Rozdział 10

85 10 53
                                    

POV Rafael

Obudziłem się wciąż cały obolały. Byłem w jakimś pokoju i siedziałem na kanapie przykryty kocem.
- Gdzie ja jestem? - pomyślałem - Co się wczoraj wydarzyło?
Nagle poczułem jakiś delikatny ruch obok i dopiero teraz sobie uświadomiłem, że ktoś leży obok. Spojrzałem w tamtą stronę i zobaczyłem Mię. Spała zawinięta chyba w dwa koce i opierała się o mnie. Mimowolnie się uśmiechnąłem. Wyglądała naprawdę pięknie i słodko.
Po chwili przypomniałem sobie, że przyszedłem do niej wczoraj. Miałem jej coś wyjaśniać i najwyraźniej zasnąłem. Ona z tego co widzę też. Wydawało mi się to dziwne.

Przez to wszystko zcząłem się zastanawiać, czy ten wczorajszy pocałunek nie znaczył czegoś więcej, niż tylko zwykła pomoc. Ale z drugiej strony sama powiedziała, że to by ją naprawdę dobiło. Sam już nie wiem co mam o tym myśleć. Bardzo ją lubię. Z nikim się tak nigdy nie zrzyłem jak z nią. Lecz nie chcę, żeby cierpiała. Chcę żeby była szczęśliwa, a widzę, że teraz przez ostatnie wydarzenia nie jest w formie. Jest z nią źle. Nawet bardzo. Przygasła. Przestała być tą wredną, zawziętą dziewczyną, którą była. Stała się spokojniejsza. Cichsza. Ale także się otwarła. Sam już nie wiem co mam robić, żeby nie pogorszyć tego wszystkiego. A sprawy wcale nie poprawia ta cała akcja ze mną i moją rodziną. Obawiam się, że koniec tego wszystkiego nie będzie przyjemny. Ale zrobię wszystko, żeby nikt poza mną nie ucierpiał.

Wyciągnąłem spod koca prawą rękę. Chciałem przybrać wygląd demona.....ale nie mogłem. Spróbowałem jeszcze raz, ponownie bez skutku. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i spróbowałam z twarzą gapiąc się w odbicie w ekranie, ale również nic się nie stało.

- Nie podoba mi się to - pomyślałem - Czy możliwe, że stałoby się to tak szybko? Ciekawe jak ja teraz pokonam rodzeństwo? Jest po prostu świetnie.

Po chwili ponownie poczułem ruch po mojej lewej. Spojrzałem na dziewczyny, która chyba się budziła.
- No patrzcie kto w końcu wstał - zaśmiałem się. Mia wydała z siebie jęk oznajmiający niechęć do wstawania, po czym zastygła z szeroko otwartymi oczami tak, jakby coś sobie uświadomiła. Zaczęła się robić cała czerwona.
- Wszystko dobrze? - zapytałem niepewnie.
- Czy... Ja naprawdę zasnęłam..... - zastanawiało mnie, dlaczego boi się wypowiedzieć tego czegoś. Boi lub...wstydzi? - Czy ja naprawdę zasnęłam przy tobie? Raf to...
- Uspokuj się - powiedziałem łagodnym głosem - Przecież nic się nie stało. Tylko zasnęłaś. Nic wielkiego. To ja powinienem się Ciebie bać za to, że zasnąłem, gdy miałem Ci pomóc, a nie ty mnie za to, że po prostu zasnęłaś. Wszystko jest w porządku.
- No dobrze - powiedziała, rozluźniając się.
- Trzeba wstawać - rzuciłem, patrząc na nią.
- Przecież jest sobota. Daj żyć człowieku - powiedziała męczeńskim głosem, po czym poprawiła koc i zamknęła oczy.
- Zamierzasz przespać cały dzień? - zapytałem.
- Ucisz się - zganiła mnie - Chcę spać.
Przewróciłem oczami.

Włączyłem telefon i zacząłem przeglądać internet i social media. Dziwne, bo nic ciekawego się nie działo. Było dość spokojnie. I to chyba było najbardziej przerażające.

Wyłączyłem telefon i zacząłem się zastanawiać nad motywacją mojego rodzeństwa. Nad motywacją Lucyfera. Czy jest to możliwe, że to wszystko  rzeczywistoście jego sprawka. Że to on wszystko zaplanował. Że to tak naprawdę.......nie jest wina ojca?
Ale jednak wygnał mnie. Nie mógł tak po prostu żałować. A może mógł? Może rzeczywiście żałuje, ale nie może nic zrobić? Nie no to absurd. Jest potężnym królem i wiele może zrobić. Jest uważany za Boga, więc nie wierzę, że nie może nic zrobić.
Już naprawdę nie wiem co robić.

- Możesz się tak nie wiercić? Ponoć chciałaś spać - rzuciłem do Mii, chyba trochę za ostro, gdyż ta podniosła się i spojrzała na mnie ździwionym i zmartwionym spojrzeniem - Mia ja.... Ja nie chciałem. Przepraszam.... Ja.... To nie...
- Raf co się dzieje? - przerwała mi czułym głosem.
- Ja.... - nie chciałem jej tym wszystkim martwić, ale chyba nie mam już wyboru - Ja już sam nie wiem. Wszystko się sypie. Nadal mam na głowie rodzeństwo i nie wiem o co im chodzi. Wszystkie moje przypuszczenia też legły w gruzach. Lecz to już nie ma znaczenia, gdyż nie pokonam ich.
- Dlaczego?
Westchnąłem i odwróciłem się do Mii. Ponownie spróbowałem przybrać wygląd demona. I ponownie nic się nie stało. Dziewczyna otwarła szerzej oczy.
- Raf....T-ty.....
- Stałem się zwykłym człowiekiem. Zgadza się - oznajmiłem ponuro, po czym wstałem i udałem się do kuchni. Oparłem się o blat, zamknąłem oczy i starałem nie wybuchnąć z wściekłości.

Po chwili poczułem jak ktoś kładzie rękę na moich plecach i zaczyna je gładzić.
- Raf będzie dobrze - powiedziała Mia - Damy radę. Poradzimy sobie. Narazie nic nam nie zagraża, a z twoimi krewnymi damy sobie radę. Nie....
- Nie damy. Ty się w to nie mieszasz - przerwałem jej i odwróciłem się do niej.
- Ale Raf. Nie zostawię cię z tym samego.
- Powiedziałem. Ty się w to nie mieszasz. Ja... - zawahałem się.
- Co ty? - Mia podniosła głos.
- Ja.....nie mogę stracić nikogo więcej - wydusiłem patrząc w jej oczy - Zwłaszcza ciebie.

Mia stała, patrząc się na mnie mocno zaskoczona. Cały gniew zniknął z jej twarzy. Po chwili podeszła i objęła mnie, co było niespodziewane.
- Raf będzie dobrze zobaczysz - powiedziała - Wszystko się ułoży. Nikt nie ucierpi.

Staliśmy tak przez chwilę, po czym odsunąłem się od niej. W mojej głowie zrodził się pewien pomysł. Sam nie wiem dlaczego na to wpadłem, a co jest jeszcze dziwniejsze, dlaczego o to spytałem?
- Skoro jest sobota i nie ma za bardzo co robić, to może gdzieś wyjdziemy?
- Raf, co ty mi właśnie proponujesz? - spytała, patrząc na mnie zaskoczonym i lekko wystraszonym wzrokiem.
- Ciekawe spędzenie dnia - powiedziałem chyba za szybko, gdyż przymrużyła oczy - No chyba, że wolisz siedzieć w pokoju. Wtedy ja nie będę przeszkadzał. Twój wybór.
- W sumie to czemu by nie - oznajmiła po chwili - Raczej nie usiedzę w mieszkaniu. Może nie jest to taki głupi pomysł? Dobra. Niech ci będzie. Ale to o dwunastej. Teraz mi się nie chce. Plus muszę się ogarnąć.
- Okej. No to nie będę Ci przeszkadzał i pójdę ogarnąć swoje mieszkanko - oznajmiłem i ruszyłem w stronę wyjścia - Dwunasta. Pamiętaj.
Po tych słowach wyszedłem na korytarz i udałem się do siebie.

- Kurwa co ja robię? - zapytałem sam siebie - Co się ze mną najlepszego dzieje?

POV Mia

Nie wiem dlaczego, ale gdy Raf wyszedł, zaczęłam skakać z radości. Przepełniała mnie masa pozytywnych emocji. Zwłaszcza szczęścia. Nigdy nie czułam się tak szczęśliwa. Zastanawiam się tylko dlaczego? Co wywołało we mnie taką radość? Czy to rzeczywiście przez to, że Raf się ze mną umówił? No bo bądźmy szczerzy. Jak inaczej można to nazwać? No nie ma innego wyjaśnienia. Nie ma i kropka.

Po chwili cała uśmiechnięta ruszyłam do łazienki, aby ogarnąć włosy i umyć twarz.
- Nie mogę się doczekać.....

Upadły Demon ~ Ninjago [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz