e i g h t

1.7K 151 109
                                    

Nim się obejrzałem byłem już pod sklepem. Chwyciłem swoja deskę w ręce i wszedłem powoli do sklepu, dalej się zamyślając kim tak naprawdę jest dla mnie Sapnap.

Kiedy już trochę wychodziłem z transu zamyśleń zacząłem się kierować w stronę lodówek z napojami, by wziąć kilka puszek napoju energetycznego, kiedy już je wziąłem zacząłem się kierować w stronę kasy.

Powoli zacząłem kłaść rzeczy na ladzie, niezbyt dużo myśląc, kiedy jednak poczułem na sobie czyjąś rękę.

- Ziemia do Jacobsa - zauważyłem, że dziś widocznie ma zmianę sam Sapnap - Czemu płaczesz?- zapytał na co ja natychmiastowo chwyciłem się za policzki czując, że naprawdę lecą mi po nich łzy, więc szybko przetarłem oczy i cała twarz nadgarstkiem. Czy to było z tego zdenerwowania? Czemu płakałem? Nic takiego się nie stało, przecież.

- Oh cześć, sorry nic się nie dzieje. - odpowiedziałem wymuszając uśmiech do niego jednak on patrzył na mnie z troską w oczach.- Proszę podaj mi jeszcze Marlboro. - dodałem szybko.

- Które?-

- Lights. - odpowiedziałem po chwili namysłu - Nie opiekujesz się dzisiaj Amy? - zacząłem rozmowę móc sobie na nią pozwolić, gdyż nie było żywej duszy w pobliżu prócz nas, a nie chciałam żeby było jakoś niezręcznie.

- Dzisiaj nie, bo akurat mam zmianę i zostawiłem ją do północy u sąsiadki - zaczął - przychodzę tu niekiedy popracować jak potrzebuje pieniędzy - większość dzieciaków tutaj dorabia sobie w sklepach raz na tydzień czy coś...- mówił kończąc kasować przedmioty - Chcesz wyjść zapalić razem? - spytał.

- Jasne. - odpowiedziałem i czekałem na Sapnapa aż ubierze bluzę, biorąc przy tym swoje przedmioty - racja było zimno tego wieczoru i to nie był najmądrzejszy pomysł wychodzić w krótkim rękawku, a tym bardziej jechać jeszcze w nim na desce.

Jak wyszliśmy przed sklep już praktycznie otwierałem swoją nową paczkę, kiedy to Nick chwycił mnie za dłoń.

- Nie otwieraj - powiedział - ja nie mam zamiaru dopalić i tak całego. - dopowiedział szybko - Chcesz połówkę? O ile Ci to nie przeszkadza... - dopowiedział ciszej zaciągając się dymem, a ja jedynie pokiwalem głową na tak.

- Zechcesz mi może opowiedzieć, co się stało, że przyszedłeś tutaj zapłakany? - zaczął mówić siadając przy okazji na krawężniku razem ze mną.

- No tak- wzdychnąłem - mówiłem Ci o tej rodzinie, co przyjechała w gości prawda? No to, że tak ujmę przez nich już nawet nie mam ochoty wracać do domu - mała sprzeczka, że tak ujmę. - Skończyłem mówić. Niby nie skłamałem, ale głównym powodem mojego płaczu i tak była chyba sama myśl, że podoba mi się już jakiś chłopak, a nikt na to nie zareagował jakbym chciał - zaczęło do mnie już chyba dochodzić kto mi się podoba i koło kogo czuję się zawsze dobrze, mimo że ta osoba wydaję się nie zwracać na to uwagi co jest między nami - co trochę boli...

- Okej rozumiem, jakby coś się działo to pisz... - powiedział przyciągając mnie do siebie i zaciągając się papierosem, który już dochodził do połowy.

- Trzymaj - szepnął podając mi papierosa, wziąłem go nie odrywając się od niego, bo było mi po pierwsze ciepło, a po drugie zbyt przyjemnie by to przerywać.

Mimo iż była chwila ciszy ja czułem się, jakby wszyscy w okół wrzeszczeli, a to wszystko jedynie działo się w mojej głowie - zbyt dużo myśli na raz które kłębiły się jak oszalałe - mimo tego wszystkiego czułem się zarazem spokojny zwłaszcza, kiedy poczułem, że Sap głaszcze mnie po ramieniu jeszcze bardziej mnie przesuwając do siebie.

Kiedy dopalilem papierosa i go wrzuciłem do kanalizacji - która znajdowała się pode mną - spojrzałem na Sapnapa, który w tym momecie przeczesywał powoli i dokładnie moje włosy.

W tamtej chwili nie wiedziałem co we mnie wstąpiło - poczułem chęć pocałowania go - bądź po prostu zbliżenia się do jego twarzy - kiedy powoli zbliżałem się i byłem niemal cal od niego zadzwonił mój telefon i odciągnąłem się od niego jak poparzony wstając i odbierając natychmiastowo telefon.

- Tak? - spytałem speszony odwracając wzrok od Nick'a.

- Jest już późno, może wrócisz w końcu do domu, bo się martwię? - zaczęła matka z pretensjami.

- Mhm, już wracam - powiedziałem zauważając kątem oka jak Sapnap ściąga bluzę i idzie z napojami w moja stronę.

- Trzymaj bluzę, nie jest zbyt ciepło.- powiedział dalej trzymając moje rzeczy.

- A ty? - zacząłem - Nie ma zbyt ciepło, przecież.- odbiłem piłeczkę.

- Spokojnie mam jeszcze bluzy w sklepie, pracuje tutaj nawet w zimę - wszystko się znajdzie. - Powiedział i podał mi bluzę, którą od razu założyłem, po czym podał mi napoje.

- Do zobaczenia Karl...- uśmiechnął się słabo.

- Do zobaczenia Nick...-

Dym naszych żyć | KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz