ǝuo-ʎʇɹᴉɥ⊥

560 43 36
                                    

Następne dni były dla Wooyounga ciężkie, ale miał wsparcie w postaci Sana. Nie spuszczał go z oczu przez cały dzień i pilnował, by niczego mu nie brakowało. Troszczył się o niego i pocieszał, zapewniając, że teraz wszystko się ułoży.

Jung nie mógł uwierzyć w to, że nigdy nie zobaczy twarzy swojego byłego chłopaka. Ostatnie co zapamiętał, to jego łzy. Czuł się źle żegnając go w taki sposób, ale teraz było już za późno. Co się stało, to się nie odstanie...

- Wooyoungie, jak się czujesz? - usłyszał głos Sana, gdy ten z samego rana wstał, by zrobić im obu śniadanie.

- Dobrze. - odpowiedział bez wyrazu.

- Zrobiłem sniadanie. - nachylił się sunąc nosem po jego szyi. - Wstaniesz?

Wooyoung przytaknął i podniósł się z materaca, powolnym krokiem kierując się do pomieszczenia obok. Sanowi ściskało się serce na ten widok, ale nie mógł robić nic innego, jak dawać mu poczucie bezpieczeństwa i udowadniać, jak bardzo go kocha. Wierzył, że w końcu wszystko odejdzie, a oni będą mogli zwyczajnie żyć i cieszyć się swoim towarzystwem.

Hoetaek, Bomin i Minhee również pomagali. Byli dla niego niezwykłym wsparciem i San naprawdę był im wdzięczny, bo zapewne sam nie dałby rady. Jung powoli podnosił się po ciężkich przeżyciach i ruszał naprzód. Tego bardzo pragnął San, który wiązał z nim swoją przyszłość i wierzył, że Wooyoung również podziela jego plany.

- Zjedz jeszcze trochę. - poprosił San, gdy młodszy wstał zostawiając w połowie pusty talerz.

- Nie chcę.

- Tylko trochę.

Wooyoung westchnął i usiadł znowu, zabierając się z niechęcią za posiłek. Zgodnie z prośbą Sana zjadł jeszcze kilka kęsów i dał sobie spokój. Potem znów poszedł do sypialni. Tak wyglądały ostatnie dni i to bardzo martwiło Sana. Nie wiedział jak jeszcze może pomóc chłopakowi i co może zrobić, by poczuł się lepiej. Potrzebował czasu, to było pewne, ale widok jego zmęczonych i smutnych oczu łamał mu serce.

- Wooyoungie. - usiadłem obok kładąc dłoń na jego udzie. - Teraz wszystko będzie dobrze.

- Wiem. Po prostu nie mogę w to uwierzyć.

- Daj sobie czas. Poukładaj sobie wszystko i zwyczajnie się nie spiesz. Ja poczekam.

Wooyoung uśmiechnął się słabo w jego kierunku i przysunął się bliżej składając ciepły i delikatny pocałunek na policzku starszego. To wszystko było jak filmowa rzeczywistość, o której nigdy nawet nie marzył.

❀̥

Rok później

Mieli być na miejscu już godzinę temu, jednak gruba warstwa śniegu przeszkadzała im w dotarciu do celu na wyznaczoną godzinę. Jeszcze przed kilkoma godzinami pogoda była piękna, a niebo czyste. Dopiero gdy przyszło im wyjechać, zaczęło padać tak mocno, ze w zaledwie godzinę ziemię pokrył biały puch, a temperatura spadła do zera. Nie zatrzymało to jednak upartego Sana, który nie zamierzał rezygnować z ich małej wycieczki. Wynajął niewielki domek, gdzie zamierzał spędzić z Wooyoungiem święta. Uważał to za dobry pomysł na poczucie świątecznego klimatu i pobycia razem w spokoju i z dala od hałasu dużego miasta. Wooyoung również poparł ten pomysł, dopóki jazda nie zaczęła go męczyć. Zmrok zapadał szybko i to dodatkowo sprawiało, że chciało mu się spać. Nie chciał tego, bo San musiał prowadzić i czułby się źle zostawiając go samego.

- Woo. - szepnął koło ucha młodszego. - Jesteśmy na miejscu.

Wooyoung przebudził się, dopiero wtedy orientując się, że nie udało mu się wygrać że zmęczeniem. Przeciągnął się spoglądając na drewniany domek przed nimi i uśmiechnął się delikatnie. Pogoda wciąż była nie po ich stronie, ale po wejściu do środka ogarnęło ich ciepło i przyjemny zapach. Nie było już śladu po śnieżycy, która miała miejsce za oknem. Westchnęli oboje zostawiając rzeczy w przejściu i zdejmując buty.

- Zmęczony? - spytał San przytulając młodszego.

- Pewnie nie bardziej niż ty.

Bez słowa San chwycił go pod udami i podniósł, niosąc do następnego pomieszczenia. Wooyoung trzymał się go mocno, by nie spaść, choć wiedział, że chłopak nigdy by do tego nie dopuścił. Oboje upadli na materac pozostając blisko siebie. Wooyoung wtulił się mocno w starszego czując jak przyjemnie jest czuć ciepło drugiego ciała. San wydawał się wręcz idealny, stworzony specjalnie dla niego. Pasowali do siebie idealnie.

- Czy za wcześnie na prezent gwiazdkowy? - zapytał San również przytulając do siebie młodszego.

- A masz jakiś?

- Owszem.

- Ja żadnego nie przygotowałem.

- Nie szkodzi. Bez ciebie i tak by to nie miało sensu, więc tyle mi wystarcza.

- No to? Jaki ten prezent?

San prychnął cicho i podniósł się delikatnie, by następnie pochylić się nad młodszym i złączyć ich usta w głębokim i namiętnym pocałunku. Myślał o tym jak wiele zmieniło się przez ten miniony rok. Mimo że łączyło ich silne uczucie, musieli sobie poradzić z niełatwą sytuacją. Wooyoung stracił zbyt wiele, w zbyt krótkim czasie i San musiał być przy nim, by mógł się podnieść. Teraz pozostały tylko bolesne wspomnienia, do których jednak rzadko wracali. Skupiali się tylko na pozytywach.

Od razu zrobiło się cieplej. Pomimo niskiej temperatury za oknem i wciąż padającego śniegu w ogóle nie czuli, że jest zima. Właściwie trudno było im skupiać uwagę na czymkolwiek innym niż na sobie nawzajem. Zarówno oczy, jak i usta były dla każdego z nich niczym uzależniający narkotyk, przez co potrzebowali tego więcej i więcej. Nie mogli żyć bez siebie i szybko się o tym przekonali przechodząc przez różne, nieprzyjemne sytuacje.

- Kocham cię. - przerwał pocałunek, by spojrzeć na leżącego pod nim blondyna.

- Wiem. - uśmiechnął się rozbawiony. - Też cię kocham, Sannie.

Prezentem może nie można było nazwać czegoś tak banalnego, ale dla nich każde zbliżenie miało ogromne znaczenie i było niczym odkrywanie czegoś nowego. Nie byli ze sobą zbyt długo, mimo wszystko był to nieco ponad rok. Wooyoung i tak uważał jednak, że jest to miłość jego życia. San zjechał na jego szyję muskając ją delikatnie wargami, przechodząc następnie do ramienia, naciągając przy tym koszulkę chłopaka, by mieć dostęp do jego nagiej skóry. Wooyoung obrał nieco inną taktykę i odsunął od siebie starszego, by móc jednym zwinnym ruchem zdjąć z siebie materiał. To dało Sanowi jeszcze większe pole do popisu.

- Cieszę się, że cię mam. - powiedział ponownie pochylając się nad nim.

- To ja się cieszę, że cię spotkałem. Byłeś niczym cud.

- Przestań. - prychnął.

- Nie zaprzeczaj. Kto wie, jak potoczyłoby się moje życie, gdybym cię nie poznał.

- Ja straciłbym naprawdę wiele. Jesteś całym moim światem, Woo. - ucałował delikatnie jego czoło. Młodszy zarumienił się i przyciągnął go do kolejnego czułego pocałunku.

Przeszli naprawdę wiele, ale dzięki temu byli pewni, że ich miłość jest niezniszczalna.

THE END

•••

a/ Zakończenie powinno być nieco później, ale naprawdę nie mam już pomysłu na następne rozdziały. To i tak cud, że dotarłam do tego miejsca. Tym, którzy czytali do końca naprawdę bardzo dziękuję, bo gdyby nie wy, pewnie rzuciłabym to w cholerę i wzięła się za coś sensownego, ale mimo wszystko nadszedł w końcu ten czas.

Dziękuję wam za przeczytanie 'Daisy'!
Mam nadzieję, że mimo wielu niedociągnięć w jakimś stopniu wam się podobało <3

A jak zawsze, zapraszam do innych prac, jeśli nie czytaliście, a także do tych, które jeszcze się pojawią.

Co do następnego fanfika, mogę zrobić głosowanie, tylko pytanie, czy wolicie wybierać po tytule, okładce czy tematyce xddd (wszystkie to woosany lol)

Także jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia!

Daisy • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz