Rozdział 1

388 17 62
                                    

Ninjago
2 lata później

Dlaczego nieszczęścia zawsze chodzą parami? Albo dlaczego wogóle się pojawiają?
Chodzi mi dokładniej, że dzisiaj pierwszy dzień szkoły i dodatkowo pogoda się zjebała. Dzięki Bogu, że nie pada. Wróć, mojego ojca w to nie mieszajmy. Mimo, że nie jest bogiem, tylko królem. Choć uważa się go za bóstwo. Aahhh nie ważne.
Chociaż może lepiej, że jest chłodno? Dzięki temu nikt nie będzie patrzeć na mnie jak na wariata, przez to, że chodzę w długich spodniach i troszkę za wielkiej na mnie bluzie. Dlaczego? Bo nie mam ochoty nikomu pokazywać mechanicznych kończyn.

Ale zapewne zastanawiacie się, co demon robi w szkole dla śmiertelników?
I dlaczego nikt nie ucieka w panice.
Już tłumaczę.

Po tym, jak zostałem okrutnie wygnany, przez osobę, której bardzo ufałem, wylądowałem w tej krainie. Wyrzuciło mnie na pustyni. I dobrze i źle. Nikt mnie nie widział, ale ja przecież ledwo się poruszałem. Na szczęście skrzydła wciąż miałem.
Nie miałem innego wyboru. Musiałem się zaniżyć do tego podłego poziomu i przybrać postać śmiertelnika, żeby nikogo nie odstraszyć. Stałem się średniego wzrostu, dobrze zbudowanym chłopakiem z ciemnobrązowymi włosami, bladą skórą i dwukolorowymi oczami: lewe szare, a prawe błękitne. Ku mojemu zdziwieniu mechaniczne kończyny pozostały. Zaniepokoiło mnie to, ale uznałem, że i tak nic z tym nie zrobię.

Ruszyłem w pierwszym lepszym kierunku, mając nadzieję, że gdzieś dotrę.

Po długim locie dotarłem do wielkiego miasta. Zacząłem iść przez nie pieszo, żeby nie przyciągać zbytniej i niepotrzebnej uwagi, co i tak się nie udało.

Szukałem jakiegoś miejsca, w którym mógłbym się ogarnąć i pomyśleć.
Nie zastanawiając się wszedłem do pierwszego lepszego budynku.

Wewnątrz było czuć zapach alkocholu i tytoniu, jednak prawie nikogo nie było. Za ladą stał jakiś wysoki i umięśniony mężczyzna, a po ilości kranów i butelek na półce za nim wywnioskowałem, że to jakiś bar.

Podszedłem do lady, a mężczyzna mnie zauważył.
- Zamknięte - oznajmił stanowczym i szorstkim głosem.
- Drzwi były otwarte - rzuciłem, nie przejmując się nim - A nie przychodzę się napić.
- Powiedziałem zamknięte - powtórzył - Więc zjeżdżaj.
- Oj daj spokój. Mam tylko jedną sprawę.
- Co się tam dzieje? - usłyszałem głos, dobiegający zza moich pleców.

Odwróciłem się o dopiero wtedy dostrzegłem, że przy stoliku w rogu siedzi dwóch mężczyzn i dziewczyna. Mężczyźni byli barczyści i ubrani w marynarki i pasujące do nich spodnie i buty. Wyższy miał krótkie czarne włosy i okulary przeciwsłoneczne, a drugi - niższy - dłuższe, brązowe włosy. Z całej trójki wyróżniała się dziewczyna. Miała na sobie krótkie jeansowe spodenki, czarny podkoszulek i ciemno zielony top z kapturem. Jej długie, niebieskie włosy kontrastowały z całym jej wyglądem. Nawet z mocno pomarańczowymi oczami.

Cała trójka wstała i podeszła do nas.
- Napatoczył się jakiś bachor i nie ma zamiaru wyjść - oznajmił mężczyzna za ladą.
- Zamknij drzwi Killow - powiedział stanowczym głosem do barmana wyższy mężczyzna ze stolika - Sprawdzimy jego słuch.

Mężczyzna wykonał polecenie, a facet w okularach, z mojej dedukcji - szef, zwrócił się do dziewczyny:
- Mia, nauczysz naszego gościa dobrych manier? - bardziej oznajmił niż zapytał.

Dziewczyna uśmiechnęła się i zaczęła do mnie podchodzić. Wiedziałem do czego to wszystko zmierzało i trochę się przestraszyłem, ponieważ nie byłem w pełni sprawny.

Nagle dziewczyna wyprowadziła szybki cios. Ku mojemu zdziwieniu wykonałem unik, potem następny i odskoczyłem od dziewczyny.

- W końcu wracam do pełni sił - pomyślałem z uśmiechem.

Upadły Demon ~ Ninjago [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz