Rozdział 24

40 5 0
                                    

Sakura wpatrywała się w duże czerwone drzwi Akademii Ninja i westchnęła. Słońce ledwo zerkało nad pomnikiem Hokage i nikogo nie było na ulicach. Zajęcia zaczynały się za jakieś, och, trzy godziny.

Była 5:30 rano.

Cicho przeklinała swojego sensei'a. Gdyby trzy lata temu nie wprowadził obowiązku wstawania o piątej rano, mogłaby nadal spać zawinięta w koce. Kołysała się w przód i w tył na huśtawce obok budynku. Bycie w Akademii byłoby dla niej zdecydowanie zbyt łatwe, ale wiedziała, że to właściwa droga. Uczęszczając do szkoły jako spóźniony wpis, nie podejrzewano by jej o bycie cudownym dzieckiem lub kimś wyjątkowym.

— I oto jesteś... zupełnie sama. Szczerze mówiąc, jak bardzo podejrzanie możesz wyglądać, bachorze?

Sakura zamachnęła się leniwie na drzewo, mając nadzieję, że uderzy Zetsu w twarz. Ten puknął ją w głowę i wysunął się z drzewa do połowy.

— Tobie też dzień dobry — wydęła wargi. — A dla twojej informacji, czekam tylko na rozpoczęcie szkoły.

— Szkoły? — powtórzył echem. Uniósł zieloną brew. — Masz osiem lat i dopiero teraz zaczynasz szkołę? Myślałem, że w Konosze zaczyna się szkołę w wieku sześciu lat? Do diabła, znam cię od trzech lat, jestem cholernie pewien, że nie musisz iść do Akademii. Ukończyłaś zabójstwa klasy S, na miłość boską! W zasadzie jesteś już ANBU!

— Wiem o tym Zetsu-san. Ale wiesz, czemu nie? — wzruszyła ramionami. Zetsu— przewrócił oczami.

Powinienem spodziewać się takiej odpowiedzi. Więc z twoim genialnym umysłem, co zamierzasz zrobić? Ukończyć naukę w rok czy wziąć standardowe cztery lata?

— Standardowe cztery.

Przytaknął ze zrozumieniem. To był dobry plan, aby prześlizgnąć się przez system jako normalna studentka Akademii, nawet jeśli jej zdolności spowodowały, że ukryła się wśród ANBU wioski. Im mniej zwracała na siebie uwagę, tym mniej musiała się martwić. Zetsu dotrzymywał jej towarzystwa, dopóki pierwszy nauczyciel nie przyszedł dwie godziny później.

— O rany, jesteś dość wcześnie, młoda damo! Musisz być nową uczennicą w mojej klasie, um, Sakura Haruno, prawda?

Oczy Sakury przesunęły się w prawo i w górę na uśmiechniętego mężczyznę. Prawdopodobnie był chuuninem przez to, że nie ukrywał swojej czakry lub przez lekką ciężkość jego kroków. Uśmiechnęła się do niego.

— Hai~!!! Miło cię poznać! — wykrzyknęła. Wyciągnęła do niego rękę. Jun bez wahania uścisnął jej dłoń i gestem wskazał na budynek.

— Podobnie, Sakura-chan. Jestem Jun Furukawa, nauczyciel trzeciego roku. Czy w takim razie powinniśmy wejść do środka? Skoro jesteś tu tak wcześnie, zobaczę, jak dobrze rozumiesz program pierwszego i drugiego roku... z tym że jesteś nowicjuszką i w ogóle.

Sakura skinęła głową i poszła za Junem do budynku. Szła kilka kroków za nim i obserwowała każdy jego ruch. Nagle westchnęła i zatrzymała się na środku korytarza. Jun również się zatrzymał i spojrzał przez ramię zaciekawiony.

— Czy coś się stało Sa...

— Przestań udawać, że stawiasz ciężkie kroki, Jun-sensei. To niestosowne, aby taki wysokiej rangi ninja jak ty, posiadał raczej słabe umiejętności aktorskie. Więc, zamiast udawać mojego sensei'a, możesz mi powiedzieć, dlaczego tu jesteś? — zapytała lekko. Kącik ust Juna uniósł się w górę, gdy puścił genjutsu. Ujawnił się, jako ANBU Korzenia.

— Bardzo dobrze, Haruno-san. — Stwierdził beznamiętnie. — Odkryłaś moje przebranie w krótszym czasie, niż się spodziewałem. Jestem Jastrząb, jeden z
shinobi Danzo-sama.

Zniknął.

Sakura potrząsnęła głową i ponownie westchnęła. Agent Korzenia właśnie przetestował jej umiejętności wykrywania genjutsu z nieznanych jej powodów. Ale znała złą sytuację, kiedy ją zobaczyła. Uszczypnęła nasadę nosa i weszła do swojej klasy, aby poczekać na pojawienie się prawdziwego Jun-sensei'a.

Cóż za wspaniały początek dnia.

Darkest Before DawnOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz