-Aurelia? -zaniepokojona Lucy spojrzała na dziewczynę, która siedziała nieruchomo trzymając list w dłoni.
Czarnowłosa czytała list już 5 raz i nadal nie potrafiła w to uwierzyć.
-oni... -zaczeła lecz nie potrafiła dokończyć. Do jej oczu zaczęły napływać łzy.
-co zrobili twoi rodzice? Nie, proszę nie mów, że wysyłają cię na nauczanie domowe. -Aurelia odwróciła się w stronę dziewczyny jednak na jej twarzy widniał uśmiech przez co Lucy jeszcze bardziej się zszokowała.
-zostaję w Hogwarcie na święta. -opowiedziała spokojnie.
-o matko! Jak ja się cieszę, zasłużyłaś na prawdziwe święta. -blondynka niemal natychmiast objęła dziewczynę w czułym uścisku. -ale czekaj jak ty ich do tego przekonałaś? -odsuneła się i poprawiła swoje zmierzwione włosy.
-właśnie nie wiem jak to się stało. -wzruszyła ramionami. -Nawet ich o to nie pytałam bo wiedziałam jaką bym dostała odpowiedź.
-to prawdziwy świąteczny cud. Aż, szkoda że ja wyjeżdżam. Jakbym wiedziała o tym wcześniej to bym przekonała rodzinę abym mogła tu zostać. -westchnęła smutno. -Tyle rzeczy byśmy mogły zrobić. Może i by nam się udało wkraść do działu ksiąg zakazanych. Ile bym dała żeby zobaczyć co tam takiego się znajduje. -odparła rozmarzona.
-obiecuje, że kolejne święta spędzimy razem. -Aurelia uśmiechnęła się ciepło.
-obiecujesz? Na mały paluszek?. -wyciagneła dłoń w jej stronę.
-na mały paluszek.
............................................................................
Pierwszy dzień przerwy świątecznej zapowiadał się dla Aureli cudownie. Większość uczniów wyjechała do domów rodzinnych przez co na korytarzach był spokój i cisza. Niestety nikt z jej znajomych nie został w Hogwarcie przez co dziewczyna musiała poradzić sobie sama, ale nie przeszkadzało jej to.
Właśnie przechadzała się po polu gdy w oddali zauważyła wielkiego czarnego psa i jelenia.
-co jest... -zdziwiona zmrużyła oczy by wyostrzyć wzrok.
-Aurelia? -dziewczyna lekko się wystraszyła i odwróciła w stronę głosu. Remus w wełnianej czapce i zaróżowiałych policzkach szedł w jej stronę.
-milo cię widzieć. -uśmiechneła się ciepło.
-ciebie również chociaż nie spodziewałem się, że cię tutaj spotkam.
-dla mnie też jest to niespodzianka, rodzice wyjechali w podróż przez co zostałam tutaj. -odwróciła się w stronę zwierząt lecz ich już tam nie było. -dziwne.. -powiedziała zamyślona patrząc w dal.
-co jest takiego dziwnego? -chłopak stanął obok niej ciekawy czego wypatruje.
-dopiero tu widziałam psa i jelenia. -Remus od razu zamarł.
-serio? Może ci się przewidziało. -podrapał się nerwowo po karku. Rozmowę przerwał głośny huk. Obydwoje spojrzeli w kierunku hałasu.
-o tutaj jesteś luniek. -odparł uśmiechnięty Syriusz wstając z zimnego śniegu. -madam. -skinął głową i podszedł do dziewczyny aby ucałować jej dłoń.
-może mi ktoś pomóc? -usłyszeli stłumiony głos wychodzący z zaspy. Zobaczyli James'a zaplątanego w jakiejś siatce leżącego w śniegu. Remus spojrzał zdziwiony na Blacka.
-upsi. -Syriusz odrazu wyciągnął różdżkę i rozplątał chłopaka.
-już nigdy więcej się z tobą o nic nie zakładam, zawsze oszukujesz. -odrzekł zbulwersowany. Wstał powoli na nogi otrzepując swoje ubrania ze śniegu.
-jeżeli będziemy cicho to może nas nie zauważą i zdołamy ucieknąć. -wyszeptał Lupin do dziewczyny.
-słyszałem. -powiedział James wreszcie patrząc na swoich towarzyszy. Zaskoczył się na widok uśmiechniętej Aureli. Różowe policzki dodawały jej uroku a wełniana granatowa czapka i szalik podkreślały kolor jej oczu. Poczuł dziwne ciepło rozchodzące siępo całym jego cielę.
-weź tak nie mów bo patrz co robisz z rogaczem. Biedny zaniemówił. -rzekł rozbawiony Black zarzucając rękę na ramię chłopaka. -chyba, że to przez... -zanim zdążył dokończyć dostał łokciem w bok od James'a.
-ała, ja chcę ci tylko pom... -ostatnie słowo Syriusza zostało przerwane przez zepchnięcie go w zaspę.
-jak dzieci. -odrzekł załamany Remus patrząc na zachowanie dwóch huncwotów.
-przynajmniej się nie nudzisz. -zaśmiała się i poprawiła swój szalik. -to ja już nie będę przeszkadzać. -uśmiechneła się i zaczęła iść w stronę jeziora.
-poczekaj. -odrzekł szybko James przez co dziewczyna się zdziwiła. -ja.. znaczy my... Ee.. znaczy... Czy nie chciałabyś dołączyć do nas... Idziemy właśnie na górę zjeżdżać na sankach. -zaczął niewyraźnie, drapiąc się po ręce.
Dziewczyna powoli się odwróciła i spojrzała na chłopaka. Przyrzekła sobie, że nie będzie mieszać się w sprawy huncwotów. Jednakże nie ma aktualnie Lily w zamku przez co stwierdziła, że nie zaszkodzi jak raz gdzieś z nimi pójdzie.
-z miłą chęcią do was dołączę. -uśmiechneła się po czym od razu została wzięta za ramię przez Syriusza.
-za tem może Panią poprowadzę. -odparł szarmancko. Potter tylko wywrócił oczami na zachowanie Blacka.
CZYTASZ
Wounded love-James Potter
FanfictionCo się stanie jeśli cała historia potoczy się zupełnie inaczej? Gdy w głowie Jamesa Pottera zamiast rudowłosej dziewczny pojawi się ktoś inny. ********** Czy prawdziwa miłość może przetrwać wszystko?