Leci kolejna dedykacja. Rowniez dziekuje za motywujące kometzarze i aktywność oraz oczywiście pozrawiam.
Od tej pory nie będę już pisała nic na początku rozdziału o dedykacji. Rozdziały będą dedykowane osobą kometujacym książkę lub losowym obserwującym.
-Lilka ja przez ten cały czas nie orzetalem ciebie kochać. Nawet wtedy kiedy z tobą zerwałem. Poprostu ja.. ja się bałem jestem takim durniem chamem prostakiem głupcem i możesz wyzywać mnie za to do końca życia ale proszę pozwól mi to wszytsko naprawić. Pozwol mi stworzyć dom dla tych dzieci. Lila zapytam kolejny raz i mam nadzieje ze uslysze taka odpowiedz jak kiedyś. Zostaniesz ponownie moją dziewczyną? Spróbujemy razem jeszcze raz? Teraz jako rodzina? - Dobre pięć miut zajeło mi przetworzenie tego co on do mnie powiedział. Siedzielismy przez ten czas w ciszy.
W głowie miałam miliony pytań. Czy nam sie uda? Czy Nate bedzie dobrym ojcem? Czy znów nas nie zostawi? Ale analizując wszystkie za i przeciw, choć tych przeciw była zdecydowana przewaga to i tak stwierdziłam że muszę dać mu tę szanse. Te kilka miesięcy bez niego było prawdziwą męką. I choć dopiero teraz sama przed sobą moge to przyznać, to przez czas spędzony z Paulem mogłam zobaczyć że nie to nie było to samo co z Nate. Paul może i był miły, opiekuńczy i zawsze pozwalał mi na co tylko chciałam, gdybym poprosiła go o gwizdkę z nieba to zrobił by wszystko co w jego mocy abym tylko ją dostała, ale pomiedzy nami nie było tego czegoś co czuje gdy jestem z Nate, nie było tego przyspieszonego bicia serca, tych motylków w brzuchu. Nate oczywiście też jest w stosunku do mnie opiekuńczy kochany i pomocny, ale z nim potrafie często się pokłucić czy pośmiać tak po prostu, lubimy sobie dokuczac ale oczywiście tak żeby żadne z nas nie poczuło się źle, Paul chyba bał się powiedzieć mi cokolwiek oprócz komplementów. Z nate rozumiem się poprostu jak z nikim innym. Nie spotkałam na świecie drugiej takiej osoby oprócz oczywiście mojej rodziny czy to tej biologicznej czy też zastępczej z którą tak dobrze by mi się rozmawiało.
-Tak, tak, tak. Spróbujmy razem. Jako rodzina.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.
-Mamy już dzieci więc może zamieszkalibyśmy odrazu razem? - Zapytaał po chwili.
-Nate, nie wiem czy nie za szybko? Dopiero co do siebie wróciliśmy.
-Skarbie myśle że przya ci się pomoc przy dzieciach. Wprowadzilibyście się do mnie i bym wam pomagał.
-Okej. Tylko mam jedno ale.
-Jakie?
-Ty wprowadzisz się do nas.
-Ale tutaj jest mało miejsca. U mnie mielibyśmy całe piętro do dyspozycji.
-Nie, nie tutaj, do domu który dzisiaj razem kupiliśmy. Wtedy miałabym pewność że gdyby znowu nam nie wyszło nie musiałabym się przenosić razem z dziećmi i narażać ich na niepotrzebny stres.
-Kochanie, nie ma nawet opcji żeby nam nie wyszło. Ale jeśli tak bardziej ci odpowiada to nie ma problemu.
-No to świetnie.
W tym momecie dzieci zaczeły się budzi, oczywiście jedno po drugim. Na moje ust wpłynął zadziorny uśmieszek.
-No to teraz zobaczymy jak sprawujesz się w roli tatusia. - Powiedziałam.
Po karmieniu i przewijaniu które w sumie zajeło jakieś półtrorej godziny dzieci zasneły. Musze przyznac że Nate w roli rodzica sprwdza się świetnie, praktycznie sam ogranął aż czwórkę dzieci, musiałam mu tylko powiedzieć na którą strone załozyc pieluszkę a z resztą sam sobie poradził. Pozytywnie mnie to zaskoczyło i no coż oby tak dalej.
![](https://img.wattpad.com/cover/265942383-288-k770356.jpg)
CZYTASZ
Zależy mi na was
RomanceZapraszam na trzecią część książki. Pierwsza część - Czy to juz czas na lepsze jutro? Druga część - Miałeś być na zawsze