Następnego dnia rano obudziłam się w moim starym pokoju w domu dziecka. Tak nikt od tamtego czasu go nie zajął ponieważ mieli cichą nadzieję że wrócę... I w sumie to się nie pomylili.
Szybko sie ubrałam uczesałam i pobieglam na dół po śniadanie. Przyniosłam je do pokoju poniewaz musialam czuwać nad dzieciaczkami. Zjadłam szybko moje pancake z bitą śmietaną i owocami.
Korzystając z chwili, bo dzieci nadal spały, wziełam się za oglądanie ofert mieszkań, a w zasadzie to skupiałam się w większości na domach, poniewaz one jednak spełniały warunki metrażowe.
W pewnym momencie rzucił mi się w oczy piekny dom a w zasadzie można nazwać go już willą z basenem i pięknym ogrodem. Można by było tam wstawić huśtawki dla dzieci i jakieś zjeżdżalnie. Ogólnie miejsca bylo na tyle ze można by postawić jeszcze jeden dom.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Dom był nowoczesny, miał piękne okna od sufitu po samą podłogę i oferta była bardzo korzystna. Za trzysta pięćdziesiąt metrów kwadratowych powierzchni domu z wielką działką basenem i wszystkim wczesniej wymienionym koszt kupna wynosił jedenaście milionów złotych. Ogłoszenia patrzylam na polskiej stronie, ponieważ zazwyczaj Polacy sprzedawali taniej takie nieruchomości. Już wybierałam numer aby umówić się na zwiedzanie domu, kiedy jedno z dzieci zaczeło płakać... A zaraz po nim cała reszta. Podeszlam do łóżeczka i zaczelam je kołysać śpiewając kołysankę.
-Śpijcie maluszki. Mama musi załatwić nam piekny domek. - Podobno mówienie do dzieci działało wiec myslalam ze mose uspokoi ich moj glos który niby słyszały przez całą ciążę. Ale nie tym razem.
Chwycilam telefon i wybrałam numer do Avy. Musialam poprosić ich o pomoc poniewaz jeszcze nie mam żadnej opiekunki.
-Cześć Lila. Jak się masz? Co u ciebie? - Zaczeła zasypywać mnie pytaniami.
-Chwila Ava proszę. Wroculam fo Los Angeles opowiem Ci wszytsko poniej ale proszę potrzebuje twojej pomocy. Jak pewnie już wiesz urodziłam... sześcioraczki. Jesteśmy w domu dziecka w tym samym pokoju co zawsze weź proszę kilka osób i przyjedzcie tutaj. Musze kupic jakis dom i wynająć opiekunke a sama nie dam rady tego zrobić.
-Jasne Li Daj mi pietnascie minut. - I rozlaczyla się.
Tak, nikt oprócz Lauren nie wiedzial nawet ze bylam w ciąży a tym bardziej że to dzieci Nate. Naszczescie w nich zawsze mogłam znaleźć wsparcie i nie będą wypominać mi tego ze o niczym nie wiedzieli. Niezmiernie się cieszę że mam takich przyjaciół.
Do pokoju weszla Pani Klaudia z butelkami wypełnionymi mlekiem. Podala mi trzy z nich a sama wziela pozostałe trzy. Nakarmiliśmy dzieci, choć nie było to prostym zadaniem bo jednak rece mamy po dwie ale jakoś się udało.
-Dziekuje aa pomoc.
-Nie ma sprawy skarbie, ale muszę już lecieć bo dzieci czekaja na dole.
-Jasne. - Usmiechnela sie do mnie co odwzajemniłam, po czym wyszla z pokoju.
Zaraz po jej weszła do mojego pokoju cała "banda" tymczasowych opiekunów dla moich dzieciaczków. Przeleciałam wzrokiem po wszystkich, gdy nagle zatrzymałam się na czarnych tenczowka wpatrujących się we mnie natarczywie.
Nataniel.
Nie spodziewałam się go tutaj. Wlasniecie nie wiem czemu nie pomyślałam o tym ze Ava może go przyprowadzić. W końcu się przyjaźnili, a ona nie wiedziala o tym ze jest ojcem moich dzieci. Nie pałalismy niby wczesniej do siebie przyjaznią, a mowiac wczezniej mam na myśli po zerwaniu, ale jednak nie było to cos tak strasznego zeby miala go tutaj nie przyprowadzać. Tego faktu nie przemyslalam.
-Cześć. - Powiedzialam z udawanym entuzjazmem i z maską spokoju i opanowania zaczełam każdego z nich przytulać.
Gdy przyszła kolej na Nate ten spojrzał na mnie niepewnie, a ja nie chcąc wzbudzać niepotrzebnego zamieszania przytulilam również i jego.
-Przepraszam, nie wiedziałem że tutaj przyjedziemy, jeśli chcesz wroce do siebie. - Powiedział tak, abym tylko ja mogła to usłyszeć. Uśmiechnelam się tylko i odszeptałam.
-Zostań, ja i tak już wychodze. - Powiedzialam to, bo uświadomiłam sobie że mimo iż nie wiedzial, że jest ich ojcem nie miałam prawa odbierać jemu dzieci, a dziecią ojca.
-Przepraszam was najmocniej ale ja będę musiała niedługo wyjsc. Spotkamy się jutro, jeśli oczywiście wam pasuje, a wtedy wszystko wam wyjasnie.
-Nie ma sprawy kochanie. - Powiedziala Ava. -Jedziesz teraz oglądać dom? - Zapytała.
-Tak.
-No to pojedzie z tobą Nate. Jak będziesz podpisywać umowę może Ci się przydać bo zaczął studia na profilu prawniczym i juz co nie co umie. - Spojzelismy się niepewnej na siebie z chłopakiem. -No Nate raz, dwa. Zbieraj się. Na co liczysz.
-No okej. -Odparł niepewnie.
-Pokaż nam tylko skarbie gdzie są pieluszki chusteczki i jedzenie i jedzcie.
-A no tak. Pieluszki macie tutaj w szafie. Tylko bierzcie te zero bo jedynki są jeszcze za duże. Chusteczki tez tutaj są. A jedzenie i butelki są w kuchni. Jak tam pójdziecie to któraś z kucharek wam da juz podgrzane. Ewentualnie ubranka leża tutaj jesli któreś by się ubrudziło. Wiecie jak sie nimi zająć?
-No jasne.
-Napewno?
-Tak, tak. Jedzcie juz.
-No to do zobaczenia?
-Do zobaczenia. -Odpowiedzieli chórkiem.
Nate otworzył drzwi i przepuścił mnie w nich pierwszą. Wyszlismy na parking i spojżałam na chłopaka, szukajac w nim odpowiedzi na wsyztsjie moje pytania. A głównie na to co teraz robimy.
-Moge jechac z tobą czy wrócić do domu? - Zapytał niepewnie.
-Jesli chcesz to chodz ze mną. - Powiedzialam ukrywając mój entuzjazm. Wzielam telefon i wybrałam numer na taxi.
-Rozłącz się. - Powiedział czarnooki. Zmarszczyłam brwi na jego wypowiedz. - Pojedziemy moim. - Pokiwalam głową i zakończyłam połączenie.
Udalam sie do samochodu za chłopakiem i po otworzeniu go przez niego wsiadlam na miejsce pasażera natomiast Nataniel siadł po stronie kierowcy.
Zapiełam pasy pod czujnym spojrzeniem właściciela samochodu i dopiero w tym momecie chłopak zapalił auto.
-Do kąd jedziemy?
Podałam mu adres posiadłości i reszte drogi spędziliśmy w niezręcznej ciszy.