8

205 13 0
                                    

— I gdy tylko wróciliśmy z plaży, oświadczył mi się!

Prawie wyplułam sok z ust, gdy Caroline mi to wyznała. Siedziałam w jej mieszkaniu dwa dni później, wsłuchując się w opowieść, gdy ta znowu zaczęła spotykać się ze swoim byłym, Maxem. Widziałam na jej twarzy podekscytowanie.

— Niesamowite — powiedziałam, wpatrując się w jej pierścionek na palcu. — I powiedziałaś "tak"?

— Oczywiście, że powiedziałam "tak"! Chciałam Ci od razu o tym napisać, ale takie wiadomości najlepiej przekazywać na żywo, w cztery oczy...

Skinęłam głową.

— Moje gratulacje. Widać, że chce się w końcu zaangażować.

— Mówiłam Ci, że nasz ostatnie rozstanie bardzo go zabolało — westchnęła, przypatrując się ozdobie na palcu. — Był taki słodki. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Jestem taka szczęśliwa!

— A ja cieszę się Twoim szczęściem — uśmiechnęłam się szeroko. — Naprawdę, życzę Ci wszystkiego, co najlepsze. 

Przytuliłam ją mocno, a Caroline kontynuowała dalej:

— Powiedz mi, co u Ciebie słychać? Tak dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy.

— Och, nie ma za bardzo o czym mówić — mruknęłam, odkładając szklankę z sokiem na stolik. — Byłam cały czas zajęta.

— Dobrze Ci idzie w nowej pracy?

— Właściwie to tak. Całkiem dobrze na chwilę obecną.

— Super — uśmiechnęła się i usadowiła wygodniej na kanapie. — Czym dokładnie się zajmujesz? Powiedziałaś, że musiałaś się wyprowadzić z domu.

— Pracuję dla ekscentrycznego i antyspołecznego bogacza. Jestem jego osobistą asystentką.

Uniosła wysoko brew.

— Osobistą asystentką? 

— Mhm. Potrzebował kogoś, kto będzie organizował mu dzień, odbierał telefony, odbierał mu pranie z pralni czy też zamawiał jedzenie.

Wykrzywiła twarz w grymasie.

— To brzmi okropnie.

Gdybyś znała tylko prawdę...

— Pracuję dzień i noc, ale przynajmniej dużo zarabiam. 

— Więc to tak uratowałaś swój dom?

— W skrócie, to tak.

— I kim jest ten bogaty facet? Myślisz, że szuka kogoś jeszcze do pracy? Szczerze mówiąc, nienawidzę swojej. 

Podrapałam się po głowie.

— Nie wydaje mi się. I jest on raczej odludkiem.

— Cholera, szkoda. Gdybym nie wychodziła za mąż, chyba bym się załamała. Zbliżam się powoli do trzydziestki, a nic sensownego nie osiągnęłam w swoim życiu.

Zmieniłam szybko temat, nie chcąc dłużej prowadzić rozmowy o Aaronie Wilsonie.

— Więc kiedy wesele?

— Nie mam pojęcia. — Pokręciła głową. — Potrzebujemy chyba wielu miesięcy, aby to wszystko zaplanować. Max musi zaprosić wszystkich swoich współpracowników, a ich grafiki są gorsze od moich! I szkoda, że nie usłyszałaś tego, co powiedziała moja mama...

Caroline kontynuowała rozmowę o swoich dalszych planach weselnych, aż do późnego wieczora. Pożegnałam się z nią i obiecałam, że będę częściej wpadała, gdy tylko na to czas mi pozwoli. Kiedy tylko wróciłam do mieszkania, Aaron już w nim na mnie czekał.

Uwodzicielka | Wenus #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz