n i n e

1.7K 151 98
                                    

Kiedy wracałem do domu poczułem jak łzy lecą mi strumieniami - sam nie wiem czemu - może Nick znaczył dla mnie o wiele więcej, ale nie chce sam się do tego przyznać? A może bałem się, że znowu spieprzyłem sprawę i już nie będzie tego jak uniknąć.

Po chwili jazdy byłem już przed domem, co oznaczało, że nie mogę już dać upustu moim emocjom, wytarłem twarz z łez kawałkiem bluzy od Sapnapa, którą dostałem i wszedłem do domu.

Zaraz tego pożałowałem, że tak wcześnie wróciłem...

- Karl? Dziecko co się z tobą dzieje, czemu jesteś taki naburmuszony? - zaczęła moja matka od razu jak wszedłem do salonu.

- Nic się nie dzieje, ale za to z tobą coś się dzieje - obgadywanie swojego dziecka z resztą rodziny? Po prostu po co? - Nie mam niczego im za złe, ale mogli by chociaż raz ze mną normlanie pogadać, a nie mnie obgadywać...

- Nie niszcz spotkania rodzinnego zwłaszcza, że jest raz na ruski rok!- wykrzyczała moja mama.

- Oh, to ja za każdym razem niszczę każde spotkanie rodzinne, tak? Dobrze wiedzieć, że wszystko wiesz jak było i mnie pilnowałaś, kiedy w pokoju obok dziesięcioletnie dziecko płakało, bo ktoś mu nawbijał różnych rzeczy, a ty się świetnie bawiłaś z „rodzinką". - Syknąłem jedynie w jej stronę zaciskając mocno zęby - to wszystko było prawdą - od najmłodszych lat nikt mnie tutaj już nie chciał.

- Karl nie bądź taki do matki...- No i się zaczęło, cudowny wujek Chris chce mnie umoralniać.

- Spieprzajcie wszyscy ode mnie.- powiedziałem po czym pobiegłem na górę do swojego pokoju.

Kiedy już się w nim znalazłem otworzyłem paczkę papierosów i wyszedłem na balkon zostawiając paczkę na biurku, a jednego w ręce.

Po chwili siedzenia z ciągle nieodpalonym papierosem usłyszałem pukanie w drzwi od balkonu.

- Karl? Mogę?- usłyszałem moją ciocię, która chyba jako jedyna w tej sytuacji w nic się nie wmieszała i nic nie mówiła.

Odwróciłem się i otwarłem drzwi dając znać żeby weszła i usiadłem na zimnych kafelkach opierając się o budynek, po czym szybko odpalając papierosa zapalniczką z której już praktycznie nie wychodził gaz.

- Karl proszę Cię nie bądź zły na mnie... - zaczęła lekko - Nie byłam za tym żeby w ogóle zaczynać temat ciebie, nie czułam się dobrze z tym, że gadają coś na twój temat... oczywiście nie żeby pierwszy raz się coś takiego działo!! Naprawdę nie interesuje mnie to kogo kochasz... Wiem, że to wygaldalo tak jakby oni byli źle nastawieni na to co powiedziałeś, ale myślę, że oni również nie mają nic przeciwko. - Powiedziała po czym usiadła przede mną wysuwając rękę przed siebie na znak, że też chce zapalić.

- Nie przyjechałam tu żeby się kłócić... Czasami ponosi Chrisa i próbuje umoralnić wszystkich samemu robiąc straszny syf... Naprawdę Karl nie miej nikomu nic za złe. - powiedziała wypuszczając dym z ust. - Wiem, że to że oni Cię obgadywali mogło naprawdę Ci zrobić wodę z mózgu, ale nikt nie miał nic złego na myśli przysięgam... - dodała - Po prostu się pójdźcie pogodzić... proszę. - powiedziała oddając mi papierosa.

- Spokojnie Amber, ja nic do ciebie nie mam... jutro postaram się przegadać z mamą, a z Chrisem... przemienie, jestem pewny, że za godzinę już nie będzie wiedział o co chodziło. - uśmiechnąłem się do niej smutno.

Nagle poczułem stróżkę łez cieknących po moim policzku, które natychmiastowo wytarłem rękawem wyrzucając przy tym papierosa przez balkon.

- Karl? Co się dzieje...?- powiedziała i przysiadła się do mnie obejmując mnie lekko ramieniem.

W tamtym momencie zacząłem płakać jak dziecko, nie wiem co we mnie wstąpiło, ale widocznie za dużo się we mnie działo, wszystkie myśli i wszystkie rzeczy, które się wydarzyły na przestrzeni kilku dni we mnie uderzyły niczym dym kiedy pierwszy raz spotkałem Nick'a.

- Karl.. Możesz być ze mną szczery, nikomu nic nie powiem...- powiedziała kobieta.

- Wiesz, bo jednak jest ktoś kogo naprawdę lubię - zacząłem dalej krztusząc się łzami - ale wszystko pieprze po kolei... Nic nie idzie po mojej myśli i coraz bardziej go chyba odpycham od siebie... - powiedziałem na jednym tchu.

- Oh, dziecko proszę cie... Jesteś wspaniały mimo wszystko, nie wierze żebyś kogoś odpychał swoimi zachowaniami... Ktokolwiek to jest jestem pewna, że Ciebie też niebawem polubi. - Powiedziała uśmiechając się ciepło.

- Ale... - zawahałem się na chwile - wiesz co? To jest chłopak i boję się, że mnie jednak odrzuci, kiedy zrobię jakikolwiek krok w jego stronę... - po tej wypowiedzi poczułem jak moja ciocia otwiera usta, ale nie wie chyba co powiedzieć i czuć tylko lekki oddech.

- Karl... jesteś... Uh jesteś zbyt krytyczny do siebie samego, odrzucił Cię do tej pory? - spytała wreszcie jak gdyby nigdy nic.

- No... nie?-

- No właśnie... Nie bądź taki pesymistyczny, może on też Cię lubi bądź też chce żeby coś z tego wyszło?- Powiedziała głaszcząc mnie po głowie - Nie martw się dziecko, wszystko będzie dobrze. - skończyła.

Pierwszy raz w tamtym momencie poczułem, że jednak nie cała rodzina mnie nienawidzi.

Dym naszych żyć | KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz