Koszmary. Czasem wolałem nic nie pamiętać ze snów, a już tym bardziej z koszmarów które się nie kończą - bo są kontynuowane na jawie.
Ocknąłem się zlany zimnym potem, wciąż słysząc głośne krzyki ze snu by moja matka za chwilę również podniosła głos. Nienawidziłem gdy tak się działo. Sen zlewał się z jawą, i czasem nie potrafiłem ich odróżnić. To męczące...
W nocnej marze nawiedził mnie niebieskooki, pokryty bliznami z towarzyszącą mu blond włosą dziewczyną z niedbałą fryzurą. Obok nich stał chłopak o wysuszonej skórze - mówił do nich, nie wiem co, jednak wydawali się mnie nie widzieć. Płomień na dłoni czarnowłosego był niebieski, właściwie błękitny i hipnotyzujący... Kolor dokładnie taki sam jak w jego oczach. Blondynka miała krew na nożu, którym wymachiwała dookoła a drugi chłopak drapał się po szyi, na której było kilka drobnych ran. Miałem wrażenie że gdzieś ich widziałem, jednak nie potrafiłem skojarzyć z nikim konkretnym. Frustrowało mnie to.
Skuliłem się pod kołdrą, napawając nikłym ciepłem które dawała. Wiedziałem że zaraz muszę wyjść, by nie spotkać zdenerwowanej matki która ma kaca, bo nie ma umiaru i pije codziennie. Westchnąłem. Pokręciłem lekko głową, mentalnie chcąc się przygotować na dzień "pełen wrażeń" i wstałem. Zadrżałem gdy chłodne powietrze zetknęło się z moją rozgrzaną skórą. Szybko złapałem za ciemny golf, długie spodnie w kratę, czystą bieliznę i poszedłem pod prysznic. Zimna woda - od rana nigdy nie było cieplej - rozbudziła mnie do końca, ponaglając bym nie musiał widzieć zielonowłosej. Wytarłem się szybko i założyłem ubrania, susząc włosy suszarką i wyszedłem z łazienki, nie biorąc okularów z półki. Wolałem ich nie zniszczyć na zewnątrz.
Na dworze było chłodno, jednak nie było źle. Na pewno cieplej niż w nocy. Jako że jest niedziela, ostatni dzień tygodnia, nie mając nic do zrobienia poszedłem prosto przed siebie, obierając dłuższą drogę na swój ulubiony wieżowiec. Na szczycie widziałem jakąś postać, jednak nie byłem w stanie zidentyfikować sylwetki do nikogo znajomego. Nie chciałem towarzystwa, więc popatrzyłem jeszcze chwilę i zawróciłem, idąc do parku który był całkowicie pusty. Nawet ptaki nie ćwierkały, wydawało by się że one też zrobiły sobie wolne. Westchnąłem i zapaliłem papierosa. To jedyna używka z której korzystam. Dym papierosowy był w moim domu tak częstym gościem, że obserwując nabyłem nawyk palenia. Pomagało się odciąć na chwilę. Od wszystkiego.
Przymknąłem oczy i zaciągnąłem się dymem. Nie było to zdrowe, ale kto by się tym przejmował. W końcu jestem Quirkless. Jestem bezużyteczny i moja śmierć nie zmieniał by kompletnie nic. Czasem się przez to dołowałem, jednak teraz daje mi to nikły spokój. Nikt nie będzie się mną interesować gdy ja nie odezwę się pierwszy, i być może to dla niektórych jest okropne, dla mnie zbawienne. Mogę robić wszystko. Zgasiłem niedopałek i sięgnąłem po kolejnego papierosa, gdy przed moją twarzą buchnął niewielki ogień. Konkretnie błękitny ogień. Drgnąłem, jednak nie wydałem z siebie żadnego dźwięku i spojrzałem na czarnowłosego, który przysiadł się do mnie na ławce. Nie wiedziałem dlaczego to zrobił, w końcu park jest pusty i mnóstwo ławek stoi czekając aż ktoś na nich usiądzie, ale nieznajomy-znajomy stwierdził że moje towarzystwo będzie... Przyjemne? Może nie lubi siedzieć całkowicie sam? Zresztą, nie powinno mnie to obchodzić. Więc dlaczego siedzi mi to w głowie? Wypuściłem sporą chmurę dymu i lekko kiwnąłem głową na znak że zauważyłem jego przybycie - trudno był nie zauważył, ale to szczegół. Błękitne tęczówki wpatrywały się we mnie przez cały czas, przewiercając na wylot po czym na pokrytej bliznami, przystojnej, twarzy pojawił się drobny uśmiech.
-Jestem Dabi -przedstawił się nieznajomy-znajomy, nadal patrząc się w moje oczy. Błękit zatopił się w zieleni. Uznałem że to raczej nie jest imię, raczej ksywka więc podałem pierwszą jaka przyszła mi do głowy.
-Deku. Miło mi cię poznać.
_________________________
Gwiazdka?⭐
Kom?💬Troszkę krótki, ale nie miałam zbyt wiele czasu haha
Ps. Mam nadzieję że się podobało c:
1.10.2021r.
CZYTASZ
Emotionless || DabiDeku [Porzucone]
Fiksi PenggemarIzuku chowa swoje prawdziwe uczucia przed wszystkimi, zakładając maskę "szczęśliwego dziecka". Jako Quirkless jest poniżany, prześladowany i wyzywany przez niemal wszystkich z Katsukim na czele. Co się stanie gdy pozna bliżej Toye? ________________...