2 ~ Dach

962 72 31
                                    

Osunąłem się po ścianie, brudząc ją krwią, która wypływała z mojego ramienia. Katsuki znów się na mnie wyrzył, przypalając mi do krwi skórę. Syknąłem gdy chłodny kamień zetknął się z rozgrzaną raną, jednak umilkłem gdy usłyszałem dźwięk otwieranych z impetem drzwi na dach. Aż tak daleko mnie gonił? -zdziwiłem się, choć mój umysł był zamroczony przez ból. Zamknąłem na chwilę oczy, i gdy je otworzyłem, było już ciemno.

-Widocznie zemdlałem... -mruknąłem do siebie, z ulgą przyjmując że krew przestała lecieć.

Podniosłem się chwiejnie i zszedłem schodami na parter, kierując się do wyjścia. Tuż przed drzwiami uśmiechnąłem się szeroko, choć radość nie obejmowała moich oczu. W odbiciu w szybie widziałem jak zieją pustką, a twarz jest wykrzywiona w grymasie, uznawanym przez społeczeństwo jako "uśmiech".

_______________________

>>TIME skip<<

Przez weekend niewiele się działo. Właściwe to wiało nudą na kilometr. Usiadłem na ławce w parku i pozwoliłem sobie na rozluźnienie mięśni twarzy, przynajmniej do czasu aż na horyzoncie nie pojawił się wiecznie-wkurzony blondyn o wybuchowej indywidualności. Kiedyś mu jej zazdrościłem, ale teraz uważałem za coś... niepotrzebnego. Byłem wystarczająco inteligentny by wiedzieć, że taki dar to nic, w porównaniu z tym co może zrobić człowiek. Quirk niszczy lub tworzy, a człowiek może robić i to, i to. Burzyć, odnawiać, unicestwiać i budować od nowa - bez końca. Z niemałym trudem podniosłem wysoko kąciki ust i czekałem, aż Katsuki i jego banda podejdą i odprawią codzienny rytuał.

Pewnie ktoś, kiedyś zastanawiał się nad tym dlaczego nikt nie reaguje? Otóż dzieje się tak, gdyż zaliczam się do 20% nieobdarzonej części ludzkości. Jest niewielki procent osób które rodzą się bez daru, ponieważ większości to starsi ludzie, którym nie jest on potrzebny. W skrócie - nie masz indywidualności, jestem nikim.

Ledwie zauważyłem że czerwonooki coś powiedział, bo przez moje zamyślenie przebił się tylko cichy szmer, niżeli konkretne zdanie. Z otępienia wyrwał mnie mocny, prawy sierpowy, do którego zaraz dołączyło kopnięcie w żebra i kilka innych ciosów, jednak nie bardzo byłem w stanie rozróżnić gdzie konkretnie je dostałem. Bolało mnie całe ciało.

-Zawsze możesz skoczyć z dachu nerdzie! Pomódl się o jakiś Quirk w następnym życiu! -krzyknął na odchodne i śmiejąc się, poszedł w kierunku swojego domu. Leżałem jeszcze przez chwilę na piasku, po czym wstałem i poszedłem do domu, nadal mając na twarzy uśmiech, który wyglądał wręcz karykaturalnie (śmiesznie/ nie na miejscu).

____

Zamknąłem drzwi od łazienki i spojrzałem w lustro. Westchnąłem, widząc kolejne rozcięcia i tworzące się siniaki, które zostaną ze mną na długi czas. Dziwnym trafem głębsze rozcięcia goiły się szybko, natomiast te płytkie w "zwykłym" tempie.

Przetarłem twarz i wszedłem pod prysznic, z ulgą przyjmując chłód wody. Umyłem się dokładnie i wysuszyłem ciało, kładąc ręcznik na ramiona by włosy nie zmoczyły mi koszulki. Założyłem bokserki, spodnie dresowe i położyłem się na starej kołdrze, którą można byłoby dawno wyrzucić ale jako że była jeszcze "do użytku" matka jej nie wymieniła, mimo że sama kupuje sobie co jakiś czas nową... Morfeusz nie przychodził przez następne dwie godziny, a już wiedziałem że będę zmuszony używać korektora pod oczy, by nikt nie zauważył ciemno fioletowych cieni pod nimi i nie zaczął zadawać pytań, choć nie sądzę by ktokolwiek się pofatygował. W końcu jestem Quirkless.

Emotionless || DabiDeku [Porzucone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz