Zgadnijcie kto zapomniał wstawić rozdziału mimo, że go napisał :)) brawo ja, anyways, enjoy
~~~
Nawet nie próbowałem się wyrywać gdy Clay pociągnął mnie za rękaw w stronę wyjścia. Wiedziałem, że mam przejebane i nie chciałem już tego pogarszać. Przeciskaliśmy się przez tłum ludzi, aż dotarliśmy do tylniego wyjścia ze szkoły.
-Dlaczego Sap - zapytał blondyn gdy dotarliśmy na murek za szkołą nawet nie patrząc w moją stronę. Jego głos brzmiał jakby był.. zawiedziony?
-Ja.. - właściwie nie wiedziałem co powiedzieć. Nie chciałem obarczać go wszystkimi moimi problemami, bo przecież napewno ma jakieś swoje, prawda? Ale z drugiej strony nie chciałem go stracić. A dokładnie to by się stało, jeśli nic bym mu nie odpowiedział - Chwila słabości, to wszystko.
-Chwila słabości, ta? - prychnął - to pokaż - powiedział i sięgnął po moją rękę z zamiarem odwinięcia bandażu.
-Nie - odpowiedziałem stanowczo odtrącając rękę chłopaka - nic mi nie jest, serio - dokończyłem, ale nie powstrzymało to blondyna, który w mgnieniu oka ściągnął mój bandaż, a gdy to zrobił, jego oczy całe się zaszkliły.
-Ja- Dream. DREAM - krzyknąłem za chłopakiem który wręcz biegiem oddalił się ode mnie bez słowa. Wiedziałem, że i tak go nie dogonię więc zostałem tam, gdzie byłem. Właściwie nawet nie chciałem go gonić. Zawiodłem go i teraz pewnie nie chce mnie znać. Zawinąłem bandaż ponownie po czym szybkim krokiem oddaliłem się od szkoły.
Byłem naprawdę bliski płaczu. Jedyna osoba, której chyba na mnie zależało odeszła. Ale to moja wina. Jak zwykle zresztą. Zacząłem biec, jednak przez łzy nic nie widziałem, przez co na kogoś wpadłem. Chciałem powiedzieć tylko szybkie przepraszam i jak najszybciej zniknąć z tego miejsca i tak też zrobiłem.
Wiedziałem, że ojca nie będzie w domu, co dawało tylko więcej powodów do tego, żeby tam wrócić. Gdy zamknąłem za sobą drzwi, moje oczy momentalnie zamieniły się w potok łez. Nie powinienem był pozwolić Clay'owi zobaczyć moich rąk. Powinienem był bardziej uważać. Teraz mnie nienawidzi, a ja jestem temu wszystkiemu winien. Jak zawsze.
Myśli dręczyły mój umysł, a ja znałem tylko jeden sposób na to, żeby się ich pozbyć.
Żyletka.
Karl POV
Wychodziłem właśnie z rozpoczęcia roku, gdy wbiegł we mnie jakiś chłopak. Wyglądał na mocno załamanego, ale ja nie zdążyłem go zatrzymać. Nie widziałem go wcześniej w tej szkole, albo po prostu go nie kojarzę. Zmartwił mnie też jego wyprany z emocji ale załamany głos. Cholera. Powinienem był go zapytać chociaż czy mogę mu jakoś pomóc. Czemu ja nigdy nie umiem zareagować odpowiednio w danej chwili. Ugh.
Do domu przyjaciela dotarłem jakieś 10 minut później, cały czas rozmyślając o brunecie, którego spotkałem po drodze.
-Dzień dobry! - powiedziałem do mamy przyjaciela, gdy przestąpiłem próg jego domu.
-Oh witaj Karl, dawno cię tu nie było chłopcze - powiedziała promiennie kobieta - co tam u ciebie, opowiadaj.
-A właściwie to nic nowego, wpadłem do Clay'a tylko na chwilę bo muszę lecieć zająć się Tuckerem dzisiaj popołudniu - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Zdziwiło mnie, że chłopak wyszedł tak wcześnie ze szkoły i trochę się przestraszyłem. Pewnie to nic takiego, ale wolałem sprawdzić.
-Pewnie, rozumiem, w takim razie cię nie zatrzymuję, Clay jest na górze - odpowiedziała z uśmiechem wychodząc z kuchni.
-Dziękuję Pani bardzo - krzyknąłem ze schodów kierując się do pokoju Dream'a.
-Siema stary - powiedziałem zaraz po wejściu do pomieszczenia - wszystko w porządku?
-Nie. Nie bardzo - powiedział leżąc na brzuchu na łóżku. Robił tak zawsze kiedy coś zjebał i nie wiedział jak naprawić.
-Co znowu zrobiłeś? - zapytałem.
-Ale że od razu, że coś zrobiłem? - mruknął odwracając głowę w moją stronę.
-Tak. I obydwoje o tym wiemy. Mów.
-Pamiętasz tego mojego kumpla, o którym ci opowiadałem? Przyjechał.
-To chyba fajnie, nie bardzo rozumiem w czym problem?
-Spotkałem się z nim, zrobił coś, a ja zbyt chaotycznie na to zareagowałem. Zjebałem i nie wiem jak to naprawić.
-Ciężko jest ci jakkolwiek pomóc, bo nie bardzo wiem o co chodzi - powiedziałem cicho. Nie chciałem go zmuszać, żeby mówił mi o powodzie kłótni, jednak musi wiedzieć, że inaczej nie jestem w stanie mu pomóc.
-Kurwa wiem, ale cholera. Nie powiesz nikomu?
-Obiecuje, że nie powiem - odpowiedziałem, co było prawdą, ostatnią rzeczą, którą chciałbym robić jest rozpowiadanie powodu ich kłótni.
-Nick się tnie. Zrobił to znów, mimo, że obiecał, że przestanie. Źle zareagowałem. Nie mam pojęcia co mam teraz zrobić - powiedział rzucając się na łóżko, a ja wiedziałem w czym rzecz. Jego kuzynka zabiła się na początku tego roku, dalej sobie nie wybaczył, że nie mógł jej pomóc. Pewnie dlatego tak zareagował. Ale wiedziałem też, że jeśli tamten chłopak pociął się raz to może zrobić to i kolejny. Jeśli na tym poprzestanie.
-Clay. Ważne pytanie. Czy wiesz gdzie on teraz jest, albo może być? Nie chcę cię martwić, ale wiesz, jeśli jest w stanie jakim jest, może posunąć się dalej - końcówkę zdania wypowiedziałem najciszej jak się dało, a oczy chłopaka momentalnie się zaszkliły. Po chwili otępienia chłopak bez słowa wybiegł z pokoju szybciej, niż kiedykolwiek, a ja udałem się za nim.
![](https://img.wattpad.com/cover/281318909-288-k864484.jpg)
CZYTASZ
For Infinity || Karlnap
Fanfic-Nie pomożesz mu, jeśli sam sobie nie dasz pomóc - westchnął Clay łapiąc mnie za rękaw bluzy, a ja wywróciłem tylko oczami. Problem był w tym, że blondyn miał rację. Miał pieprzoną rację, a ja nie chciałem tego przyznać.. TW ⚠️⚠️ W książce pojawią s...