5

394 9 3
                                    

Leci kolejna dedykacja. Rowniez dziekuje za motywujące kometzarze i aktywność oraz oczywiście pozrawiam. 

 Od tej pory nie będę już pisała nic na początku rozdziału o dedykacji. Rozdziały będą dedykowane osobą kometujacym książkę lub losowym obserwującym. 


-Lilka ja przez ten cały czas nie orzetalem ciebie kochać. Nawet wtedy kiedy z tobą zerwałem. Poprostu ja.. ja się bałem jestem takim durniem chamem prostakiem głupcem i możesz wyzywać mnie za to do końca życia ale proszę pozwól mi to wszytsko naprawić. Pozwol mi stworzyć dom dla tych dzieci. Lila zapytam kolejny raz i mam nadzieje ze uslysze taka odpowiedz jak kiedyś. Zostaniesz ponownie moją dziewczyną? Spróbujemy razem jeszcze raz? Teraz jako rodzina? - Dobre pięć miut zajeło mi przetworzenie tego co on do mnie powiedział. Siedzielismy przez ten czas w ciszy. 

W głowie miałam miliony pytań. Czy nam sie uda? Czy Nate bedzie dobrym ojcem? Czy znów nas nie zostawi? Ale analizując wszystkie za i przeciw, choć tych przeciw była zdecydowana przewaga to i tak stwierdziłam że muszę dać mu tę szanse. Te kilka miesięcy bez niego było prawdziwą męką. I choć dopiero teraz sama przed sobą moge to przyznać, to przez czas spędzony z Paulem mogłam  zobaczyć że nie to nie było to samo co z Nate. Paul może i był miły, opiekuńczy i zawsze pozwalał mi na co tylko chciałam, gdybym poprosiła go o gwizdkę z nieba to zrobił by wszystko co w jego mocy abym tylko ją dostała, ale pomiedzy nami nie było tego czegoś co czuje gdy jestem z Nate, nie było tego przyspieszonego bicia serca, tych motylków w brzuchu. Nate oczywiście też jest w stosunku do mnie opiekuńczy kochany i pomocny, ale z nim potrafie często się pokłucić czy pośmiać tak po prostu, lubimy sobie dokuczac ale oczywiście tak żeby żadne z nas nie poczuło się źle, Paul chyba bał się powiedzieć mi cokolwiek oprócz komplementów. Z nate rozumiem się poprostu jak z nikim innym. Nie spotkałam na świecie drugiej takiej osoby oprócz oczywiście mojej rodziny czy to tej biologicznej czy też zastępczej z którą tak dobrze by mi się rozmawiało. 

-Tak, tak, tak. Spróbujmy razem. Jako rodzina. 

-Kocham cię. 

-Ja ciebie też.

-Mamy już dzieci więc może zamieszkalibyśmy odrazu razem? - Zapytaał po chwili.

-Nate, nie wiem czy nie za szybko? Dopiero co do siebie wróciliśmy. 

-Skarbie myśle że przya ci się pomoc przy dzieciach. Wprowadzilibyście się do mnie i bym wam pomagał. 

-Okej. Tylko mam jedno ale. 

-Jakie?

-Ty wprowadzisz się do nas. 

-Ale tutaj jest mało miejsca. U mnie mielibyśmy całe piętro do dyspozycji. 

-Nie, nie tutaj, do domu który dzisiaj razem kupiliśmy. Wtedy miałabym pewność że gdyby znowu nam nie wyszło nie musiałabym się przenosić razem z dziećmi i narażać ich na niepotrzebny stres. 

-Kochanie, nie ma nawet opcji żeby nam nie wyszło. Ale jeśli tak bardziej ci odpowiada to nie ma problemu. 

-No to świetnie. 

W tym momecie dzieci zaczeły się budzi, oczywiście jedno po drugim. Na moje ust wpłynął zadziorny uśmieszek. 

-No to teraz zobaczymy jak sprawujesz się w roli tatusia. - Powiedziałam. 

Po karmieniu i przewijaniu które w sumie zajeło jakieś półtrorej godziny dzieci zasneły. Musze przyznac że Nate w roli rodzica sprwdza się świetnie, praktycznie sam ogranął aż czwórkę dzieci, musiałam mu tylko powiedzieć na którą strone załozyc pieluszkę a z resztą sam sobie poradził. Pozytywnie mnie to zaskoczyło i no coż oby tak dalej. 

Zależy mi na wasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz