uǝǝʇɹnoℲ

479 45 9
                                    

Ciepło drugiej osoby sprawiało, że Wooyoung nie bardzo miał ochotę gdziekolwiek się ruszać, a tym bardziej odsuwać się od Sana. Miał na sobie jego luźną koszulkę, która co prawda mocno pachniała perfumami, jakich używał starszy, ale była niczym w porównaniu do zapachu samego chłopaka, który sprawiał, że Wooyoung mógł leżeć godzinami przyklejony do jego klatki piersiowej delektując się delikatnym, przyjemnym zapachem. Zapachem przynależności i równocześnie kwitnącego uczucia, które powoli odbierało mu samokontrolę. Pamiętał to uczucie i wiedział, z czym może się wiązać. Chciał jednak wierzyć, że historia się nie powtórzy i razem z Sanem mogą stworzyć coś silnego, długotrwałego. Nie tak jak w przypadku jego związku z Danielem.

Sanowi również podobał się widok, jaki zastał o poranku. Jeszcze wczoraj nie sądził, że przyjdzie mu budzić się w ten sposób, ale nie chciał, by stało się inaczej. Marzył o byciu z Wooyoungiem, kochaniu go, po prostu byciu przy nim w noc i dzień. Był gotów czekać całe życie, ale chciał, by Wooyoung był jego. Tylko jego.

- Nie chcę cię martwić, ale chyba pora wstać. - oznajmił San spoglądając na godzinę.

- Jeszcze pięć minut. - powtórzył obejmując mocniej chłopaka.

- Spóźnimy się.

- Gdzie?

- Do pracy. - prychnął San rozbawiony zachowaniem młodszego. Ten mruknął niezadowolony podnosząc się do siadu i przeciągając się powoli. - Zrobię coś do jedzenia, a ty się ogarnij.

Wooyoung nie pamiętał kiedy ostatnio ktoś dla niego gotował, ale nie zatrzymywał Sana. On sam ledwie kontaktował, więc starszy wyszedł z pomieszczenia, nim on zdążył się zorientować, że wstał.

Sięgnął po telefon zauważając, że wciąż nie dostał żadnego znaku od Yeonjuna. To zaczynało być niepokojące i bał się, że jego przyjacielowi stało się coś złego. Przecież to niemożliwe, by Choi tak po prostu milczał mając inne zajęcia. Jedyną opcją byłoby, gdyby kogoś poznał, ale chyba nawet w takim przypadku Wooyoung nie poszedłby całkowicie w odstawkę. Przebrał się w świeże ubrania (również pożyczone od Sana), po czym skierował się do kuchni.

- Yeonjun wciąż się nie odzywa. - westchnął zmartwiony opadając na siedzenie.

- Musimy podjechać do niego i sprawdzić, czy wszystko w porządku. Może tylko niepotrzebnie panikujemy.

- Może... Ale to pierwszy raz kiedy całkowicie mnie ignoruje. I to drugi dzień z rzędu.

- Na pewno nic mu nie jest.

Wooyoung bardzo chciałby w to wierzyć.

❀̥

Gdy oboje skończyli pracę, wsiedli w autobus, który jechał w kierunku osiedla, na którym mieszkał Yeonjun. Z każdą minutą Wooyoung czuł coraz większy stres, ale miał przy sobie Sana, który uspokajał go, mówiąc, że na pewno nic złego się nie dzieje. No bo raczej nic nie przydarzyło się chłopakowi, w takim przypadku już by o tym wiedzieli.

Wooyoung ruszył przed siebie dobrze znaną sobie drogą, z każdym krokiem idąc coraz szybciej. Niemal przeskakiwał co dwa schodki, gdy wspinał się na trzecie piętro budynku, gdzie stanął pod odpowiednimi drzwiami i zadzwonił. Nie uzyskał odpowiedzi, więc zapukał licząc, że to coś da. Zerknął na stojącego za nim Sana czując jak jego tętno niebezpiecznie przyśpiesza. Martwił się i to bardzo. Yeonjun nie wspominał o żadnej nieobecności, pracę skończył natomiast w podobnym czasie, więc powinien być w domu.

- San, mam złe przeczucia. - powiedział naciskając klamkę.

Drzwi były otwarte, dzięki czemu weszli do środka. Ale to tylko bardziej niepokoiło Junga. Jeśli mieszkanie nie było zamknięte, to gdzie był Yeonjun? Nie odpowiadał na żadne wołanie, co utwierdzało Wooyounga w myśli, że zwyczajnie go tu nie ma.

Daisy • Woosan ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz