17

256 9 2
                                        

Przez w zasadzie ciężko stwierdzić ile czasu nie byłam w stanie się podnieść. Stale płakałam i nawet płacz dzieci nie był w stanie wybudzić mnie z tego transu. Byłam przerażona, nie wiedziałam co zrobić. Bałam się głównie o bezbronne dzieci, które nie miały szans w starciu z dorosłym człowiekiem. Paul musi być chory psychicznie, w końcu kto o zdrowych zmysłach robi coś takiego. W końcu ktoś wrócił do domu. Pierwszą myślą było to że być może Paul zdecydował się już teraz jakoś mi zaszkodzić jednak po chwili zobaczyłam Nataniela.

-Co się stało? - Zapytał widząc mnie w takim stanie. Nie uzyskał jednak odpowiedzi na zadane pytanie. Nie potrafiłam, byłam zbyt przerażona. Widząc że nie uzyska ode mnie żadnej odpowiedzi rozejrzał się dookoła. Zobaczył w moich dłoniach kartki które po chwili mi zabrał. Popatrzył na zdjęcia a później list, na chwile zamilkł i w skupieniu studiował kartkę przed sobą prawdopodobnie czytając jej zawartość. - Boże - Powiedział z wyraźnym zmartwieniem. - Lila, Lila, spokojnie. Hej proszę spójrz na mnie. - Spojrzałam na niego. - Uspokój się proszę. Nic nikomu się nie stanie. Daj telefon. - Z jego pomocą wstałam z podłogi i ruszyłam w stronę salonu chłopak oczywiście szedł cały czas za mną. 

-Proszę. - Powiedziałam drżącym głosem podając mu urządzenie o które wcześniej prosił. 

Nataniel nie odpowiedział zabrał po prostu ode mnie przedmiot i zaczął coś klikać po czym przyłożył telefon do ucha więc zapewne dzwonił do kogoś.

-Halo. Nataniel z tej strony. Miałbym do Pana prośbę. Oczywiście. Mógłbyś przyjechać do nas do domu zająć się dziećmi? Musimy jechać w pewne miejsce. Jasne. Nie ma sprawy czekamy. Do zobaczenia. - Mówił z przerwami zapewne na odpowiedź osoby z którą rozmawiał.

Przez całą rozmowę kierowaliśmy się do pokoju z którego było słychać płacz dzieci. Gdy tylko tam dotarliśmy zaczęłam uspokajać dzieci. Na szczęście nie było to trudne zadanie, pewnie dlatego że były już zmęczone płaczem. 

-Z kim rozmawiałeś? - Zapytałam gdy się pożegnał. 

-Twoim tatą. Będzie tutaj do piętnastu minut żeby zająć się dziećmi. 

-Ale po co?

-Chyba nie myślisz że zostawimy ten list zdjęcia i pogróżki tak po prostu. 

-Co ty chcesz zrobić. - Zapytałam przerażona.

-Iść na policję. Przecież nie będę was narażać na jego zemstę chociaż nic mu nie zrobiłaś.

-Uciekłam od niego. 

-Ty chyba sobie ze mnie jaja robisz. Uważasz ze przez to że od niego uciekłaś ma prawo teraz ci grozić? 

-Nie ale..

-Nie ma żadnego ale! - Przerwał mi. - On nie ma żadnego prawa aby uprzykrzać nam życie! - Zdenerwował się. Skarciłam go wzrokiem za hałas który robił.  Miał rację jednak obawiałam się że przyniesie to zupełnie odwrotny skutek do tego oczekiwanego. 

-Oczywiście że nie. Ja po prostu się boje że nie wyjdzie nam to na dobre. 

-Masz lepszy pomysł? 

 Zamilkłam. Przecież nie mogłam powiedzieć żebyśmy po prostu poczekali bo to zdecydowanie nie był lepszy pomysł. Mogliśmy zawsze jeszcze zaproponować jakieś pieniądze lub negocjować jakieś warunki. Tylko że pierwsza opcja od razu odpadała ze względu na jego stan konta a druga możliwość zdecydowanie byłą zbyt ryzykowna. 

Na całe szczęście moje rozterki przerwał dzwonek. Poszliśmy we dwójkę otworzyć. Był to oczywiście mój tata który od razu zaczął wypytywać co się stało.

-Dostaliśmy niepokojące wiadomości i po prostu musimy iść na policję żeby zobaczyć czy to jakieś głupie żarty czy faktycznie coś poważnego. - Może i trochę skłamałam ale nie chciałam martwić go jeszcze bardziej.

Zabraliśmy wszystkie materiały dowodowe dopiero kiedy tata znalazł się w pokoju dzieci żeby przez przypadek niczego nie zauważył.


Zależy mi na wasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz