powolnym unoszeniem się i opadaniem klatki piersiowej. Sięgnąłem w myślach do naszej jednostronnej więzi partnerskiej, szukając czegokolwiek, jakiejkolwiek zmiany lub znaku.

  Niepewność płonęła w tęczówkach Luki. Nie wiedział, co zrobić lub powiedzieć, żeby uczynić ją lepszą, tak samo jak ja. Z nową determinacją Luca zebrał się w sobie, jego klatka piersiowa rozszerzyła się przy głębokim oddechu i wypuściła go.

  Zmusił górną część ciała do rozluźnienia i zaczął delikatnie pocierać kciukiem dłoń Hycinth. 

- Tęsknię za tobą, siostro. Wszyscy tęsknimy. Nic z tego nie jest twoją winą. Proszę, wróć do mnie – jego głos się załamał.

  Przełknął ślinę, zanim kontynuował: „Potrzebuję cię”.

  Nic z tego nie jest twoją winą...

Po zmroku...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz