uǝǝʇuǝʌǝS

436 45 6
                                    

Przez następne dni San nie mógł dostrzec żadnej zmiany w zachowaniu Wooyounga. Owszem, chodził do pracy, wykonywał swoje obowiązki, ale sprawiał wrażenie, jakby był duchem samego siebie. Mało jadł, mało pił, nie mógł zasnąć w nocy, a każdą rozmowę zbywał krótkimi, mało znaczącymi odpowiedziami. San naprawdę się martwił.

Widział jak źle młodszy się czuje, a mimo to nie potrafił mu pomóc. Przecież nie wepchnie mu jedzenia do gardła, Wooyoung sam musiał jeść.

- Woo, możemy porozmawiać? - zatrzymał go wieczorem, gdy młodszy szedł się kąpać.

- Mhm. - mruknął w odpowiedzi, co ostatnio było jego codziennością. San wstał z siedzenia i podszedł do chłopaka spoglądając na jego zmęczoną twarz.

- To nie może tak wyglądać. Rozumiem, mnie też jest ciężko, ale w ten sposób tylko zrobisz sobie krzywdę. - wiedział, że się powtarzał. Mówił to niemal codziennie, a Wooyoung zawsze odpowiadał tym samym. Skinięciem. - Boję się o ciebie, Woo.

Blondyn westchnął cicho unikając wzroku starszego. Był zły na siebie, że znowu martwił chłopaka. Próbował udawać, że wszystko jest w porządku, ale samo wstrzymanie łez nie wystarczało. Jedynie kumulowało wszystkie emocje wewnątrz czekając na odpowiedni czas, by wybuchnąć. Może gdyby nie San, ta dziwna skumulowana energia znalazłaby ujście w mniej odpowiednim momencie.

- Przepraszam. Ostatnio za dużo myślę. - wyznał ze smutkiem. - Yeonjun był mi bliski od najmłodszych lat, dzięki niemu otworzyłem się na nowe znajomości. Przestałem bujać w obłokach, wreszcie miałem prawdziwego przyjaciela, z którym mogłem rozmawiać... Nawet jeśli znał moją przeszłość, nie wyśmiewał mnie tak jak inni. Był dla mnie największym wsparciem w najcięższych momentach. Od początku nie ufał Danielowi, uważał, że przyniesie mi cierpienie. Nie wierzyłem mu i mam co chciałem.

- Nie możesz się winić, że posłuchałeś serca.

- Wiem... Daniel zawrócił mi w głowie, ale czy to był powód, żeby zostawiać Yeonjuna? Gdyby nie jego uparty charakter, może nikt by mi już nie został. Byłbym jak pieprzona księżniczka zamknięta w wieży, czekająca na swojego księcia. Wychodziliśmy razem, spędzaliśmy czas bawiąc się i wygłupiając. A ja tego nie doceniałem... - pod koniec jego głos załamał się powodując kolejną falę rozpaczy po tak wielkiej stracie.

San również cierpiał przez ten widok, ale musiał okazać mu jak najwięcej wsparcia, by Wooyoung się podniósł. Dołki się zdarzają, ale ważne jest, by z nich wyjść. Chciał pomóc Wooyoungowi na tyle, ile potrafił. Ponownie zamknął go w swoich objęciach pozwalając, by słone łzy zmoczyły mu koszulkę. Wierzył, że w końcu będzie dobrze, a najgorsze już minęło. Pierwsze kilka dni było dla nich naprawdę ciężkie, początkowo Wooyoung nawet nie mógł uwierzyć, że musi pożegnać się z przyjacielem. Jednak z każdym kolejnym miał nadzieję, że nadejdą lepsze, przyjemniejsze chwile. Które oczywiście zamierzali spędzić razem.

- No już. - odsunął się od chłopaka ujmując jego twarz w dłonie. Uśmiechnął się delikatnie spoglądając w zmęczone, smutne oczy. - Będzie dobrze.

Sanowi brakowało bliskości, jaką wcześniej darzył go Wooyoung. Oczywiście, spali razem, przytulali się, ale to nie było to samo. San lubił dotykać Wooyounga, sprawiać, że przechodziły go przyjemne dreszcze, całować powoli i mówić słodkie słówka. Wiedział, że to jego dziecinne marzenia o wielkiej miłości, ale tak właśnie widział siebie z Wooyoungiem. Szanował, że ten miał cięższy czas, ale naprawdę potrzebował mieć go blisko.

Musnął delikatnie jego usta w obawie jednak, że ten się odsunie lub go odtrąci. Jednak tak się nie stało, Wooyoung oddał pocałunek, mimo że po jego policzkach wciąż spływały pojedyncze łzy. Starał się zapomnieć na chwilę o smutku, a skupić na Sanie i na tym, jak bardzo zaniedbał przez te kilka dni ich relację. Koszulka, którą trzymał w dłoni, gdy kierował się do łazienki, opadła na plecy starszego, gdy ręce Wooyounga oplotły jego kark pogłębiając pieszczotę. Oboje za tym tęsknili przez te kilka dni. Zatracili się w czynności do tego stopnia, że biały materiał trzymany w ręce młodszego opadł na podłogę, a sam poczuł jak silne ramiona chwytają go pod udami, co odebrał jako znak, że ma chwycić się starszego, co też zrobił. Oplótł go nogami w pasie nie zmieniając położenia swoich rąk. Nie patrzył gdzie San ich prowadzi, w tym momencie był w stanie patrzeć tylko i wyłącznie w jego oczy, które płonęły gorącym uczuciem. On też to czuł. Wszechobecne ciepło spowodowane bliskością drugiego. Wciąż nie dowierzał jak bardzo kochał tego chłopaka. Wydawać się mogło, że to tylko głupie, chwilowe zauroczenie, a tymczasem życie Wooyounga zrobiło obrót o 180 stopni. Nie miał mu tego za złe. Może zmiany były poniekąd straszne, ale niektóre były dobre. Dzięki Sanowi znalazł miłość, której od dawna szukał w związku z Danielem.

Dotyk Sana należał do tych kojących. Przynosił ze sobą ciepło, którego Wooyoung potrzebował. Nie niósł ze sobą żadnego zaborczego odruchu, był zwyczajnie troską i czułością jaką okazywał mu chłopak. Jego dłoń wędrując po ciepłej skórze dotarła do gumki od dresów, gdzie wsunęła się pod ciemny materiał sprawiając, że Wooyoung cicho westchnął przerywając ich pocałunek. Odruchowo San cofnął swoją dłoń.

- Przepraszam. - powiedział od razu czując, że się zagalopował.

- Nie. Po prostu dziwnie się poczułem. - wyznał uspokajając starszego. - Nie musisz za nic przepraszać. Kontynuuj.

San lekko zaskoczony, ale i zadowolony wrócił do poprzedniej czynności delektując się miękkim dotykiem ust młodszego, jak i jego delikatną skórą, którą czuł pod palcami. Nie sądził, że składając taką niemą propozycję uzyska zgodę niemal od razu. Wiedział, że Wooyoung nie jest w humorze, myślał więc, że ten będzie chciał spędzić wieczór samotnie tak jak w poprzednich dniach. Nie mógł jednak narzekać mając pod sobą najpiękniejszy widok z możliwych.

Bo właśnie tak określał Wooyounga w swojej głowie. Piękny. Jego oczy były piękne, jego usta, włosy, całe jego ciało było dla Sana najpiękniejszym dziełem sztuki jakie widział w całym swoim życiu. A najbardziej podobał mu się fakt, że tylko on może go oglądać, nikt inny.

Dłoń wsuwająca się pod materiał dresów zawędrowała przez pośladek młodszego do uda, po czym wróciła ponawiając swoją trasę kilkukrotnie. Wooyoungowi bardzo się to podobało i mruczał cicho wprost w usta starszego, który wciąż nie mógł przestać go całować.

Na chwilę zapomnieli o smutku. Skupili się na sobie i uczuciu bliskości, którego tak bardzo było im trzeba. Mimo że Wooyoung nie czuł jeszcze tak intymnego dotyku ze strony Sana, podobał mu się i pozwalał mu na to. Wiedział, że chłopak go nie skrzywdzi i może mu ufać. On sam znalazł sobie zajęcie, gdy San zdjął swoją koszulkę prezentując przed nim wyrzeźbione ciało, które jedynie ogrzewało się pod jego dotykiem. Mimo że nie myślał o Sanie w taki sposób, pragnął mieć go blisko i skrycie czekał na moment, w którym dojdzie między nimi do większego zbliżenia. Nie spodziewał się go w takim dniu i także nie zamierzał dopuścić dziś do czegoś więcej. Mimo wszystko nie był jeszcze gotowy. A San był tego świadom, dlatego nie naciskał. Pozostali dziś jedynie na tym przyjemnym kontakcie, który dodatkowo zbliżył ich do siebie, pogłębiając to cudowne uczucie.

•••

a/ To jest jeden z tych rozdziałów "zapełniających" XD
Wiecie
Tak, żeby było więcej XDDD

Daisy • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz