†Część 8†

267 22 1
                                    

Stałam z przyjacielem nad ciałem zabitego przeze mnie człowieka. Musiałam przyznać- tak jak kiedyś zabijanie mnie nie ruszało, na było nawet moją pracą- teraz byłam przestraszona.
-Policja?- spytałam niepewnie.
-Nie. Musimy to sami sprzątnąć.
-Ugh, ja go nie dotykam.- wzdrygnęłam się.- Ty jesteś mężczyzną. I ja muszę jeszcze czegoś poszukać.
Poszłam do jego ‚biura'. Chciałam zobaczyć, dlaczego mnie porwał. Raczej nie dla okupu, jak już mówił. Przeszukałam pokój, szafki i biurko. Znalazłam teczkę... Z moimi zdjęciami. Stalkował mnie. Miał na moim punkcie obsesje. Może mogłabym usprawiedliwić się tym policji? Nie, to by nie zadziałało. Mam, można powiedzieć, kryminalną przeszłość. Byłam pewna, że by mi nie uwierzyli. Narazie też nie miałam na co liczyć, w związku z powrotem do Wakandy.
Wróciłam do salonu. Z Wade'm posprzątaliśmy po sobie. Zabraliśmy ciało do bagażnika jego samochodu i pojechaliśmy do jakiegoś lasu. Tam zakopaliśmy zwłoki.
Potem zabrał mnie do jakiegoś sklepu. A raczej on poszedł kupić mi ubrania, bo ja nadal wyglądałam jak Bloody Mary. Przebrałam się w za duże dresy. Muszę tylko jeszcze załatwić sobie hotel... albo coś lepszego.
Zadzwoniłam do Wandy, której numer miałam w telefonie. Wytłumaczyłam jej moją sytuacje, oczywiście pomijając połowę kwestii, takich jak porwanie czy zabójstwo...
Dziewczyna przyjechała po mnie do knajpki, w której zostawił mnie Deadpool.
-Hej, dzięki, że przyjechałaś.- przywitałam się.
-Nie ma sprawy. Ale dlaczego nie ma cie w Wakandzie?
-Mogę to przemilczeć?- uśmiechnęłam się słabo.- Mam do ciebie wielką prośbę; mogę zostać u ciebie, czy Starka, kilka dni?
-Jasne. Już nawet nie pytam o co chodzi.
-Naprawdę ratujesz mi życie.
Pojechałyśmy już razem do bazy Avengers, gdzie miałam mieć tymczasowy pokój. Ten sam, w którym zostałam po zabójstwie T'Chaki.
Weszłam i położyłam się na łóżku. Westchnęłam głęboko. Co ja teraz zrobię? Nie chce narazie wracać do Wakandy. Chyba muszę zostać w NYC na trochę czasu. Na szczęście tu jest co robić.
Wzięłam długi prysznic i ubrałam za dużą koszulkę z logiem SHIELD, którą dała mi Wanda. Ta dziewczyna była niesamowita. Kompletnie nie rozumiałam dlaczego jej się tak uczepili. Mocy raczej nie chciała posiadać, chociaż kto to wie. Raz niechcący zabiła kilka osób, ratując wiele innych, a ja? Ja zabijałam praktycznie dla zabawy. Nie czułam wyrzutów sumienia zabijając. Może nie miałam sumienia?
Położyłam się na łóżku rozmyślając o wszystkim. Z nie pozytywnymi myślami zasnęłam.

Queen of Wakanda| Black Panther fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz