Rozdział 8. (18+)

1.1K 52 41
                                    

Pocałunek trwał szczególnie długo. Lan Xichen miał obawy, że jeśli teraz się rozstaną, to najprawdopodobniej Jiang Cheng wyjdzie i już nie wróci. Nie chciał tego, ale skoro to miała być ostatnia szansa na trzymanie go w swoich ramionach, cieszył się każdą sekundą, próbując zapamiętać najmniejszy szczegół, w tym uczucie ciepła, którego miał już nie doświadczyć.

Rozstali się dopiero, gdy zaczęło brakować im tchu. Oddychali ciężko, odczuwając odrętwiałe usta, które były jednocześnie zaczerwienione i opuchnięte. Nagle lider sekty Lan został pociągnięty za kołnierz. Myśląc, że Jiang Wanyin chciał go ukarać za to co zrobił, zamknął oczy spodziewając się uderzenia. Jednak cios nie nadszedł. Zamiast tego, przywódca sekty Jiang znów złączył ich usta, zaplatając ręce wokół karku Lan Huana. Starszy jadeit nie zastanawiając się długo, złapał partnera w talii. Pocałunek był bardziej namiętny od poprzedniego, jednak również trwał szczególnie długo. Nim zdążyli zauważyć, obaj leżeli na łóżku oddając się czułym pieszczotom.

Lider sekty Lan zaczął rozwiązywać zewnętrzne szaty Jiang Chenga, pozostawiając w tym samym czasie kilka mokrych muśnięć na jego szyi. Kolejna warstwa szat została zdjęta. Nagle lider sekty Jiang zdał sobie sprawę, że nie powinien być jedynym, który paraduje nago. Użył całej swojej siły, żeby zmienić ich pozycję, siadając tym samym na zdezorientowanym Lan Xichenie. Szybko i umiejętnie rozwiązał pas, pocierając kolanem o niebezpieczny obszar między jego nogami. Lan Xichen nie mogąc się dłużej powstrzymać, zdjął opaskę z wyhaftowanym znakiem chmur swojej sekty i zawiązał ją mocno wokół nadgarstków Jiang Chenga, po raz kolejny zmuszając ich do zmiany pozycji, przyszpilając mężczyznę do łóżka i umieszczając jego ręce za głową. Uśmiechnął się delikatnie, po czym zniżył, zatrzymując tuż przy jego uchu przygryzając zimny płatek. Jiang Cheng zadowolony na ten gest, wydał z siebie głośny jęk. Poczuł jak palce Lan Huana wędrują po jego ciele, schodząc coraz niżej, by chwilę później móc mocno zacisnąć się na pośladku. Druga ręka lidera powędrowała między uda, rozsuwając je jednym szybkim gestem. Nic nie miało w tej chwili znaczenia, otaczała ich przyjemność, której oddawali się wzajemnie.

***

Następnego dnia, gdy dawno minęła już piąta rano, co dla Lanów oznaczało zajęcie się swoimi codziennymi obowiązkami, Lan Xichen nadal leżał w Hanshi* wtulony w Jiang Chenga. Nie wiedział jak będzie wyglądała sytuacja, gdy jego partner się obudzi, ale w duchu miał nadzieję, że dadzą sobie jeszcze jedną szansę. Zdarzenie jakie miało miejsce ostatniej nocy, nie było potwierdzeniem tego, że lider sekty Jiang chce tego co on. Musiał to usłyszeć z jego ust. Postanowił, że zaczeka aż mężczyzna się obudzi i to co zrobi zaraz po tym , będzie jednoznaczną odpowiedzią z jego strony. Jeśli wyjdzie, nigdy do tego nie wrócimy i dam mu spokój, nie wspominając o tym co było między nami. Jeśli zostanie, nie poddam się i zrobię wszystko, żeby kiedyś przyjął moją opaskę.

***

Tego dnia patriarcha Yiling wstał o wyznaczonej godzinie, żeby pomóc mężowi przy zmianie opatrunku, zanim udadzą się razem do pawilonu medycznego. Podszedł do siedzącego Lan Zhana i zaczął zmieniać bandaż, nie pytając przy tym o wczorajszy przebieg wydarzeń, dopóki nie upewnił się, że jego rany się goją i nie wdało się żadne zakażenie.

- Dobrze Lan Zhan, wczoraj wszyscy byliśmy zbyt zmęczeni, ale teraz dopóki jesteś sami i wszystko na chwilę obecną jest w porządku... proszę, powiedz mi co się stało

Wei Ying złapał go delikatnie za rękę, próbując dać do zrozumienia, że nie obwinia go za zaistniałą sytuację.

Młody jadeit wahał się przez chwilę, jednak poczuł zaciskającą się dłoń męża.

MDZS/ W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz