†Część 17†

159 12 2
                                    

-Wiesz, życie jak zawsze, czyli do dupy. A jak u ciebie, wybrałaś imie?- odpowiedział.
-Hm, nie do końca. Szczerze to nawet nie sprawdziliśmy płci.
-Co. Nie gadaj. Sprawdź ją jak najszybciej. A jak będzie babyshower to muszę tam być. Poza tym, chce być chrzestnym.
-Wow. Nie wymagasz za dużo?- poczułam, że przewrócił oczami, chociaż przez jego strój tego nie widziałam.- Okej, okej. Tylko muszę się ugadał z T'Challą.
-Nie lubi mnie. Raczej nici z chrzestnowania.- westchnął.
-Czego?
-Bycia chrzestnym.
-Oh. Przekonam go.
-A babyshower?
-Yh... nie jestem przekonana.
-No weź! Mogę zorganizować!
-Zastanowię się.
-Oki!
Szliśmy kilka minut w ciszy. Spojrzałam na zegarek.
-O cholera. Możemy już wracać?
-Mhm. Miło było się w ogóle spotkać.
-Tak. Z tym się zgodzę.
Zawróciliśmy dalej rozmawiając żywo. Doszliśmy pod kawiarnie, pod którą przedtem się spotkaliśmy.
-Pogadam o tym babyshower i o tobie jako chrzestnym. Miłego życia.- przytuliłam go.- Ale serio, Wade. Dalej jestem dla mnie bardzo ważny, jak będziesz miał bardzo dużo kłopoty, to możesz nawet ukryć się w Wakandzie. Uważaj na siebie.
-Dziękuje. I ty tez.
Weszłam do środka.
-Hej, Shuri, Pete. Wiecie, musimy już wracać. Która to godzina? Wpół do dwudziestej pierwszej! Cholera.- szybko wyciągnęłam telefon. T'Challa o dziwo nie dzwonił. Odetchnęłam z ulgą.- I tak musimy już iść.
-Już?
-Tak, młoda, i nie ma dyskusji. A ty Peter, będziesz na imprezie u Starka?
-Tak, raczej tak.- powiedział zbierając się.
-Bądź, bo inaczej się tam zanudzę na smierć.- powiedziała Shuri. Zaśmiałam się.
-Peter, podwieźć cię do domu?
-Mogłybyście. Już późno a ciocia May może się zdenerwować.

Queen of Wakanda| Black Panther fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz