10. Wyznanie

27 3 0
                                    

-wszystkie składniki do eliksiru są już na stole. Jeżeli chciałabyś abym ci pomógł albo zabrakło by ci czegoś to tu masz lusterko dwukierunkowe. -odparł Remus podając dziewczynie kawałek szkła.

-dzięki. -zaciekawiona obejrzała dokładnie lusterko. Słyszała o nich ale nigdy nie miała okazji zobaczyć ich na żywo. -myślę, że wyrobię się z tym do wieczora. -uśmiechnięta spojrzała na Lupina.

-w takim razie przyjdę wieczorem. -uśmiechnął się ciepło i wyszedł z pomieszczenia.

-no to do roboty. -powiedziała do siebie podwijając rękawy swojej szaty.

............................................................................

Aurelia była już w większej połowie warzenia eliksiru gdy zauważyła, że brakuje dwóch kwiatów Akonitu.
Wzięła do ręki lusterko i spojrzała w niego niepewnie.

,,przecież ja nawet nie wiem jak się tego używa.,,

Po chwili namysłu dotknęła go dwa razy opuszkiem palca.

-Remus? -szepneła niepewnie. W tej samej chwili w lusterku pojawiła się uradowana twarz Syriusza.

-witam piękną Panią. Czym sobie zasłużył Remus na pani wiadomość. -powiedział lekko niewyraźnie. Dziewczyna domyślała się, że jest on pod wpływem alkoholu.

-też cię miło widzieć Syriuszu, nie ma gdzieś obok ciebie Remusa? Zabrakło mi składników do eliksiru a dokładniej dwóch kwiatów Akonitu.

-oj to za dużo informacji dla mnie. -Aurelia westchnęła załamana. -James! James! Chodź tu! -krzyknął niespodziewanie przez co dziewczyna prawię upuściła swoje lusterko.

-co tam. -odparł wyluzowany Potter.

-to do ciebie. -Black podał mu urządzenie i położył się pół żywy na łóżku.

-cześć. -przywitał się James nie wiedząc jeszcze z kim rozmawia. Gdy zobaczył twarz Aureli poczuł się jakoś dziwnie.

-cześć potrzebuje dwóch kwiatów Akonitu do eliksiru, Remus miał mi pomóc jak mi czegoś zabraknie ale widzę że nie ma go chyba z wami. -opowiedziała lekko nerwowo przygrywając swój policzek.

-aaa to jest lusterko Remusa. Syriusz musiał przez przypadek go pomylić ze swoim. Syriusz gdzie jest lunatyk? -zwrócił głowę w stronę ledwo przytomnego Blacka.

-ughnnmm. -wymamrotał w poduszkę.

-wiesz co daj mi pięć minut. -po tych słowach dziewczyna przestała widzieć twarz James'a. Położyła lusterko na stole i spojrzała na bulgoczący wywar.

,,a myślałam, że będzie normalnie,, -pomyślała zrezygnowana. Zaczęła nerwowo przechadzać się po pomieszczeniu. Może jeszcze jakimś cudem odnajdzie te cholerne kwiaty i nie będzie musiała spotykać James'a.

Nie była na to przygotowana. Fakt że między nimi nic nie było sprawia, że czuła się jeszcze gorzej. Tylko łudziła się, że może jednak się myli, może chłopak coś do niej czuję.

,,nie bądź głupia Aurelia,,

Pogrążona w myślach nie zauważyła pudełka przed sobą przez co z impetem spadła na ziemię.

-cholera.. -wyszeptała zła na siebie. Krew powoli skapywała wzdłuż jej nogi. Od kiedy była taka niezdarna, że nie mogła wytrzymać tygodnia bez żadnego urazu.

Powoli wstała z zimnej podłogi, podeszła do swojej torby aby wyciągnąć chustę. Gdy miała ją już w ręce usłyszała ciche skrzypnięcie drzwi. Od razu zamarła.

-przyniosłem ci te kwiaty, o które prosiłaś. -głos James'a odbił się głucho od ścian.

-dzięki, możesz je zostawić na stole. -opowiedziała pośpiesznie nawet nie odwracając się w jego stronę. Zaczęła szukać czegoś w torbie byleby przeczekać aż chłopak wyjdzie z pomieszczenia.

Potter zrobił to co kazała. Gdy już prawie wychodził coś w niego tchnęło. Stanął w drzwiach i niepewnie odwrócił się w stronę Aureli.

-ja... -odchrząknął. -Ja i Lilly nie jesteśmy razem. Ona nie jest moją dziewczyną. -powiedział pewnie czekając na jakąkolwiek reakcje dziewczyny.

Czarnowłosa poczuła się jakby była sparaliżowana. Od razu przestała szperać w torbie. Jej serce zaczęło szybciej bić a ona nie wiedziała co teraz zrobić. Długą ciszę przerwał spokojny głos Pottera.

-Aurelia... -prawie wyszeptał.

-przepraszam. -w końcu się przełamała i spojrzała na chłopka. -ale...

-co ci się stało w nogę? -odrzekł zdziwiony.

-a to. -spojrzała na zakrwawioną ranę. -tylko lekko się przeciełam właśnie miałam to zabandażować. -pokazała na chustę w swojej dłoni.

-to trzeba od razu zdezynfekować. -nie czekając ani chwili dłużej James sięgnął do jednego z pudełek w rogu pokoju. Dziewczyna w ciszy obserwowała jak chłopak uważnie wyciąga eliksir i podchodzi w jej stronę.

-usiądź. -wskazał dłonią na krzesło. Aurelia od razu wykonała polecenie.

Kucnął przy niej. Nałożył eliksir na watę i delikatnie przyłożył do jej rany. Aurelia przez dotyk James'a mimowolnie się wzdrygneła.

-boli? -podniósł głowę do góry. Jego wzrok emanował troską przez co poczuła się jeszcze bardziej oszołomiona.

-nie.. znaczy troszkę... -opowiedziała niepewnie. Przez dłuższą chwilę patrzyli sobie w oczy.

-rana powinna zniknąć do jutra. -zaczął wycierać wacikiem krew mimowolnie zachaczając palcami o skórę Bell.

-dziekuję.. -odrzekła gdy chłopak zakończył swoją pracę. Ten tylko uśmiechnął się i spojrzał na nią. Poczuła jak na jej policzki wkrada się lekki rumieniec.

-Aurelia... -zaczął cicho lecz nie dokończył bo przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi.

-bardzo cię przepraszam ale Syriusz podmienił mi lusterko i nie miałem pojęcia... James? -zdezorientowany Remus stanął na środku pokoju.

-przyniosłem już brakujące składniki oraz opatrzyłem wszystkie rany. -odparł dumny z siebie James wstając na nogi.

-troszkę się przeciełam, ale już jest wszystko dobrze. -Aurelia również wstała i powędrowała do bulgoczącego kociołka. -w samą porę przyszedłeś, za chwilę eliksir będzie gotowy.

-to ja już się zbieram. -zmieszany Potter skinął głową i wyszedł z pomieszczenia.

-przygotuje fiolki. -odrzekł Remus otwierając jedno z pudełek.

Wounded love-James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz