7. Jeden, dwa, pięć

66 4 0
                                    


Aurelia wraz z Remusem właśnie skończyli pracę nad projektem i zmierzali korytarzem do swych dormitoriów.

-chciałabym jeszcze się ciebie o coś spytać... -zaczął niepewnie Remus.

-śmiało. -dziewczyna  uśmiechneła się ciepło i spojrzała z wyczekiwaniem na chłopaka.

-oczywiście nic się nie stanie jak odmówisz, w sumie jest to dość skomplikowana sprawa. -podrapał się nerwowo po karku i odchrząknął.- lepiej jak powiem ci o tym w ustronnym miejscu, pójdziemy na wierzę astronomiczną? -Aurelia kiwnęła głową po czym skierowali się w dane miejsce.

Przez tą krótką drogę Lupin szedł lekko spięty a dziewczyna zauważając to się zaniepokoiła.

,,Pewnie chodzi o tą sprawę z biblioteki.,, -pomyślała coraz to bardziej zaciekawiona.

Gdy dotarli na miejsce obydwoje oparli się o barierkę i podziwiali piękne gwiaździste niebo.

-jest to dość ciężka sprawa... - zaczął niepewnie Remus nadal patrząc w niebo. -oczywiście do niczego cię nie chcę zmuszać, ale jest to dla mnie ważne. Znaczy dla nas. -szybko poprawił swój błąd.

Dziewczyna spoważniała. Cała się spieła i czekała z niepokojem na dalszą wypowiedź chłopaka.

-chodzi tu o...

,,nie chcę jej okłamywać,, -pomyślał smutno.

-chodzi o Syriusza.. Znaczy o jego kuzyna. Chcielibyśmy abyś pomogła nam uwarzyć eliksir tojadowy... -wypowiedział powoli szepcząc, zacisnął dłonie obawiając się tego co powie dziewczyna.

Przecież wilkołaki nigdy nie były uważane za coś dobrego.

Aurelia zaczęła analizować całą sytuację i przez dłuższą chwilę nie odpowiadała. Remus lekko niepewnie patrzył psim wzrokiem na dziewczynę.

-będzie to trochę trudne ale spróbuje, nie obiecuję, że to wyjdzie... - Lupin szybko i nieoczekiwanie  przytulił Bell.

-dziękuję! -wykrzyczał ze szczęścia, szybko się opamiętał i odsunął od dziewczyny.

-przepraszam, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę. -uśmiechnął się szeroko a dziewczyna to odwzajemniała.

-zrobię wszystko co w mojej mocy.

-może zaczniemy już od jutra? Po obiedzie pasuję? -odrzekł podekscytowany.

-pisze wtedy esej na transmutacje, to może o 16?

-oczywiście. Czekaj przy skrzydle szpitalnym jeden z nas cię zaprowadzi do naszej kryjówki.

-lubię sekretne pomieszczenia.- dziewczyna lekko się zaśmiała po czym wyszli z wieży.

***************************************

Następnego dnia Aurelia cały czas chodziła dziwnie podekscytowana. Nie wiedziała czemu, przecież to zwykła koleżeńskia pomoc. Tylko czemu akurat ją o to poprosili?
Musieli jej bardzo ufać przez co czuła się doceniona. W sumie to zawsze chciała uczestniczyć w czymś tajnym i to jeszcze z taką ekipą.

Wychodząc z sali od transmutacji niespodziewanie została objęta w czułym uścisku.

-dziękuję, naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy. -wyszeptał tuż przy jej uchu uradowany Syriusz.

-nie ma sprawy, tylko proszę nie strasz mnie już tak więcej. -zaśmiała się próbując uspokoić szybkie bicie serca.

-a no tak przepraszam, emocje. Wiesz czasami najpierw coś robię później myślę. Ale wiedz, że jest to dla mnie bardzo szczególna sprawa i naprawdę nie wiem jak ci za to dziękować. Bardzo zależy mi na tej osobie i chcę przynajmniej pomóc jej zminimalizować jakoś ten okropny ból. Chociaż troszkę..

Wounded love-James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz