†Część 16†

166 11 0
                                    

Na zakupach kupiłam pare ubrań, a w tym sukienkę, w której miałam plan pójść do Starka. Niestety, przed planowanym wyjściem, musiałyśmy uciec, bo zebrali się paparazzi.
Wróciłyśmy do hotelu i położyłyśmy się na jej łóżko. Mojego narzeczonego znowu nie było. Tym razem jednak zostawił wiadomość.
-Uhm, Shuri, jest jeszcze wcześnie, więc chciałabyś się spotkać z Peter'em?- spytałam przerywając ciszę.
-Yh, sądzę, że tak. I tak nie mamy nic innego do roboty.- odpowiedziała nastolatka.
-Poczekaj, zadzwonię do niego.- odpowiedziałam i wstałam z telefonem.
Szybko zadzwoniłam do chłopaka, który teraz też był w domu. Umówiłam się z nim w małej kafejce w Queens o 14.
-Musimy się pospieszyć, Shuri, to dość daleko.- pośpieszyłam ją.
Zadzwoniłam szybko po wakandyjski samolot, który był ukryty gdzieś blisko. Poleciałyśmy na lotnisko, a stamtąd wzięłyśmy taksówkę. Udało nam się zdążyć pare minut przed czasem, ale Peter już tam był.
-Cześć~- przytuliłam go lekko.
-Hej, jestem Shuri.- przywitała się dziewczyna, i trochę niezręcznie podali sobie ręce.
-A ja Peter. Peter Parker.
Uśmiechnęłam się i usiedliśmy, w miejscu, które wydawało nam się najbardziej prywatne.
-Peter, wiesz, że ja też pochodzę z Queens? No, prawie. Głównie mieszkałam na Brooklynie, ale spędziłam tu pare lat. Swoją drogą sporo się zmieniło. Ale co się dziwić, minęło jakieś może 10 lat?
Spojrzałam na swój telefon słysząc dźwięk powiadomienia. Napisał do mnie Wade. Wow. Chciał się spotkać. Jeszcze większe wow. Odłożyłam telefon i sięgnęłam po menu. Nastolatkowie już je czytali. Wybrałam kawę mrożoną i jakieś ciastka.
-Mogę zawołać kelnera?- spytała Shuri patrząc na nas.
-Tak, sądzę, że tak.- chłopak spojrzał na mnie niepewnie. Ja tylko pokiwałam głową.
Zawołaliśmy kelnera, który przyjął zamówienia.
-Przepraszam na chwile.- powiedziałam słysząc doskonale znaną mi muzykę, towarzyszącą dzwonieniu mojego telefonu. Wyszłam na ogródek kawiarni i usiadłam na pufie zirytowana.
-Halo? Mam nadzieje, że to coś ważnego, bo jak nie-
-Jezu, Adele, co ty taka drażliwa. Ja rozumiem, że ciąża i hormony, ale bez przesady.
-Potrzebujesz czegoś konkretnego, czy chciałeś tylko się przywitać?
-Chciałem się przywitać. Ale poczekaj. Możemy się spotkać?
-Hm? Tak, jasne.
-Serio?
-Nie.- powiedziałam sarkastycznie.
-To czekam przed kawiarnią.
-Co- Skąd wiesz gdzie jestem? Wade?- spytałam, ale już się rozłączył.- A niech cie szlag.
Wróciłam do środka i zastałam nastolatków rozmawiających żywo na temat jakiegoś serialu.
-Przepraszam, że przeszkadzam, ale musze wyjść. Macie tu pieniądze, a ty Shuri dzwoń jak będziesz chciala wrócić, pa, Peter. I nie róbcie nic głupiego.- wzięłam kawę do ręki, a ciastka schowałam do torebki. Dzięki Bogu wszystko bylo zapakowane na wynos.
Wyszłam na chodnik wypatrując przyjaciela. Trudno było go nie zauważyć, w tych jego czerwonych rajtuzach.
-Hej.- powiedziałam zbliżając się.
-Cześć.
Staliśmy chwile w niezręcznej ciszy.
-No więc... jak tam życie?- spytał.

Queen of Wakanda| Black Panther fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz