Rozdział 11.

705 46 30
                                    

Na samym początku senior myślał, że się przesłyszał. Zapytał gniewnie 

- Co ty właśnie powiedziałeś?! 

- Powiedziałem, że chcę zrezygnować z-- --nie zdążył dokończyć, bo starszy mężczyzna złapał się za klatę piersiową i zemdlał. W innych okolicznościach może nie zareagowałby w taki sposób, jednak od samego rana wydarzyło się mnóstwo rzeczy, przez które Lan Qiren w końcu nie wytrzymał. 

Patriarcha podbiegł szybko łapiąc go. -- Ahh skąd ja wiedziałem, że tak będzie. Co tak stoisz Lan Zhan? Pomóż mi! -- zwrócił się do męża, który w następnej chwili podszedł do niego i przejął obowiązek trzymania wujka, po czym zaniósł go do pawilonu medycznego. 

Lan Xichen stał cały czas w miejscu, nie wiedząc co ma zrobić w obecnej sytuacji. Podszedł do niego szwagier -- Spokojnie. Jak zwykle wszystko wyolbrzymia. Później mu przejdzie. Ah! poza tym, Lan Zhan już mi wszystko powiedział -- położył dłoń na ramieniu mężczyzny -- naprawdę się cieszę.

Starszy jadeit nadal zmartwiony reakcją wuja, uśmiechnął się delikatnie w jego kierunku -- Dziękuję paniczu Wei, to naprawdę wiele dla nas znaczy.

W pawilonie medycznym, nadal rozmawiających Lan Sizhuiego i Jiang Chenga bardzo zdziwił widok wchodzącego do pomieszczenia Hanguang-Juna niosącego nieprzytomnego seniora na rękach.  

- Czyli już mu powiedział -- mężczyzna w fioletowych szatach wstał, niechętnie pomagając położyć staruszka na łóżku. 

- Co się stało? -- Sizhui wyglądał na przejętego 

- Nie musisz się martwić -- WangJi zwrócił się do syna. Chłopiec nadal lekko zaniepokojony, pokiwał na zgodę. 

W niedługim czasie przybyli także Lan Xichen i Wei Wuxian. Patriarcha podszedł do męża, Xichen natomiast skierował wzrok na ukochanego. 

- A-Cheng 

- Xichen -- podszedł do niego i wyszeptał -- szczerze.. myślałem, że gorzej to przejdzie.

- Właściwie to jeszcze nie rozmawialiśmy 

- Więc, z jakiego powodu teraz tu leży? 

- Jeszcze o tym nie rozmawialiśmy, ale mu powiedziałem 

- ... Czyli powiedziałeś mu o tym, ale zanim zdążyliście to przedyskutować.. on zemdlał? 

- Mniej więcej tak to wyglądało 

Wszystkich obecnych zaskoczył donośny śmiech lidera sekty Jiang.

- A-Cheng... proszę -- podtrzymał go, żeby się nie przewrócił, jednocześnie próbując uspokoić 

- Już, już -- wyprostował się, po czym odchrząknął -- wybacz, ale to naprawdę-- 

- Chodźcie! Budzi się -- patriarcha zwrócił się do nich nerwowo 

- Oh! -- pospiesznie podeszli do łóżka. Sizhui obserwował wszystko z boku. 

Gdy senior otworzył oczy, pierwszą osobą która okazała się być najbliżej w zasięgu jego wzroku był Lan WangJi. Usiadł i zapytał jak gdyby z wyrzutami -- Wiedziałeś? 

Jego bratanek bez wahania odpowiedział -- Tak. -- później dodał -- Omówiliśmy to wtedy, gdy nie chciałeś wrócić do nas, żeby dokończyć rozmowę. Podczas tej rozmowy doszliśmy do wniosku, że nie ma przeciwskazań, żeby brat zrezygnował z pełnionej dotychczas funkcji. 

- Mówiąc prościej Xichen wyjedzie, a Lan Zhan zostanie liderem sekty. -- dodał Wuxian 

Lan Qiren zmarszczył brwi. Już miał się wypowiedzieć, gdy jego drugi bratanek się wtrącił. 

MDZS/ W pogoni za szczęściemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz