14

147 12 0
                                    

Najszybciej jak tylko mogłam pojawiłam się w szpitalu, którego adres podał mi Chris. Moje dłonie drżały, jak i całe ciało, gdy tylko powiadomił mnie o wypadku Aarona. Znalazłam ochroniarza na piętrze i od razu do niego podbiegłam.

— Co się stało?

Mężczyzna odwrócił się w moją stronę, a w jego oczach mogłam dostrzec strach oraz złość.

— Nie było mnie na miejscu, więc nie wiem dokładnie, ale... Ktoś uderzył w jego samochód i odjechał.

— Mój Boże. — Pokręciłam głową niedowierzająco. — Celowo?

— Na to wygląda.

— Więc, jak sie Aaron czuje? Wiemy coś?

— Wszystko w porządku. Okazało się, że to tylko lekki wstrząs mózgu. Wypuszczą go po tym, jak złoży zeznanie na policji.

— Dzięki Bogu, że to nic strasznego.

— O tak. To moja wina — westchnął cicho i zacisnął palcami nasadę nosa. — Nie powinienem był go zostawiać samego. Nie po tych wszystkich pogróżkach, które ostatnio otrzymał. Zapewnienie mu bezpieczeństwa to mój obowiązek. Zawaliłem sprawę.

Zrobiłam krok w jego stronę i położyłam uspokajająco dłoń na jego ramieniu.

— Nie powinieneś tak myśleć. To nie Twoja wina. Szczerze mówiąc, jesteś najbliższym przyjacielem Aarona. Nie możesz go zostawić.

Spojrzał na mnie, a jego kąciki ust nieco się uniosły na moje słowa.

— Masz rację. Nie wyobrażam sobie pracy dla nikogo innego.

Chris następnie odebrał telefon, wypowiedział kilka słów i odłożył słuchawkę.

— Policja już wyszła.

— Mogę teraz zobaczyć Aarona?

— Pewnie. Na końcu korytarza, pokój 427. Daj mi znać, jeśli będziesz czegoś potrzebować.

Gdy tylko pojawiłam się w sali, zaczęłam się dokładnie przyglądać Aaronowi. Miał opatrunek wokół lewej łydki i wyglądał na wyczerpanego. W takim stanie jeszcze nigdy go nie widziałam.

— Hej.

— Hej — powitał mnie, posyłając mi szeroki uśmiech. — Nie umarłem jeszcze. Zawiedziona?

— Co za ulga, że wszystko dobrze. Byłam przerażona, gdy usłyszałam o wypadku.

— To miło z Twojej strony.

Zamilkł. Nastała niewygodna cisza.

— Więc... Co się stało z Lowe? Jak Ci pisałem, nie musiałaś przez to przechodzić. Jesteś wolna.

— Jestem... Bo mam dowód, którego potrzebujesz.

— Naprawdę?

— Tak. Uprawiałam dzisiaj seks z Sebastianem. I był naprawdę perwersyjny.

Aaron zacisnął zęby. Wypowiadając kolejne słowa, brzmiał wybitnie chłodno:

— Więc, jak się czułaś, ulegając Sebastianowi? Podobało Ci się? Czy podobało Ci się bycie jego zabawką?

Zmarszczyłam brwi, zaskoczona wręcz jego tonem. 

— Chwileczkę. Jesteś zły? Dlaczego mnie o to pytasz? Nie jesteśmy parą. Moje życie seksualne nie powinno Cię interesować.

— Wiem, jestem tylko ciekawy. — Wzruszył ramionami i odwrócił głowę w bok. — Mam wrażenie, że trochę za bardzo lubisz uprawiać z nim seks.

Uwodzicielka | Wenus #1 | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz