Podjechaliśmy pod komendę policji. Podczas jazdy przemyślałam całą sytuacje raz jeszcze. Stwierdziłam że nie ma innego rozwiązania jak tylko zgłoszenie sprawy na policję. Nic innego po prostu nie miało najmniejszego sensu.
-Chodź. - Dopiero teraz zauważyłam że mój towarzysz a zarazem inicjator całej podróży opuścił już samochód i zdążył otworzyć moje drzwi. Chłopak wyciągnął dłoń aby pomóc mi wysiąść. Podałam mu rękę i wysiadłam z auta. Chłopak splótł nasze dłonie razem i pociągną mnie w stronę wejścia do budynku.
Zdecydowanie dzisiaj za często odpływałam we własne myśli.
Podeszliśmy do recepcji. Siedziała tam młoda kobieta na oko mogła mieć maksymalnie dwadzieścia trzy lata. Pożerała wzrokiem mojego towarzysza i zdawała się w ogóle nie zwracać na mnie uwagi.
-Chcielibyśmy zgłosić groźby.
-Oczywiście. Zapraszam za mną. - Poprowadziła nas długim sterylnym korytarzem. Zatrzymaliśmy się pod drzwiami z numerem dwadzieścia dwa. - Proszę chwileczkę tutaj poczekać. - Kobieta weszła do wcześniej wspomnianego pokoju aby po chwili wyjść ze starszym policjantem.
-Przejdziemy do innego gabinetu. - Skineliśmy tylko głowami i ruszyliśmy za mężczyzną. Weszliśmy do pokoju w którym znajdował się stół z czterema krzesłami. usiedliśmy z przeciwnej strony niż jak przeczytałam na plakietce John.
-Więc poproszę państwa nazwiska.
-Lilianna Sosnowska i Nataniel De La Lucka.
-Czego dokładnie dotyczy sprawa?
-Moja dziewczyna dostała listy z pogróżkami oraz zdjęcia przedstawiające naszą rodzinę robione z ukrycia.
-Macie może te rzeczy?
-Tak. - Powiedziałam podając kopertę która kilka godzin wcześniej znalazłam pod drzwiami.
Policjant zaczął przyglądać się podanym przeze mnie materiałom.
-Nie wygląda to na głupi żart. Jak to dostaliście w jakich okolicznościach?
-Ktoś zadzwonił do drzwi. Poszłam otworzyć i okazało się że nikogo nie ma a na wycieraczce leżała właśnie ta koperta.
-Nie widziałaś niczego podejrzanego? Może ktoś kręcił się w pobliżu?
-Nie. Nikogo nie było?
-A kiedy to znalazłaś?
-Kilka godzin temu. Nie wiem dokładnie kiedy bo byłam zbyt przerażona tym co zobaczyłam i przeczytałam.
-Rozumiem. W liście jednak jest bardzo charakterystycznie opisana sytuacja a właściwie sytuacje z życia o których nie koniecznie każdy musi wiedzieć może mają państwo jakieś podejrzenia?
-My jesteśmy pewni tego kto to zrobił. Jest to Paul Wood.
-Oczywiście sprawdzimy to ale czy na pewno?
-Nie ma więcej osób którym zależałby na tym aby mi zagrozić i to jeszcze z takiego powodu jaki jest tam opisany. Tylko on mógłby cos na tym zyskać.
-Dobrze więc na razie byłoby to na tyle. Dostaniecie ochronę. Podpiszcie mi się jeszcze tutaj. Jeśli chcecie przeczytajcie. - Wskazała na kartkę na której notował przez cały czas trwania naszej rozmowy. Bez wahania podpisałam zeznania, Nate również podpisał bez zbędnego przeciągania.
-Dziękujemy za zgłoszenie. Dokonamy wszelkich starań aby państwu pomóc.
-Dziękujemy i do widzenia. - Odpowiedzieliśmy i wyszliśmy z gabinetu.
-Teraz idziemy zrobić zakupy na najbliższy tydzień i ani ty ani dzieci nie będziecie wychodzić z domu dopóki nie złapią tego gnoja.
Jak powiedział tak też zrobiliśmy. W drodze powrotnej do domu wstąpiliśmy do małego marketu i zrobiliśmy zakupy. Kupiliśmy chyba pół sklepu. Nigdy w życiu w sklepie spożywczym nie zrobiłam zakupów za tysiąc czterysta dolarów. Ale cóż zawsze musi być ten pierwszy raz. Prawda?
-Boże my tego nie przejemy. - Stwierdziłam.
-Spokojnie spokojnie. Będę siedział całe dnie w domu i damy rade.
CZYTASZ
Zależy mi na was
RomantikZapraszam na trzecią część książki. Pierwsza część - Czy to juz czas na lepsze jutro? Druga część - Miałeś być na zawsze