Rozdział 14.

702 46 34
                                    

Młody przywódca sekty, początkowo zadowolony ze swojego zwycięstwa, zauważył niepokojący wyraz twarzy młodego Lana. Mocno zaciśnięte usta i napięcie malujące się pomiędzy brwiami starszego sprawiły, że się zmartwił.

- Sizhui, wszystko dobrze? - zapytał wstając i wyciągając rękę w jego kierunku

Gdy Lan Yuan zorientował się jaki przybrał wyraz twarzy, szybko się wyprostował i otrzepał swoje szaty. Nie przyjął jednak pomocy przyjaciela.

- Wygrałeś. Przepraszam, ale.. właśnie sobie o czymś przypomniałem - ukłonił się zdenerwowany i podbiegł podnosząc swój miecz, po czym opuścił plac treningowy zanim Jin Ling zdążył cokolwiek powiedzieć.

- A temu co się stało? - Jingyi i Zizhen podeszli, również przejęci zachowaniem chłopaka

- Chciałbym wiedzieć - skrzyżował ręce w zamyśleniu

- Zrobiłeś mu coś? - Jingyi skarcił go wzrokiem

- Oczywiście, że nie!

- Myślę, że to nie wina A-Linga. Pewnie chodzi o.. no wiesz

Lan Jingyi prychnął - Możesz mieć rację

- O co wam chodzi?

- Ah! No tak.. ty nic nie wiesz - Zizhen uśmiechnął się do przyjaciela - A-Yuan zachowuje się tak od jakiegoś czasu. Nie może się skoncentrować i jest strasznie zamyślony na treningach. Niedawno senior Wei domyślił się o co chodzi.

Jin Rulan uniósł brew.

- Sizhui jest zakochany - policzki nastolatka w zielonych szatach przybrały odcień różu

- ...co?

- Zizhen mówi prawdę - młody Lan westchnął - Straciliśmy go

Chłopiec w złotych szatach, nie zwracając uwagi na towarzyszy poszedł ze skomplikowanym wyrazem twarzy po swój miecz. Zacisnął dłoń na broni i odszedł bez słowa, zostawiając zdezorientowaną dwójkę.

***

- Jeśli ktoś ma jeszcze coś do powiedzenia, może zrobić to teraz..

Cisza

- Świetnie. Najwyższy czas zakończyć spotkanie - Jiang Cheng wstał jako pierwszy, a służący podążył za nim, trzymając w rękach wiele dokumentów.

- Przywódco sekty Jiang - Lan Qiren zabrał głos - Nie masz nic przeciwko, żebym porozmawiał z moim starszym bratankiem na osobności?

- Oczywiście, że nie. Jak widzisz, mam co robić.

Lan Xichen spojrzał na partnera - A-Cheng, nie potrzebujesz pomocy?

- Poradzę sobie. Przecież to nie nocne łowy, tylko kilka dokumentów do wypełnienia. Idź z wujem.

- Jeśli tak uważasz.. - posłał mu czuły uśmiech i poszedł za starszym Lanem, który stał już przy wyjściu.

Gdy drzwi się zamknęły, Jiang Wanyin zwrócił się do swojego brata - A-Xian, dziś jest już późno, ale może jutro oprowadzisz Hanguang-Juna po Przystani?

- Dobry pomysł! - Wei Wuxian spojrzał na męża błagalnym wzrokiem - Lan Zhan! Ostatnim razem nie odwiedziliśmy zbyt wielu miejsc. Chciałbyś zwiedzić miasto Yunmeng?

- Chętnie - pogładził mężczyznę po policzku

- Świetnie! - oczy Wei Yinga zaświeciły jaśniej - Obiecuję, że będę najlepszym przewodnikiem!

- Nie wątpię - Jiang Cheng przewrócił oczami - Czy moglibyście..

- Moglibyśmy - patriarcha zachichotał - Chodźmy er-gege - Złapał mężczyznę za dłoń, po czym również opuścili pomieszczenie.

MDZS/ W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz