9. Zranione uczucia

54 4 1
                                    

-panie Potter. -odparła zbulwersowana pielęgniarka. -ile razy mam panu tłumaczyć, że dziewczyna jest zdrowa i potrzebuje tylko chwili spokoju?

-ja naprawdę nie będę przeszkadzać, usiądę sobie tu po cichutku na krześle i pani mnie nawet nie zauważy. -chłopak spojrzał na nią błagalnym wzrokiem.

-gryfoni. -głośno westchnęła i wyszła z pomieszczenia. James od razu zajął miejsce obok dziewczyny.

,,Co się ze mną dzieje,, -pomyślał patrząc na spokojną twarz dziewczyny. Przecież nawet jej dobrze nie znał. A jednak gdy zobaczył ją w tym okropnym stanie coś w nim pękło.

Wyciągnął lekko drżącą dłoń aby poprawić kosmyk jej włosów.

-nie strasz mnie już tak więcej... -wyszeptał gładząc delikatnie policzek Aureli. W tym momencie czarnowłosa otworzyła powoli zaspane oczy.

-James..? -zachrypnięty głos dziewczyny sprawił że Potter od razu otrzeźwiał i szybko zabrał swoją dłoń.

-tak, dobrze widzisz. Trafiłaś do nieba z tak przystojnym aniołem jak ja.

-bardzo zabawne. -podparła się na łokciach i usiadła na łóżku. -co się stało?

-Pani Pomfrey mówi, że to zwykłe osłabienie z powodu stresu. -chciał otworzyć buzię i spytać się co doprowadziło ją do takiego stanu lecz z tego zrezygnował.

-dziękuję, że mi pomogłeś. -chłopak kiwnął tylko głową i zapadła pomiędzy nimi niezręczna cisza.

-ja.. -zaczeli oboje w tym samym momencie.

-proszę mów. -odrzekł James drapiąc się nerwowo po karku.

-dziekuję za wszystko ale myślę, że powinieneś już iść żeby nie zamartwiać swojej dziewczyny. -przygryzła środek swojego policzka patrząc niepewnie na Pottera.

-mojej dziewczyny? -zdziwiony zmarszczył brwi. -przecież ja n...

-już ze mną wszystko dobrze, idź proszę. -Aurelia z całych sił próbowała nie uronić choćby jednej łzy. Mocno zacisnęła swoje dłonie na pościeli w oczekiwaniu na ruch chłopaka.

-ale..

-dobranoc James. -popatrzyla na niego błagalnie, w tym momencie przyszła pielęgniarka i wyrzuciła zszokowanego Pottera z pomieszczenia.

-co jest? -wyszeptał nadal nie dowierzając co właśnie się stało. Czy ona go odrzuciła? I o jaką dziewczynę jej chodzi? Przecież nie jest z Lily. Chyba że pomyślała, że jest...

Z natłoku myśli wyrwał go głos uradowanego Syriusza.

-stary nie uwierzysz co się stało! Czekaj co ty robiłeś w skrzydle szpitalnym?

-a nie to przez przypadek tu przyszedłem, pomyliłem sobie z wielką salą. -opowiedział od niechcenia i zaczął iść w stronę dormitorium.

-ej poczekaj muszę ci powiedzieć co się stało.

............................................................................

Przez kolejne tygodnie Aurelia starała się jak tylko mogła unikać huncwotów. Oczywiście miała z nimi zajęcia i widywała ich codzienne. Jednakże zawsze znajdowała wymówkę aby z nimi nie rozmawiać.

Właśnie zakończyła się historia magii, Aurelia i Lucy pogrążone w rozmowie pakowały swoje rzeczy do toreb.

-nie mogę się doczekać świąt. Kocham tą atmosferę, kocham śnieg, wszystkie te piękne lampki i ozdoby...

-tak wiem, że kochasz święta. -zaśmiała się czarnowłosa.

-chciałabym żebyś spędziła ze mną prawdziwe święta. Czemu akurat twoi rodzice nie uznają świąt. To jest niesprawiedliwe żeby jeszcze ciebie do tego zmuszali. -odburkneła niezadowolona.

-już się i tak do tego przyzwyczaiłam. -westchneła Aurelia i wyszły z sali. Pierwsze co po wyjściu zobaczyła opierajacego się o ścianę Remusa.
Chciała go wyminąć jednakże nie było jej to dane.

-Aurelia. -uśmiechnięty chłopak zaczął do niej machać. -masz chwilę aby porozmawiać?

-wlaściwie...

-tak ma. -przerwała jej Lucy.

-ale miałyśmy pisać ten referat na zielarstwo. -Bell próbowała wzrokiem przekazać przyjaciółce, że nie ma ochoty rozmawiać z Remusem.

-przecież my go wczoraj skończyłyśmy, zapomniałaś? Aj za dużo się stresujesz ostatnio i często o czymś zapominasz. -blondynka zaśmiała się i lekko poklepała dziewczynę w ramię szepcząc słowa ,,będzie dobrze,,. -spotkamy się na kolacji. -uśmiechneła się do nich i poszła.

-glupio mi pytać.. -nerwowo podrapał się po karku. -czy nie chciałabyś może znów uwarzyć eliksir tojadowy? -spojrzał na nią psim wzrokiem.

-ostatnio było trochę ciężko...

-tym razem nie będzie żadnego Syriusza James'a ani Petera, obiecuje, że nic w twoim pobliżu nie wybuchnie. Będziesz miała spokój i ciszę a jak będziesz chciała to mogę ci pomóc. -opowiedział szybko.

Dziewczyna spojrzała na niego niepewnie. Jeżeli nie miałaby styczności z Potterem to nie ma powodu żeby odmawiać. Jednak obiecała sobie, że nie będzie już mieszała się w sprawy huncwotów.

-mogę spróbować go uwarzyć. -opowiedziała po dłuższym namyśle.

-dziękuję. -niespodziewanie ją przytulił. -o przepraszam jestem troszkę rozemocjonowany ostatnio.

-to pewnie przez zbliżające się święta.

-prawda, chociaż spędzam je w Hogwarcie to i tak się cieszę. -dziewczyna uśmiechnęła się ciepło, też by chciała spędzić święta w Hogwarcie.

Wounded love-James PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz