ǝǝɹɥ⊥

617 48 48
                                    

Wooyoung nie lubił wracać do domu o tej porze. Nie znaczyło to nigdy nic dobrego, a jeśli będzie miał szczęście, uda mu się z tego wyjść jedynie z siniakami. Wszedł niepewnie po schodach szukając w kieszeni kluczyków. Drzwi po 22:00 były zawsze zamknięte, by wiedział, że już dawno powinien być w domu. Był niczym wytresowany pies, który ma słuchać swojego pana, bo w przeciwnym razie spotka go kara.

Wszedł po cichu do mieszkania zdejmując buty i kurtkę. Nie powiedział swojemu chłopakowi, gdzie idzie. Doskonale wiedział jaka byłaby jego reakcja. Nie lubił, gdy ten spotykał się z kimkolwiek. Znał wszystkich jego znajomych i zawsze dowiadywał się, czy Wooyoung faktycznie był u nich i co dokładnie robili.

Był chorobliwie zazdrosny. Wooyoung należał do niego i tylko niego, nikt inny nie miał prawa go dotykać.

- Gdzie byłeś? - usłyszał surowy głos.

- U Yeonjuna. - odparł przestraszony spuszczając głowę.

- Kłamiesz - syknął podchodząc do niego i chwytając go od tyłu za włosy. - Gdzie byłeś?

- U Juna, przysięgam. - zapłakał.

- Zastanawia mnie, co takiego robicie za każdym razem, gdy się spotykacie. Powiedz, jest lepszy ode mnie?

- Kiedy Yeonjun jest tylko moim przyjacielem. - powiedział. Powtarzał to wiele razy, ale starszy i tak zawsze stawiał na swoim.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nie pozwolę, by ktoś inny cię dotykał.

- Nie dotykał mnie! Nie robiliśmy nic złego!

Po pomieszczeniu rozniósł się dźwięk uderzenia, a Wooyoung upadł na kolana, z ręką przyciśniętą do piekącego policzka. W jego oczach znów zebrały się łzy. Nie były już nawet spowodowane bólem. Był do niego przyzwyczajony. Bardziej było mu przykro, że chłopak znów złamał obietnicę. Miał się poprawić. Miał nie podnosić na niego ręki. Niepotrzebnie znowu mu zaufał.

- Szmata. Oto kim jesteś. - powiedział chłodnym tonem. Wooyoung wiedział, że w obecnym momencie nie jest sobą, ale nie mógł nic poradzić na ostre słowa, które łamały mu serce. - Wstawaj.

Dobrze wiedział, co się teraz stanie. Za każdym razem przeżywał ten koszmar na nowo, czując się przy tym jak najgorszy śmieć. Ale o to właśnie chodziło. Taki był jego sposób na nauczenie Wooyounga, że należy tylko i wyłącznie do niego.

- Podnieś się do cholery! - krzyknął zirytowany, ciągnąc jego jasne kosmyki, przez co ten krzyknął z bólu.

- Nie! - wykrzyczał. - Proszę... Ja nie chcę znowu... Nie zrobiłem nic złego.

- Musisz dostać nauczkę. Mam ci to na czole napisać?! Należysz DO MNIE. Jeżeli spotkasz się z kimś, mówisz mi o tym.

- Tak, wiem. - zaczął płakać. - Proszę puść mnie już.

Zgodnie z prośbą mężczyzna wypuścił spomiędzy palców blond kosmyki, przez co Wooyoung opadł na podłogę.

Odpuścił mu, miał dziś wielkie szczęście.

- Coś jeszcze? - usłyszał głos starszego.

- Kocham cię.

❀̥

Wooyoung wchodząc do domu Sana słyszał w głowie głos swojego chłopaka. Może i łamał on każdą obietnicę, jaką złożył, ale z drugiej strony, czy Wooyoung był lepszy?

Daisy • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz