-panie Potter. -odparła zbulwersowana pielęgniarka. -ile razy mam panu tłumaczyć, że dziewczyna jest zdrowa i potrzebuje tylko chwili spokoju?
-ja naprawdę nie będę przeszkadzać, usiądę sobie tu po cichutku na krześle i pani mnie nawet nie zauważy. -chłopak spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.
-gryfoni. -głośno westchnęła i wyszła z pomieszczenia. James od razu zajął miejsce obok dziewczyny.
,,Co się ze mną dzieje,, -pomyślał patrząc na spokojną twarz dziewczyny. Przecież nawet jej dobrze nie znał. A jednak gdy zobaczył ją w tym okropnym stanie coś w nim pękło.
Wyciągnął lekko drżącą dłoń aby poprawić kosmyk jej włosów.
-nie strasz mnie już tak więcej... -wyszeptał gładząc delikatnie policzek Aureli. W tym momencie czarnowłosa otworzyła powoli zaspane oczy.
-James..? -zachrypnięty głos dziewczyny sprawił że Potter od razu otrzeźwiał i szybko zabrał swoją dłoń.
-tak, dobrze widzisz. Trafiłaś do nieba z tak przystojnym aniołem jak ja.
-bardzo zabawne. -podparła się na łokciach i usiadła na łóżku. -co się stało?
-Pani Pomfrey mówi, że to zwykłe osłabienie z powodu stresu. -chciał otworzyć buzię i spytać się co doprowadziło ją do takiego stanu lecz z tego zrezygnował.
-dziękuję, że mi pomogłeś. -chłopak kiwnął tylko głową i zapadła pomiędzy nimi niezręczna cisza.
-ja.. -zaczeli oboje w tym samym momencie.
-proszę mów. -odrzekł James drapiąc się nerwowo po karku.
-dziekuję za wszystko ale myślę, że powinieneś już iść żeby nie zamartwiać swojej dziewczyny. -przygryzła środek swojego policzka patrząc niepewnie na Pottera.
-mojej dziewczyny? -zdziwiony zmarszczył brwi. -przecież ja n...
-już ze mną wszystko dobrze, idź proszę. -Aurelia z całych sił próbowała nie uronić choćby jednej łzy. Mocno zacisnęła swoje dłonie na pościeli w oczekiwaniu na ruch chłopaka.
-ale..
-dobranoc James. -popatrzyla na niego błagalnie, w tym momencie przyszła pielęgniarka i wyrzuciła zszokowanego Pottera z pomieszczenia.
-co jest? -wyszeptał nadal nie dowierzając co właśnie się stało. Czy ona go odrzuciła? I o jaką dziewczynę jej chodzi? Przecież nie jest z Lily. Chyba że pomyślała, że jest...
Z natłoku myśli wyrwał go głos uradowanego Syriusza.
-stary nie uwierzysz co się stało! Czekaj co ty robiłeś w skrzydle szpitalnym?
-a nie to przez przypadek tu przyszedłem, pomyliłem sobie z wielką salą. -opowiedział od niechcenia i zaczął iść w stronę dormitorium.
-ej poczekaj muszę ci powiedzieć co się stało.
............................................................................
Przez kolejne tygodnie Aurelia starała się jak tylko mogła unikać huncwotów. Oczywiście miała z nimi zajęcia i widywała ich codzienne. Jednakże zawsze znajdowała wymówkę aby z nimi nie rozmawiać.
Właśnie zakończyła się historia magii, Aurelia i Lucy pogrążone w rozmowie pakowały swoje rzeczy do toreb.
-nie mogę się doczekać świąt. Kocham tą atmosferę, kocham śnieg, wszystkie te piękne lampki i ozdoby...
-tak wiem, że kochasz święta. -zaśmiała się czarnowłosa.
-chciałabym żebyś spędziła ze mną prawdziwe święta. Czemu akurat twoi rodzice nie uznają świąt. To jest niesprawiedliwe żeby jeszcze ciebie do tego zmuszali. -odburkneła niezadowolona.
-już się i tak do tego przyzwyczaiłam. -westchneła Aurelia i wyszły z sali. Pierwsze co po wyjściu zobaczyła opierajacego się o ścianę Remusa.
Chciała go wyminąć jednakże nie było jej to dane.-Aurelia. -uśmiechnięty chłopak zaczął do niej machać. -masz chwilę aby porozmawiać?
-wlaściwie...
-tak ma. -przerwała jej Lucy.
-ale miałyśmy pisać ten referat na zielarstwo. -Bell próbowała wzrokiem przekazać przyjaciółce, że nie ma ochoty rozmawiać z Remusem.
-przecież my go wczoraj skończyłyśmy, zapomniałaś? Aj za dużo się stresujesz ostatnio i często o czymś zapominasz. -blondynka zaśmiała się i lekko poklepała dziewczynę w ramię szepcząc słowa ,,będzie dobrze,,. -spotkamy się na kolacji. -uśmiechneła się do nich i poszła.
-glupio mi pytać.. -nerwowo podrapał się po karku. -czy nie chciałabyś może znów uwarzyć eliksir tojadowy? -spojrzał na nią psim wzrokiem.
-ostatnio było trochę ciężko...
-tym razem nie będzie żadnego Syriusza James'a ani Petera, obiecuje, że nic w twoim pobliżu nie wybuchnie. Będziesz miała spokój i ciszę a jak będziesz chciała to mogę ci pomóc. -opowiedział szybko.
Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie. Jeżeli nie miałaby styczności z Potterem to nie ma powodu żeby odmawiać. Jednak obiecała sobie, że nie będzie już mieszała się w sprawy huncwotów.
-mogę spróbować go uwarzyć. -opowiedziała po dłuższym namyśle.
-dziękuję. -niespodziewanie ją przytulił. -o przepraszam jestem troszkę rozemocjonowany ostatnio.
-to pewnie przez zbliżające się święta.
-prawda, chociaż spędzam je w Hogwarcie to i tak się cieszę. -dziewczyna uśmiechnęła się ciepło, też by chciała spędzić święta w Hogwarcie.
CZYTASZ
Wounded love-James Potter
FanfictionCo się stanie jeśli cała historia potoczy się zupełnie inaczej? Gdy w głowie Jamesa Pottera zamiast rudowłosej dziewczny pojawi się ktoś inny. ********** Czy prawdziwa miłość może przetrwać wszystko?