Rozdział 5

158 7 0
                                    

— Wracaj do szpitala, Tenzo-san! — Sakura rozkazała: — Nie powinieneś chodzić z wewnętrznym krwawieniem!

Tenzo zachichotał.

— W porządku, Sakura-chan, pójdę. Uważaj na siebie.

Zaledwie kilka minut po jego wyjściu Ibiki wrócił z małym stosem papierów. Skinął dziewczynie, by poszła za nim, a ona zrobiła to bez pytań. Jak zawsze. Czasami Ibiki zastanawiał się, dlaczego dziewczyna była taka uległa. Istniało wiele scenariuszy, z których mógł wybierać, ale jedyną rzeczą, którą można było wybrać, było to, że była sama. Do diabła, obraz martwych ciał jej rodziców prawdopodobnie wciąż był świeży w jej umyśle. Śledczy obejrzał się przez ramię, by zobaczyć ten wszechobecny uśmiech na jej twarzy. Odwrócił się do przodu i wszedł do pobliskiego sklepu z dango.

— Ech? Co my tu robimy, Morino-san? Znowu przerywamy pracę?

Ibiki zignorował drgnięcie w oku i słabo skryty chichot, który nastąpił po tym.

— Właściwie to muszę spotkać się z jouninem. Jest najmłodszym, jaki kiedykolwiek otrzymał awans. Muszę wypełnić kilka formularzy i porozmawiać z nim o kilku rzeczach.

— Więc on jest cudownym dzieckiem?

— Tak. I pamiętasz, co ci mówiłem o dołączaniu do mnie na spotkania?

— Un! Usiądź, zamknij się, ale obserwuj uważnie!

— Dobrze.

Sakura rozejrzała się po sklepie w poszukiwaniu kogoś, kto pasowałby do profilu cudownego dziecka. Szmaragdowe oczy w końcu dostrzegły czarnowłosego chłopca, może około dziesięciu lat, siedzącego samotnie i spokojnie popijającego herbatę. Następną rzeczą, jaką zauważyła, był szczególny herb na jego ciemnym ubraniu. Zamrugała, zanim spojrzała na przesłuchującego.

— Jak ma na imię, Morino-san? — zapytała Sakura przyciszonym głosem. Ibiki spojrzał na nią z rozbawieniem.

— Itachi Uchiha.

Policzki Sakury wydęły się, zanim otworzyła książkę i nabazgrała coś zupełnie nieczytelnego. Poklepał ją po głowie i skierował w stronę stołu.

***

Pierwszą rzeczą, jaką zauważył, było to, że do sklepu z dango wkroczyło dziecko z absurdalnie różowymi włosami u boku głównego przesłuchującego sektora ANBU. Brwi Itachiego zmarszczyły się nieznacznie.

‚‚Jakie dziwne..."

Patrzył, jak szepnęła coś, czego nie do końca mógł wyłapać, po czym wzdrygnął się, gdy zaczęła wściekle pisać w swojej książce. Niedługo potem Ibiki i dziewczyna usiedli naprzeciwko niego.

— Uchiha-san. — powitał Ibiki. — Możemy zaczynać?

Itachi skinął głową w stronę starszego mężczyzny. Przyjmował podane papiery i wypełniał je  bez żadnych problemów.

***

Pięć minut i Sakura się nudziła. Morino-san kazał uważnie obserwować cudowne dziecko, ale co było do obserwacji? Itachi-san był prawie cichy, uprzejmy, powściągliwy i wyrafinowany. Jak arystokrata. Po prostu osoba, która starała się trzymać emocje w ryzach i miała najwięcej do ukrycia. Sakura zachichotała w duchu. Byłoby tak fajnie...

W jej widzeniu peryferyjnym błysnęły dwie żółte kule.

Pięciolatka spojrzała w górę. Jej głowa była nieruchoma, ale jej oczy biegały po pokoju. Nie, nic tam nie było. Zeskoczyła z krzesła, położyła książkę na siedzeniu i wyszła. Itachi wpatrywał się w nią z uniesioną brwią. Ibiki kontynuował czytanie, niewzruszony.

— Czasami tak odchodzi. — dodał: — Wróci prędzej czy później.

***

Strażnicy przy głównej bramie wypuścili Sakurę z wioski z uśmiechem i machnięciem ręki, gdy szła do lasu. Przez kilka minut prześlizgiwała się między drzewami, po czym spoczęła w pobliżu strumienia.

— Panie z żółtymi oczami w sklepie z dango? Jesteś tutaj?

Darkest Before DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz